- A wiesz, co w tym wszystkim jest najgorsze? Że naprawdę chciałem mu wierzyć.
- Jego przeprosiny były szczere, poza tym nie ukrywał przed tobą niczego. Sam Ci o tym powiedział i-
- I co mi to da? Przelizał się z jakimś pierwszakiem jak ostatnia szmata!
- Nie mów tak o nim, nie zasługuje przecież na to.
- Zasługuje! - Hoseok uderzył lekko brązową butelką piwa o marmurowy blat i zacisnął na niej chude palce. Od dobrej godziny nie robił nic, tylko wlewał w siebie alkohol, co miało ukoić jego ból po zerwaniu z Taehyungiem.
Wciąż to do mnie nie docierało - jak taka wręcz idealna para z długim, prawie trzyletnim stażem, mogła rozejść się z powodu takiej głupoty? Znaczy, okej, nie głupoty, bo fakt faktem Taehyung wpadł w ramiona kogoś innego, całował wargi innego mężczyzny niż Hoseoka, ale nie wiem, czy był to dostateczny powód do tego, żeby od razu zrywać tak długą, silną więź i burzyć tyle wspólnie przeżytych chwil, uniesień.
- Yoongi, nie wiem co mam robić - powiedział nieco spokojniej. Oparł łokieć na blacie i spuścił głowę, wlepiając smutne spojrzenie w swoje kolana.
Nie mogłem w spokoju patrzeć na jego cierpienie, nawet jeżeli było to z pewnością chwilowe załamanie. Hoseok był przyjacielem, a w moim obowiązku było wspierać go w trudnych chwilach, nieważne jak absurdalne mogą mi się wydawać, więc w geście pocieszenia położyłem dłoń na jego ramieniu. Głaskałem je delikatnymi ruchami, chcąc w ten sposób dać mu poczucie, że nie jest z tym wszystkim sam.
- Głupi jesteś - westchnąłem.
- Jestem - przyznał, po czym upił kolejny łyk piwa.
Jego policzki powoli robiły się czerwone, podobnie jak koniuszek nosa. Jeszcze kilka łyków i byłem pewny, że Hobiego trzeba będzie siłą targać do domu, bo o własnych siłach nawet do kieszeni nie trafi.
- Wiem, że Taeś robi różne, głupie rzeczy, ale nigdy nie posądziłbym go o zdradę. - Hoseok ciągle powtarzał to samo. Wiedziałem, że był przybity tym wszystkim, ale powoli zaczynało mi brakować cierpliwości do tego, by w kółko o tym słuchać.
- To daj już spokój. Sam przecież wiesz, że to Jungkookie pocałował Taehyunga pierwszy. Przecież nawet on sam ci to powiedział i przeprosił. W sumie to ty też nie pokazałeś się z najlepszej strony, zasadzając mu takiego gonga.
- Należało mu się! Ktoś musiał w końcu nastawić mu ten ogromny nochal. Gówniarz jeszcze będzie mi podskakiwał?!
- Ale on wtedy przyszedł ci wytłumaczyć, że Tae w ogóle nie zainicjował pocałunku i to jego wina!
- No i co z tego? Dobrał się do mojego chłopaka!
- Teraz już byłego.
Hoseok zakręcił się na krześle, a potem pochylił i oparł czoło o chłodny, marmurowy blat.
YOU ARE READING
Dlaczego nie zabiłem Park Jimina || myg•pjm
Fanfiction» To nie tak, że kocham Jimina. Po prostu żyjemy ze sobą, śpimy razem, wspieramy się, dzielimy radościami i smutkami. Ja wciąż chcę się go pozbyć, ale z każdym dniem jest to coraz trudniejsze. « Min Yoongi planuje „zabić" Park Jimina w ramach zemsty...