4

623 26 0
                                    

Zerwałam się. Siedziałam na łóżku. Obok mnie spał Reus. Czyli to tylko sen. Odetchnęłam z ulgą.
Wstałam i jak najciszej zeszłam do kuchni. Wzięłam swój kubek i zrobiłam sobie kawę, ponieważ było już po czwartej, a wiedziałam, że i tak nie zasnę. Upiłam łyk. Mama ubóstwiała tą kawę. To ją kochałam bardziej. Ojciec zwykle był zaborczy, ale bez tego nie osiągnęłabym tak wiele. Chyba tylko za to mogłam mu podziękować.

Narrator

To prawda. Jej rodzina nie była normalna. Utrzymywali kontakt tylko z Jürgenem. Babcia od strony taty zmarła dwa lata temu. To przez nią ojciec był taki rygorystyczny. Babcia od strony mamy wyprowadziła się do Niemiec, do Monachium, więc postanowiła, że ją odwiedzi w najbliższym czasie. Dziadkowie zginęli w manifestacjach Stoczni Gdańskiej, ponieważ tam kiedyś mieszkali. Dalsza część rodziny zniknęła i nikt nie kwapił się, żeby ich odszukać. Tak oto trafiła do Kloppów. Bała się tego, jak przyjmą ją Ulla i Marc. Ulla była dla niej "miła", a Marc? Nie widziała go jeszcze na oczy. Zadasz pytanie, dlaczego? A no dla tego, że pani Klopp nie lubiała wizyt w ich domu, a nie pozwalała zabierać synka. Tak więc zostało, że Czarodziej przyjeżdżał sam.
Poszła w głąb swojego domu. W tej części był mini pokój muzyczny. Postawiła kawę i telefon na stoliczku i usiada przy pianinie. Zaczęła grać. Yiruma "Riwers follow in you". Już dawno nie czuła klawiszy pod palcami. Były zimne, ale to jej nie przeszkadzało. Lekko naciskała klawisze i pedały, jednak i tak nie obudziłaby domowników. Nie. Musiała się wyżyć. Bardziej stanowczo grała. Tak przekazała swoje wszystkie emocje. Kiedy skończyła, zatrzęsła się. Tak bardzo przypominało jej to mamę.
Naszła ją wena. W krześle były karty do nut i ołówek. Wyciągnęła je. Zaczęła kreślić nuty i sprawdzać dźwięki. Skończyła koło siódmej. Były to dwie melodie na piosenki. Jeszcze trzeba tyło wymyślić tekst i gotowe. Była z siebie dumna. Zagrała jedną po drugiej. Nie zauważyła, że Jürgen patrzył na nią opierając się o framugę. Ona teraz była w swoim świecie. Szalała jak Chopin na koncercie. Wyzwoliła swoje emocje. Gdy skończyła, zaczął klaskać. Bardzo mu się spodobało. Dziewczyna lekko poskoczyła, a ten zaśmiał się.
-Mnie się boisz? Aż taki jestem straszny?- usiadł w fotelu.
-Znaczy była taka cisza i zacząłeś klaskać... Wcześniej byłam sama...
-Nie tłumacz się. Winni się tłumaczą. Tak w ogóle to co ty tutaj robisz o tej porze z -spojrzał do jej kubka.-Zimną kawą i do tego w piżamie?
-Obudziłam się koło czwartej, a wiem, że i tak bym nie zasnęłabym, to zrobiłam sobie kawę i zaczęłam brzdękolić. I naszła mnie wena i ułożyłam dwie melodie.
-Są piękne.
-Słyszałeś?
-No tak.
-I jeszcze żyjesz?
-A miałem nie?-zaśmiali się.
-Zwykle jak coś zaczynałam grać, to wszyscy uciekali, więc wniosek jest prosty.-uśmiechnęła się promiennie.
-Jürgena Kloppa nic nie przebije. Przecież to Czarodziej z Dortmundu.-usłyszeli zaspany głos Marco. Na sam dźwięk Julia spięła się, ponieważ przypomniała sobie o śnie. Teraz tylko musiała się dowiedzieć co jest prawdą, a co nie.
-Królewna już wstała? My tutaj ranne ptaszki, a ty co?
-Tato to o której ty wstałeś?- przed chwilą zrozumiała co powiedziała.-Przepraszam.-wyszeptała i spuściła głowę.
-Julia. Nic się nie stało, nawet będę się cieszył, jak tak będziesz mówić.-uśmiechnął się.-Tak naprawdę to od zawsze zazdrościłem takiej córy.-podszedł do niej i ją przytulił. Marco rozczulił się, gdy zobaczył Kloppów. Podszedł do nich i też ich przytulił.
-Lama! Co ty tutaj robisz?-zaśmiał się mężczyzna.
-Tak się jakoś rodzinnie zrobiło, a ja taki samotny, to się przytuliłem.
-Wujku! Weź go stąd, bo się za chwilę uduszę.-powiedziała po polsku.
-Marco! Rusz dupę!-Klopp zaśmiał się. Marco miał już coś powiedzieć, ale powstrzymał się od docinki swojemu trenerowi. Uczynił co kazał. Zadzwonił telefon. Julia wyswobodziła się z objęć nowego ojca i podeszła do telefonu. Dotknęła zielonej słuchawki.
-Proszę?
-Julsa? Mam dwie złe wiadomości. Którą chcesz słyszeć pierwszą.-to Wiktoria.
-Wybierz sama.
-No to może tą gorszą. Sandra wczoraj była w klubie.
-To przecież jej życie, nie moje.
-Ona spędziła noc z Tomkiem.
-A druga jest taka, że Kamil umarł o 4:10.-Wiktoria zaczęła chlipać.

-Tak wgle, to chciałaś mi coś powiedzieć.-

-Nie wiem, czy w tej sytuacji to dobry pomysł-

-Mów.-

-Wyjeżdżam Do Dortmundu-

-Ja-

-Chcesz mnie zostawić? Kolejna osoba?-

-To nie moja decyzja.-

-Ta, jasne Widać-

-Ale-

-Przez cały miesiąc się do mnie nie odzywałaś, Kamil umarł-

-Umarli moi rodzice Byli wszystkim co miałam Miałam lecieć do ciebie w podskokach?-Marco i Jürgen zauważyli w jej oczach łzy.

-Ja przeżywam dramat-

-Ty przeżywasz dramat? Masz wszystko czego zapragniesz, beztroskie życie i rodziców, którzy darzą cię bezwarunkową miłością, a ty mówisz, że przeżywasz dramat!?-wściekła się. Łzy spływały jej po policzkach.

-Wiesz co? Myślałam, że jesteśmy przyjaciółkami Ale myliłam się-rozłączyła się. Julia zamarła. Wiktoria jednym słowem przekreśliła ich wieloletnią przyjaźń. Odłożyła telefon i otworzyła drzwi na balkon i usiadła w wiklinowym fotelu. Przycisnęła kolana do brody i objęła je rękami.

Nie przeszkadzał jej poranny chłód. Wiatr muskał jej jasną skórę tam, gdzie miejsca były odsłonięte. Miała na sobie bowiem letnią pidżamę, która składała się z bokserki i krótkich spodenek.

Reus stanął za fotelem. Lekko przekręciła głowę.

-Co się wczoraj stało, że spałeś ze mną w jednym łóżku?-

-Kiedy przyszedłem, spałaś na biurku więc przeniosłem cię na łóżko. Położyłem się obok ciebie, bo zaczęłaś płakać przez sen. Chciałem cię uspokoić, ale ty się we mnie wtuliłaś, jak w pluszowego misia.-i bardzo mu się to spodobało.-I tak, nawet nie wiedząc kiedy zasnąłem.-usiadł obok niej.

-Przepraszam za wszystko. Byłam dla ciebie strasznie wredna. To już się nie zdarzy No chyba, że mnie zdenerwujesz.-

-Nic się nie stało. Każdy ma zły dzień.-

-Mi się przydarzają za często.-wymamrotała pod nosem.

-Właśnie. Coś się stało? Ta rozmowa-

-Straciłam dwóch przyjaciół i chłopaka.-przerwała mu. Jeszcze bardziej zaczęła płakać. Przytulił ją do siebie. Ona się w niego wtuliła.

^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^^

Emm... Jest. Dziękuje tym, którzy czytają i gwiazdkują. Chciałabym żebyście też komentowały/ali, bo wtedy będę wiedzieć czy coś poprawić i zmienić.

Pewnie zdziwiło was pierwsze zdanie... Musiałam. Nie mogłam się powstrzymać. Hi hi... Nieśmieszne... Brawo ja. 👏🏻

Tak wgle to kto oglądał mecz BVB w walentynki i dzisiaj Legi?

Reus11 ❤

Trudna miłość/Marco Reus (w trakcie edycji)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz