Rozdział IV - Poprzeczka

242 25 10
                                    


Ace. Nic, a nic się nie zmienił. No, może jest trochę wyższy... Ale to dokładnie ten sam bot, którego żegnałam tak wiele lat temu i którego jak wcześniej podejrzewałam, miałam już nigdy więcej nie zobaczyć. I nie mówię tu wcale o tym jego bordowym lakierze ze złotymi wstawkami i tą prześmieszną imitacją skrzydeł na plecach. Mam na myśli jego charakter. Zawsze był taki miły i pomocny i chciał za wszelką cenę wspomóc swoich najbliższych, nawet ryzykując własnym życiem. On nigdy tego nie przyznał i ja mu tego nigdy nie powiedziałam, ale jest bardzo podobny do swojego ojca. Może brak mu jego samodyscypliny i wiecznej powagi, ale to i lepiej. Bo w końcu, po co nam dwóch Optimusów?

-Jak tak w ogóle zaczęła się twoja kariera szpiega, co? – zapytał Ace, nie spuszczając ze mnie wzroku.

Kiedy już przekazałam mu wszystkie tajne informacje Decepticonów, postanowiłam pozwolić sobie na odrobinę przyjemności, wrócić na górę i odbyć z nim normalną, przyjacielską rozmowę. Przy okazji zamówiłam sobie kilka mocniejszych trunków, choć oczywiście bot odradzał mi to z milion razy mówiąc "Pamiętaj, że z nas dwóch to ty masz powietrzny alt – mode", jakbym się miała tym przejąć. Usiedliśmy przy stoliku w kącie, a kiedy kelnerka przyniosła zamówione przeze mnie napoje, zaczęliśmy.

-Tak sama z siebie, prawdę powiedziawszy – przyznałam, biorąc przy tym spory łyk energonowej whisky – Pewnego dnia, po mojej kłótni z ojcem, postanowiłam wybrać się do Iacon, nawet nie zważając na konsekwencje. Owszem, mogli mnie pojmać, a jeśli tylko dowiedzieliby się, kim jestem, to nawet zabić, ale ja tak bardzo chciałam znów ujrzeć moje ukochane miasto...

-Że nie mogłaś się powstrzymać – dokończył za mnie – Miałaś w nosie to, czy zginiesz – skinęłam twierdząco głową.

-A więc chodziłam sobie po ulicach stolicy, nikt nawet nie zwrócił na mnie uwagi, aż nie spotkałam twojej mamy... - Ace spojrzał na mnie ze zdziwieniem – Nie wiem jak, ale ona przeczuła, że mnie tam spotka. I wiedziała, że po tej kłótni z Megatronem zrozumiałam, jak wielki błąd popełniłam... - cicho westchnęłam, następnie wypijając na raz szklankę wódki - Zaproponowała mi współpracę, korzystną dla nas obu, a ja nie musiałam się zastanawiać nad odpowiedzią nawet minuty. Wiedziałam, co chcę zrobić. I nie obchodziło mnie to, że ojciec może mnie za to zabić...

-Zawsze lubiłaś ryzyko – stwierdził – Ale muszę przyznać, tym razem zaszalałaś – zaśmiałam się pod nosem.

-Nie zaprzeczam. Dobra, ja powiedziałam ci nieco o sobie, to teraz twoja kolej.

-Pytaj o co tylko chcesz – mówiąc to, rozłożył ramiona tak, jakby miał mnie zaraz przytulić – Jestem jak otwarta księga.

-Dobra – skrzyżowałam ręce na piersi – Nie wiedziałeś, że jestem waszą wtyką, czyli nie należysz do oddziału Optimusa?

-Owszem.

-Dlaczego? –prychnął, choć ja w cale nie żartowałam.

-Ty tak na serio się pytasz? – pokiwałam twierdząco głową – Myślałem, że to dość oczywiste... - bot westchnął – Kiedy Cybertron dowiedział się, że Wielka Rada wybrała nowego Prime'a, wszystkich ogarnęła bezgraniczna ciekawość, kto jest tym wybrankiem. I ja oczywiście pragnąłem wiedzieć, kto okazał się być godnym mocy pradawnych, ale kiedy mój ojciec powrócić do domu...kiedy po raz pierwszy zobaczyłem go w zupełnie innym świetle, już nie jako archiwistę, a wojownika i kiedy po raz pierwszy chciał, bym zwrócił się do niego Optimus... - urwał na chwilę – Nie tego się spodziewałem. Szczerze wierzyłem, że Wielka Rada ma trochę oleju w głowie...

-Nadal nie rozumiem, przecież Optimus wspaniale spełnia swoją funkcję. Jest symbolem nadziei wszystkich Autobotów.

-Zrozum, między nami zawsze istniały jakieś dziwne, niewidzialne bariery, które z chwilą jego wielkiego „awansu" jedynie się poszerzyły. Nie zgadzaliśmy się ze sobą... praktycznie w każdej sprawie. Mama niejednokrotnie próbowała nas pogodzić, zawsze na próżno. A kiedy już cały Cybertron wiedział, kim jest nowy Prime i mnie zaczęto z nim kojarzyć. Każdy, kogo znałem, traktował mnie jak wyżej postawionego, a dobrze wiesz, jak tego nie znoszę – bot spuścił głowę. Wyraźnie nie chciał patrzeć mi w optyki – Chciałem się wreszcie od niego uwolnić... Miałem nadzieję, że jeśli na jakiś czas zniknę, zapomną o mnie i zapomnieli. Dołączyłem do wojsk Sentinela Prime'a, nikt tam nie miał pojęcia kim jestem. I było mi dobrze...

LAST HOPEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz