Powód nr 2: nie zabiłem go, bo lubił Drake'a, Mourinho i czapki z daszkiem.

2.9K 468 82
                                    

Nigdy w życiu nie pomyślałbym, że kiedykolwiek postawię stopę w domu Park Jimina

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Nigdy w życiu nie pomyślałbym, że kiedykolwiek postawię stopę w domu Park Jimina.

Gdyby jednak nie fakt, że zaoferowałem Tae oraz Jiminowi pomoc w zmontowaniu ich wspólnego filmiku zaliczeniowego, pewnie bym tego nie zrobił. Wyszedłbym jednak na jeszcze większego gbura, gdybym się od tego wymigał, a bądź co bądź, nie chciałem dopuścić do sytuacji, gdzie Taehyung miałby mi coś za złe. W końcu był chłopakiem mojego przyjaciela, a Jimin... to Jimin.

Niepewnie zadzwoniłem dzwonkiem, wcześniej upewniwszy się, że trafiłem pod właściwy adres. Skrzynka na listy podpisana nazwiskiem Park i imieniem Jimina gdzieś obok godności jego rodziców utwierdziła mnie, że ten piętrowy domek na obrzeżach w wyjątkowo spokojnej dzielnicy był celem mojej dzisiejszej wyprawy. Już po chwili czekania klamka poruszyła się, a ciężkie, ciemne drewno zostało przesunięte przez szczupłą, wysoką kobietę.

- Dzień dobry, nazywam się Min Yoongi. Zastałem może Jimina? - spytałem nieco speszony.

- Dzień dobry. Tak, Jiminie jest w domu. Proszę, wejdź. - Kobieta odsunęła się, by zrobić mi miejsce. Uśmiechnęła się przyjaźnie i gestem dłoni zaprosiła do środka, za co podziękowałem jej lekkim ukłonem. Zdjąłem buty, które położyłem równo na odpowiednim dywaniku, w międzyczasie rozglądając się po dużym, jasnym przedpokoju.

- Jimin-ah! Kolega do ciebie! - Wrzask kobiety przeszył moje ciało na wylot, wręcz podskoczyłem lekko na ten hałas. Na pierwszy rzut oka nie posądziłbym jej o tak donośny, wysoki i irytujący głos. Brzmiała jak żeńska wersja Jimina! Chociaż nie to, żeby i on miał jakiś męski głos...

Po krótszej chwili, po drewnianych schodach zbiegł ubrany w krótkie spodenki i biały t-shirt młodszy kolega. Machnął ręką, bym poszedł za nim, co od razu uczyniłem. Podziękowałem pani Park za przyjęcie do domu i wspiąłem się na schody, by moment później kroczyć z Jiminem ramię w ramię po szerokim korytarzu.

- Przepraszam za bałagan. Nie miałem czasu posprzątać.

Jimin otworzył przede mną białe drzwi, prowadzące do jego pokoju. Zmieszany przeczesał dłonią włosy, wędrując za mną wzrokiem, kiedy wchodziłem do środka i rozglądałem się po pomieszczeniu.

Było większe niż moje całe mieszkanie.

- Bałagan? - powtórzyłem za nim, unosząc brwi do góry. - Chciałbym mieć taki bałagan w domu - dodałem. Zdjąłem z ramion kurtkę i rzuciłem ją na metalowe łóżko Jimina, na którym już po chwili zająłem miejsce.

Pokój był czyściutki do tego stopnia, że mógłbym spokojnie jeść z podłogi. Nie wiedziałem, czy jego przeprosiny były pruderyjne, ale po delikatnych rumieńcach, jakie dostrzegłem na słodkich, pucołowatych policzkach, raczej bym go o to nie posądzał.

- Filmik... nagraliśmy z Tae kilka dobrych ujęć w parku. - Jimin od razu przeszedł do konkretów i zaczął opowiadać o swojej wizji montażowej filmu. Jednym uchem go słuchałem, jednak bardziej skupiłem się na dokładnym badaniu jego pokoju.

Telewizor, biurko z komputerem, szafki, półki z medalami, pucharami i innymi nagrodami, komody z książkami, stojak na płyty, konsola do gier, pudełka z grami - wszystko miało swoje miejsce. Nawet Jimin stał w punkcie, który wyglądał, jakby był do tego stworzony.

Podniosłem się z łóżka i podszedłem do jedynej, sprawiającej wrażenie chaotycznej półki. Była na nim książka, płyta, tablet oraz nieźle zużyta ładowarka.

- Słuchasz Drake'a? - spytałem od razu, unosząc na wysokość swoich oczu płytę. Jimin przerwał mówienie i pokiwał twierdząco głową.

- Tak. To jest mój ulubiony album.

Obejrzałem plastikowe opakowanie z każdej strony, chociaż tak naprawdę nie musiałem tego robić. Dokładnie taką samą miałem w domu, tylko - sądząc po stanie - ta Jimina była częściej używana.

- ,,Nothing was the same" to zdecydowanie jego najlepszy krążek - stwierdziłem. Uśmiechnąłem się pod nosem i odłożyłem pudełko z powrotem na miejsce, zamieniając je z książką, którą już po chwili otworzyłem na przypadkowej stronie.

Zatraciłem się na moment w lekturze, zupełnie nie zwracając uwagi na to, że Jimin podszedł do mnie i wpatrywał się w mój zaczytany profil.

- Jeśli cię zaciekawiła, to z chęcią ci ją pożyczę - powiedział przy moim uchu.

Wzdrygnąłem się, czując jego oddech na swoim policzku, przez co jak przyłapana na czytaniu ,,Pięćdziesięciu twarzy Grey'a" nastolatka zamknąłem w popłochu książkę.

- Czytałem już jakąś biografię Mourinho, więc nie widzę potrzeby - rzuciłem, odkładając lekturę z powrotem na miejsce.

Odwróciłem się, po czym podszedłem do dużej szafy. Czując się jak u siebie otworzyłem ją i popatrzyłem na idealnie złożone ubrania oraz sporą kolekcję czapek. Jimin chyba nie zdawał sobie sprawy, ile nas łączyło.

Wystarczyło tylko jedno wejście do jego pokoju, bym dołożył malutką monetę do skarbonki naznaczonej tytułem „Sympatia do Park Jimina".

- Ta jest naprawdę dobra. Autor przytoczył bardzo dużo wypowiedzi innych trenerów i zawodników. Do tego dobrze wszedł w psychologię, jaką stosował Mourinho na swoich piłkarzach. Mógłbyś przestać tak krzątać się po moim pokoju? To krępujące.

Zamknąłem dwudrzwiową szafę, uprzednio wyciągając z niej śliczny, żółty snapback. Porwał mnie żywy kolor tej czapki i poczułem dużą, niepohamowaną potrzebę, by sprawdzić jak bym w niej wyglądał.

Od razu założyłem ją na głowę i spojrzałem na stojące w kącie długie lustro.

- To jest mega spoko - powiedziałem, całkowicie zachwycony czapką. Oglądałem ją z każdej strony, przekręcałem na głowie daszkiem z przodu, do tyłu, poprawiałem brązową grzywkę... chciałem widzieć ją jak najdokładniej tylko mogłem.

- Bardzo ci pasuje - skomplementował łagodnie Jimin.

Popatrzyłem na odbicie młodszego, który z uśmiechem i splecionymi za plecami rękami przyglądał mi się.

W ogóle nie spodziewałem się miłych słów od Parka, nawet na nie nie liczyłem. Aczkolwiek gdy tylko z jego ust padł ten mały komplement, poczułem się wyjątkowo dobrze. Nieczęsto słyszałem je od kogokolwiek, więc nie do końca wiedziałem, jak powinienem na niego odpowiedzieć. Po prostu głupio patrzyłem na odbicie młodszego, licząc, że samo moje gapienie się wystarczy.

- Co nie zmienia faktu, że ja i tak wyglądam w niej lepiej - dodał, poszerzając swój uśmiech.

Moje kąciki ust, które powoli unosiły się, by uśmiechem podziękować za komplement, opadły, a w głowie od razu pojawiła się myśl, że dzieciak jeszcze odszczeka wszystkie docinki.

Dlaczego nie zabiłem Park Jimina || myg•pjmWhere stories live. Discover now