- Hyung, mógłbyś dograć jeszcze wokal wspierający do tego?
- Namjoon, nie mam już czasu. Muszę iść - marudziłem, nerwowo kręcąc się po ciasnym pomieszczeniu w studenckim studiu nagrań.
- Zrób to szybko i po sprawie. Jutro tylko nagram Hobiego, zmontuję i jeśli dobrze pójdzie, to podrzucę do producenta. Wiesz, jak to może nam pomóc w wypromowaniu demo.
Kliknąłem językiem, nie mając nawet jak nie zgodzić się z młodszym. Spojrzałem na niego zza szyby, jakby szukając litości, choć wiedziałem, że musiałem spełnić jego prośbę i tak.
Namjoon nie tylko pomagał mi sprzedawać bity, ale też razem z Hoseokiem zaczęliśmy wspólnie nagrywać piosenki. Świetnie mi się z nimi pracowało! Kim miał głowę do tworzenia muzyki, znał się na rzeczy zdecydowanie lepiej ode mnie. Naprawdę czerpałem dużo przyjemności oraz radości z siedzenia z nim w studio oraz nagrywaniu, ale akurat tamtego dnia potrzebowałem czasu wolnego.
Założyłem słuchawki na uszy i w dwadzieścia minut dograłem jeszcze to, o co poprosił młodszy. Mimo goniącego czasu starałem się ze wszystkich sił, aby całość brzmiała zadowalająco dla nas obu.
- Dobra, hyung. Mamy to.
Usłyszawszy jego słowa, głośno odetchnąłem z ulgą. Wyszedłem z małego pomieszczenia i od razu podszedłem do kanapy, z której zgarnąłem czarną, garniturową marynarkę.
- Kiedy dostarczysz mi pozostałe teksty? - zapytał nagle, przesuwając przyciski na ogromnej konsolecie, po czym odwrócił się na krześle, by na mnie spojrzeć. Wzdrygnąłem się z przypływu stresu na jego pytanie. Narzuciłem na ramiona marynarkę i podszedłem do zawieszonego, niewielkiego lustra. Przyjrzałem się swojemu odbiciu, a gdy zarejestrowałem drobne niedociągnięcia w wyglądzie, poprawiłem przekręconą, czerwoną muszkę oraz kołnierz białej koszuli.
- Przepraszam, nie napisałem niczego nowego. Mam blokadę - powiedziałem spokojnie, choć w środku zżerało mnie poczucie winy. Przecież przez brak nowych tekstów blokowałem pracę Namjoona oraz Hoseoka, a oni naprawdę chcieli tworzyć dalej i nagrywać.
Poprawiłem jeszcze drżącymi palcami zieloną grzywkę, by nie wpadała do oczu. Powinienem iść w końcu do fryzjera i pozbyć się tej pierniczonej zieleni czy tam mięty.
Ponad tydzień temu Jimin się do mnie wprowadził, a ja już pierwszego dnia miałem przez niego kolorowe włosy.
Właściwie to sam zgotowałem sobie taki los... ale to i tak jego wina! Nie musiał przecież kłaść swojego pełnego, nowiuśkiego szamponu obok mojego, którego de facto już nie było. Mogłem się spodziewać, że dzieciak ma jakiś specyfik, który trzyma jego włosy w najdziwniejszych kolorach, ale mój mózg zdecydowanie za późno rejestruje i kojarzy pewne fakty. Min Yoongi przecież musi nauczyć się na swoich błędach. Wyciągnąłem z tego cenną lekcję - nie brać nie swoich rzeczy. Teraz musiałem użerać się z lodami miętowymi na głowie.
YOU ARE READING
Dlaczego nie zabiłem Park Jimina || myg•pjm
Fanfiction» To nie tak, że kocham Jimina. Po prostu żyjemy ze sobą, śpimy razem, wspieramy się, dzielimy radościami i smutkami. Ja wciąż chcę się go pozbyć, ale z każdym dniem jest to coraz trudniejsze. « Min Yoongi planuje „zabić" Park Jimina w ramach zemsty...