-Coś się jej stało? Zemdlała? Źle się poczuła?
-Nie. Po prostu zasneła. Zabiorę ją do pokoju.
-Mógłbyś zostać na chwilę? Chciałbym porozmawiać.
-Tak, oczywiście. Tylko zadzwonię jeszcze do Ann.
Wszedł po drewnianych schodach na piętro. Odnalazł pokój dziewczyny i podszedł do jej łóżka. Delikatnie ją położył, pamiętając, że każdy ruch może ją obudzić. Ściągnął jej kurtkę i buty i delikatnie przykryłam kołdrą. Ona tylko bardziej zwinęła się w kłębek i przytrzymała jego rękę.
-Zostań, proszę. C-chociaż dzisiaj-Jej uścisk poluźnił się.-Albo daj mi tabletki... Chcę spać...
-Zaraz wracam kochanie.
Za drzwiami zadzwonił do swojej narzeczonej. Po trzech sygnałach odebrała.
-Cześć kochanie. Jak tam u Kloppów?
-Um... Nie wiem. Nie potrafię tego ocenić. Nie czekaj na mnie dzisiaj z kolacją. Trochę tu zostanę. Muszę porozmawiać z Marciem.
-Dobrze. Jeżeli coś się będzie działo to dzwoń. Może jakoś pomogę.
-Do zobaczenia w domu.
-Do zobaczenia.
Na dole od razu złapał Marca.
-Macie tabletki na sen?
-Tak, ale po co ci?
-Chcę jedną dać Juliett. Żeby nie budziła się co chwilę. Później ci powiem o co chodzi.
-Dobrze...
-Ah... I poproszę szklankę wody.
Marc podał Reusowi wszystkie potrzebne rzeczy. Ten znów udał się na górę. Podał przyjaciółce tabletkę i odczekał, aż zacznie działać.
Popatrzył na jej twarz. Cienie pod oczami, zapadnięte policzki, lekko blade.
-Od czasu gwałtu musiała schudnąć.
Z jej ust znów wydobywał się spokojny oddech, więc wyszedł z pokoju, bardzo delikatnie zamykając drzwi.
Kolejny raz zszedł na dół i usiadł na sofie.
-Chcesz coś do picia? Kawa, herbata, sok?
-Poproszę herbatę.
W ciszy Marc przygotowywał herbatę.
-A gdzie jest Kloppo?
-Watzke wyciągnął go na męski wieczór. Cały czas siedzi w domu i pilnuje J więc trochę wolnego mu się należy.
-A ty?
-A ja siedzę w samotności i roskoszuje się ciszą. Niedługo będę miał na to całą wieczność.
-Dlaczego nie chcesz się iść leczyć Marc? Masz duże szanse na wygranie z rakiem.
-To nie takie proste. Kto się zajmie J, tatą, moją pracą. Poza tym moje leczenie będzie kosztować majątek. Nie mam tyle pieniędzy. Niestety ale nie pożyczkę od taty bo on o niczym nie wie.
-Zamierzasz mu kiedykolwiek powiedzieć? Jeszcze przed śmiercią?-wycedził sarkastycznie piłkarz.
-To nie jest dla mnie takie proste Reus. Sam niedawno się dowiedziałem i nadal jestem w szoku... Nie rozmawiajmy teraz o mnie tylko o Juliett. Po to tutaj jesteśmy, prawda?
-Ehh... Więc... Nie wiem nawet od czego zacząć.
-Zacznij od początku.
-Jak w końcu przyjechaliśmy na miejsce...
Marco opowiadał mi kawałek po kawałku dzisiejszy wyjazd, bez tajemnic, o które poprosiła go dziewczyna. Marc złapał twarz w swoje dłonie i po cichu łkał.
-Chciałbym wziąść od niej ten cały ból, który ma w sobie, ale wiem, że nie mogę. Jak ona się musi czuć z tym wszystkim każdego pierdolonego dnia. Tak bardzo cierpi. I jeszcze nawet nie jest zła, ani nie obwinia mnie. Ten chuj powinien zdechnąć w pierdlu... Dziękuję ci Marco za to, że z nią tam pojechałeś. Będziemy się starać jakoś jej pomóc z tymi lękami. Chodźmy miał spać obok jej łóżka na ziemi. Co do psychologa lub psychiatry... Na razie się z tym wstrzymamy. Zaczniemy z nią rozmawiać. Pomimo tego, że to trudne.
-Dla niej chyba bardziej. Ale wy się bardziej boicie. Co z tego że może zacząć krzyczeć, płakać i nie wiadomo co jeszcze. Najważniejsze jest to, żeby wyrzuciła wszystkie swoje emocje. Ma myśli samobójcze a to nie błahostka. Tylko wy trzymacie ją przy życiu. Nie odrzucajcie jej, bo to może się skończyć tragicznie. Możecie pomóc sobie nawzajem, nie wiem, cokolwiek.
-Nie minąłeś się z powołaniem?-śmiał się gorzko Klopp.
-Może na emeryturze wynajmę gabinet.
-Będę codziennie chodzić na sesje. Jeżeli dożyje.
Nastała cisza.
-A może... Może to głupi pomysł, ale... Co jakbyśmy zrobili sobie wakacje? A przynajmniej J?🤘🤘🤘🤘🤘
Krótki ale co dwa dni.
Kto uważa że związek to gówno niech daje w komentarzach 😉
Możecie teraz dawać tutaj swoje media społecznościowe, a postaram się zajrzeć.
CZYTASZ
Trudna miłość/Marco Reus (w trakcie edycji)
Fanfiction-Wiesz, znam ludzi, którzy lubią się karmić kłamstwami. -Mnie nie obchodzą inni, tylko mnie obchodzisz ty, ok?- ~*~ Kiedy giną jej rodzice, wszystko się zmienia. Nowa rodzina, nowe życie. Jednak nic nie jest tak kolorowe...