Powód nr 9: nie zabiłem go, bo podzielał moje szczęście.

2.4K 452 43
                                    

Patrzyłem na swój stan konta, wciąż nie mogąc uwierzyć, jaka kwota się na nim znajduje

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Patrzyłem na swój stan konta, wciąż nie mogąc uwierzyć, jaka kwota się na nim znajduje. Ściskając w dłoni bankowy wyciąg, stałem przy niewielkim oknie z obdrapaną ościeżycą. Od dobrych kilkunastu minut trwałem w tej jednej pozycji, wzrokiem badając każdą kolejną operację, jaka działa się na moim koncie.

- Kurwa mać - mruknąłem pod nosem i odsunąłem się od okna. Odłożyłem dokument na szafkę, jednak po chwili ponownie ją złapałem, jakby w tym krótkim momencie na papierze miała pojawić się zupełnie inna suma.

- Yoongi, wróciłem!

Do moich uszu dotarło wołanie Jimina, jednak nie zwróciłem na niego najmniejszej uwagi. Jedynie położyłem się na łóżku i wyciągnąłem przed siebie dłonie z papierem, by jeszcze raz zerknąć na dostępne środki.

To niemożliwe.

- Hyung? - Park przekroczył niepewnie próg pokoju i westchnął, kiedy zobaczył mnie z wyciągiem konta w rękach.

- Dwa i pół miliona won, Jimine - szepnąłem, zerkając na młodszego.

Chłopak miał nieco przestraszoną minę, kiedy podałem mu taką kwotę. Bezzwłocznie podszedł do łóżka i niedelikatnie wyrwał mi kartkę z rąk. Przekręciłem się wtedy na brzuch, chowając twarz w miękkiej pościeli.

Park przestudiował szybko całe saldo co najmniej dwa razy, zanim powiedział cokolwiek.

- Aż tyle? Skąd?

Czarnowłosy usiadł obok, od razu zakładając nogę na nogę, oparł łokieć o kolano i ułożył na ręce brodę.

- Jakiś producent kupił od Namjoona nasz wspólny bit. Dzisiaj Joonie podzielił między nami tę kwotę i wysłał. A-a to tylko początek, bo w tej wytwórni przesłuchali też demo, które nagraliśmy  z Hobim i jutro mamy całą trójką iść na rozmowę bo- urwałem. Uniosłem się nieco na łokciach i odwróciłem głowę tak, by móc zerknąć na Jimina. - Chcą podpisać z nami stały kontrakt.

- To wspaniale! Powinieneś się cieszyć, hyung! Przecież tworzenie muzyki było twoim marzeniem - powiedział wesoło. Odrzucił na bok kartkę, która dziwnym slalomem powoli opadła na podłogę, a sam w tym czasie rzucił się na mnie i mocno przytulił do moich pleców.

- Jimin, ja podpiszę stały kontrakt.

- Hyung, podpiszesz stały kontrakt!

Musiałem to powtarzać tak często, dopóki to do mnie dotarło w stu procentach; nie mogłem uwierzyć w to, że moje marzenia właśnie się spełniały. Wszystko musi się zmienić, na pewno na lepsze! Nie będę musiał się martwić o żaden grosz, koniec z obwinianiem się za to, że nie wspomagam rodziców, bo w końcu będę mógł to należycie zrobić.

Niedelikatnie zrzuciłem Jimina ze swoich pleców i znowu podszedłem do okna. Położyłem ręce na biodrach, popatrzyłem na ulicę; nagle wszystko, co wydawało mi się znane, wyglądało zupełnie inaczej. Bardziej... kolorowo, weselej. Przestałem nienawidzić tego miejsca. Przecież to dzięki tej nie za bogatej dzielnicy, niewielkiemu mieszkanku i Jiminowi spełniałem swoje marzenia! To takie ciepłe, miłe uczucie, kiedy ktoś w końcu docenił moją ciężką pracę.

- Jimin! Ja podpiszę stały kontrakt! - wykrzyczałem z szerokim uśmiechem na ustach, odwracając się twarzą do młodszego. Chłopak od razu podłapał mój dobry nastrój, przez co podszedł do mnie i jak tylko podskoczyłem, podskoczył razem ze mną! To było takie pięknie!

- Jestem taki szczęśliwy! - Czułem, jak moje gardło zaczynało niebezpiecznie drżeć i kłuć z nieprzyjemnego bólu. Wykrzyczałem to tak głośno, że cała dzielnica z pewnością mogła usłyszeć moją radość, ale nie potrafiłem inaczej. Targało mną zbyt wiele pozytywnych emocji, a skaczący ze mną Jimin tylko podsycał mój dobry nastrój. Złapałem go za ręce i razem odrywaliśmy się od ziemi, dodatkowo jeszcze kręcąc po pokoju.

- Gratulacje! Ale się cieszę! - pisnął radośnie. Splótł nasze palce, po czym delikatnie ścisnął moje ręce, by w przypływie radości, przypadkiem się ode mnie nie oderwać.

Skakaliśmy przez kilka dobrych chwil i przestaliśmy dopiero, kiedy zabrakło mi oddechu. Wtedy stanąłem w miejscu, a Jimin nagle zmniejszył dystans między nami. Jego twarz znajdywała się coraz bliżej i bliżej, momentami nawet miałem wrażenie, że czułem na twarzy jego przyśpieszony oddech, a zapach ulubionych perfum stawał się coraz intensywniejszy. Sekundę później poczułem jego ręce, które oplótł na mojej szyi, by mocno się przytulić.

- Hyung, jesteś wspaniały - szepnął tuż przy moim uchu. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, kiedy to powiedział i przez chwilę nie wiedziałem, co powinienem zrobić. Byłem tak zadowolony, że nie potrafiłem ustać w miejscu, a tulący się Jimin jeszcze bardziej bałaganił w moich emocjach. Chciałem wyjść na ulicę i mówić każdemu przechodniowi o tym, że nie ma w życiu piękniejszego momentu niż ten, kiedy marzenia przestają być tylko i wyłącznie marzeniami.

Ale miałem przy sobie Parka, bez którego te fantazje by się nie spełniły. To on był przecież ich częścią, a dzielenie złotego szczęścia akurat z nim, cieszyło mnie jeszcze bardziej.

Oplotłem ręce na talii młodszego i wtuliłem go mocniej. Jego bliskość w tamtym momencie była tym, czego silnie potrzebowałem, bo dzielenie z nim najwspanialszych chwil, stało się uzależniające. Oparłem policzek na jego ramieniu i uśmiechnąłem sam do siebie, mogąc bez oporów przyjmować jego ciepło, wdychać słodki zapach.

- Jimine, idziemy to uczcić - szepnąłem, odsuwając się po dłuższej chwili od czarnowłosego.

- Pizza?

- Pizza.

Dlaczego nie zabiłem Park Jimina || myg•pjmWhere stories live. Discover now