-Halo?
-Cześć kochana. Mam dla ciebie super wiadomość!
-Dla mnie?
-Roman się obudził.
-No i co ja mam z tym wspólnego?
-To, że chciałby się z tobą spotkać i zobaczyć, kto uratował mu życie.
-Przecież to zasługa Reusa, a nie moja. To on wezwał pogotowie. Ja tylko zrobiłam mu resuscytacje.
-Nie znasz go, a mimo to zrobiłaś to. Nie wszyscy by tak postąpili. Oboje jesteśmy ci bardzo wdzięczni. Nie wiem czy kiedykolwiek spłacimy ten dług.
-Kobieto! Ile razy mam ci mówić, że nie ma żadnego długu! Każdy by tak postąpił na moim miejscu!
-Ale..
-Powiedz coś jeszcze, a ci tak nakopie jak cię spotkam, że nie wstaniesz.
-Wystarczy mi jak mała kopie. To dopiero ból. To się nazywają uroki bycia mamą.. To kiedy będziesz w szpitalu?
-Mam przyjść dzisiaj?
-Nie! Przecież cię nie wpuszczą ośle! Myślę, że w przyszłym tygodniu będzie dobrze. Jak na razie jest osłabiony, ale odpocznie i będzie dobrze. Ahh.. Te dwa miesiące były takie długie. Nie mogę sobie wyobrazić, co by było, gdyby nie wy..
-Emm, jest dobrze. Znaleźliśmy się w dobrym miejscu i o dobrym czasie. Nie możesz myśleć, co by było gdyby! Nie wolno ci, rozumiesz?! Teraz musisz patrzyć w przyszłość. Za kilka miesięcy urodzi się twoje dziecko, za kilka tygodni Roman wyjdzie ze szpitala. Czego chcieć więcej?
-Masz rację. Muszę wziąć się w garść. Muszę być twarda. Jezu.. Co ta ciąża ze mną robi-śmiała się w głos.
-Ahh.. Jeszcze jedno. Jak będziesz szła na USG, to ubierz się ciepło. Najlepiej na cebulkę. Nie chcę, żebyś zmarzła tak jak ja.
-Dobrze mamusiu.
-No co. Ktoś musi się tobą zaopiekować, bo inaczej, to ty zginiesz jak ciotka w Czechach.
-Co? Jaka ciotka? Nie rozumiem.
-Wyjaśnię ci to kiedy indziej.
-Trzymam cię za słowo. Teraz kończę, bo ktoś mi się dobija do drzwi.
-Może to jakiś cichy wielbiciel?
-Ta. Schowa się za wielkim bukietem kwiatów, wyskoczy i powie "suprise mada faka".
-Wmawiaj sobie. Kończę, paa!
-Papatki.
Gdy rozłączyła się, zeszła na dół. Na kanapie siedzieli: Marc, Ann i Marco, a na podłodze Felix i Mario. Ostatnio cała szóstka bardziej się zaprzyjaźniła. Lubili razem wyjść na miasto czy do kina. Jak paczka dobrych przyjaciół.
-Kto dzwonił?
-Emma. Chciała się ze mną podzielić dobrą.. Co ja mówię.. Superową wiadomością.
-Możesz jaśniej?
-Jakbyś nie przerywał..
-No mów!
-Roman po dwóch miesiącach wybudził się ze śpiączki.
-To świetnie!-zaczęli wiwatować.-To kiedy będzie można do niego pójść?
-Jeżeli nic się nie zmieni, to w przyszłym tygodniu. Aczkolwiek pierwszą na liście oczekujących jestem ja, bo cytuję "chcę poznać dziewczynę machającą mi resuscytacje"
CZYTASZ
Trudna miłość/Marco Reus (w trakcie edycji)
Fanfiction-Wiesz, znam ludzi, którzy lubią się karmić kłamstwami. -Mnie nie obchodzą inni, tylko mnie obchodzisz ty, ok?- ~*~ Kiedy giną jej rodzice, wszystko się zmienia. Nowa rodzina, nowe życie. Jednak nic nie jest tak kolorowe...