Rozdział IX - Szpieg

182 22 6
                                    


Nienawidzę przegrywać. Wiem, nikt jakoś specjalnie za tym nie przepada, ale kiedy przez całe życie wmawia ci się, że jesteś niezwyciężona, myśl o przegranej nie wchodzi w grę. Teraz przepełniał mnie niemiły, goryczkowy smak porażki. Bolała mnie praktycznie każda część ciała, a z ust wypływał energon. Wszystko wokół mnie stało w płomieniach, budynki Protihex zamieniły się w gruz. A to wszystko było moją winą...

1 cykl wcześniej

Głośny huk wyrwał mnie z głębokiego snu. Zerwałam się na równe nogi dopiero po chwili zdając sobie sprawę, że nadal jestem w celi. Ace leżał na ziemi i dopiero się przebudzał. Następnemu grzmotowi towarzyszyło zatrzęsienie się ziemi. Było tak silne, że musiałam złapać się krat, by nie upaść. Teraz już mech otrząsnął się i w biegu ruszył do drzwi celi. Otworzył je i ruchem dłoni dał znak, bym poszła za nim.

-Przecież nikt nie może...

-Nie zostawię cię tu samej.

-Ace... Czym mniej Autobotów zna prawdę, tym lepiej. Jeżeli będziesz mnie potrzebował, wróć. Ale na razie lepiej pomórz matce i reszcie.

Bot skinął zrezygnowanie głową, po czym zamknął drzwi do celi i ruszył prosto do wyjścia. Już po chwili całkiem zniknął mi z pola widzenia...

Oczami Ace'a

Biegłem jak szybko tylko mogłem. Cała ziemia się trzęsła, a mi przez głowę przechodziła tylko jedna, niemiła myśl. Zaatakowali nas. Ale dlaczego? Z powodu mnie, czy Infinity? Jednak mimo swoich wad Megatron kocha córkę i dam głowę, że nie da jej tkwić w areszcie Autobotów.

Kiedy dobiegłem na korytarz, panował tam chaos. Wszyscy biegali w tę i z powrotem, nieśli rannych do medyków i zapasy broni na zewnątrz. Mogłem sobie wyobrazić rzeź, jaka tam właśnie trwała.

-Ace! – usłyszałem głos Elity. Femme podbiegła do mnie prędko i chwyciła za ramiona – To Megatron, jest tutaj.

-Przyszedł po Infinity – stwierdziłem.

-Na to niestety wygląda. Posłuchaj, musimy pozwolić mu dostać się do aresztu, ale jednocześnie ograniczyć straty w żołnierzach. Zakłócają nas i nie mogę się skontaktować z Optimusem. Gdyby sytuacja była inna nie prosiłabym cię o to, ale musisz walczyć.

-Mamo... - chwyciłem ją za dłoń – Jestem żołnierzem. A żołnierze walczą.

Odwróciłem się i pędem ruszyłem do wyjścia, gotowy do walki. Uruchomiłem mój blaster, a gdy tylko odgłosy strzałów, krzyk i jęki poległych zaczęły przebijać się przez ściany bazy, odbezpieczyłem go. Gdy tylko zbliżyłem się do bramy, ta otworzyła się, a moim optykom ukazała się bitwa, którą mogłem ocenić tylko na przegraną. Vechicony przewyższały nas liczebnie, miały więcej broni, w tym ich wielkie czołgi oraz lotników. Wszystko dookoła pokrywał energon poległych. Gdzieś w oddali dostrzegłem Megatrona. Z łatwością odpierał ataki śmiałków, którzy odważyli się go zaatakować, by następnie zadać im cios ostateczny. I ja chciałem z nim walczyć, ale pamiętałem co powiedziała mi matka. Lord Decepticonów ma uwolnić Infinity, a ja muszę pomóc innym Autobotom odeprzeć atak.

Ruszyłem prosto w stronę vechiconów i zacząłem strzelać w nich z blasterów. Robiłem wszystko, by strzały były celne. Schroniłem się pod zawalonym budynkiem i z ukrycia eliminowałem przeciwników. Charakterystyczny dźwięk wystrzału rakiety zmusił mnie do zmiany pozycji. W sekundzie ruszyłem prosto przed siebie, ale niespodziewanie silna falka gorąca pchnęła mnie na ścianę. Na chwilę straciłem poczucie orientacji, ale kiedy już nie odzyskałem pierwszym, co rzuciło mi się w oczy był jasny, różowy lakier femme, która właśnie odpierała atak Megatrona. Lider Decepticonów musiał się na nią natknąć przy wejściu do bazy... Elita robiła perfekcyjne uniki przed jego ciosami, jak i ostrzem, aż w końcu przyłożyła mu z pięści prosto w twarz. Ku mojemu, jak i jej zdziwieniu, mech zdawał się nawet tego nie poczuć. W tej samej chwili chwycił femme za szyję i uniósł ją w górę. To był ten impuls.

LAST HOPEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz