Powód nr 14: nie zabiłem go, bo według niego, dobro innych było ważniejsze.

3.1K 411 124
                                    

Z łóżka powinienem podnieść się jakieś dobre dwadzieścia minut temu, ale oglądanie śpiącego Jimina zdecydowanie lepiej wypełniało mój czas, niż szykowanie kawy czy robienie czegokolwiek innego z porannych czynności

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Z łóżka powinienem podnieść się jakieś dobre dwadzieścia minut temu, ale oglądanie śpiącego Jimina zdecydowanie lepiej wypełniało mój czas, niż szykowanie kawy czy robienie czegokolwiek innego z porannych czynności.

Jimin podczas spania wyglądał co najmniej śmiesznie; ani trochę nie przypominał tych pięknych ludzi z kolorowych teledysków bądź filmów, którzy w czasie snu prezentują się niczym greccy bogowie.

Kolana miał przyciągnięte do klatki piersiowej, jego kształtny tyłek wystawał poza obręb łóżka, jedna ręka podpierała policzek, a palec wskazujący drugiej, jakimś dziwnym cudem zahaczył o gumkę moich spodenek. Wargi miał rozchylone, a oddech w miarę spokojny, zdradzający przyjemny sen.

Dostrzegłszy, jak strużka śliny ścieka z kącika jego ust, bez wahania wytarłem ją swoją za dużą koszulą, w której zwykłem spać. Alergia powoli dawała mu się we znaki, bo przez nos już chyba nie potrafił oddychać. Niestety na terenie otaczającym kamienicę, było kilka wiatropylnych drzew, a na domiar złego, jedno stało prosto pod oknem do sypialni. To złe samopoczucie spowodowane alergią i ciążący katar, z pewnością mocno go męczyły, a to, że mi o tym nie powiedział, martwiło mnie jeszcze bardziej, niż gdyby to zrobił. Mieszkanie w tym miejscu nie było dla niego dobre.

Minęła dłuższa chwila, zanim Park otworzył oczy. Przeciągnął się, ziewnął, a potem przytulił do mnie, oplatając przy tym pas swoimi silnymi ramionami.

- Jak ci się spało? - spytałem łagodnie, głaszcząc z czułością jego bark.

- Dobrze - wymamrotał nieco sennie. - Miałem bardzo dziwny sen. Byłem z Tae na takiej duuużej górce i zjeżdżaliśmy na sankach. Potem Namjoon hyung zaprosił nas na kakao i poczęstował sernikiem, ale z jakiegoś powodu Tae nie chciał wejść do domu, bo wydawało mu się, że jest tam pełno raków.

- Jiminie, jakie głupoty siedzą w twojej głowie?

Park zaśmiał się słabo, kiedy tylko zdał sobie sprawę z bezsensowności swojego snu. Odszukał moją drugą rękę, po czym zaczął przeplatać nasze palce.

- Nie wiem. To pewnie dlatego, że dużo myślałem o Tae przed spaniem. - Westchnął, a po nabraniu do płuc większej ilości powietrza, kontynuował nieco poważniejszym tonem - ja wiem, że to sprawa między nim, a Hoseokiem i nie powinienem się wtrącać, ale naprawdę boli mnie serce, kiedy widzę go w takim stanie. Obaj przecież teraz tak cierpią przez to wszystko i-

- Uspokój się - rozkazałem. - Wszystko skończy się dobrze. Hoseokie pomarudzi, ponarzeka, pewnie jeszcze kilka razy się rozpłacze, Tae w końcu coś zacznie jeść, bo nie ma w ogóle siły woli, ale wszystko ułoży się między nimi. To ten typ pary po prostu, który potrafi kłócić się z byle powodu - stwierdziłem spokojnie, po czym ucałowałem jego czoło. Chwilę zatrzymałem swoje wargi na jego niebezpiecznie ciepłym czole, chcąc dłużej rozkoszować się przyjemną miękkością jego gładkiej skóry.

Dlaczego nie zabiłem Park Jimina || myg•pjmWhere stories live. Discover now