17

246 14 0
                                    

No to co, na 3,4?

-Trzy, czte-ry!-Borussen zaczęli krzyczeć w niebogłosy.

-Zamknąć ryje!-Marco przewrócił się na drugi bok. Chłopcy jednak nie dawali za wygraną.

-Co wy się tak drzecie! Jeszcze do tego rano!- chwilę później wylądował na nim kubeł lodowatej wody.-Kurwa! Który to wymyślił! Zajebie! No po prostu zajebie!-Marco wyskoczył z łóżka jak poparzony. Wyszedł z pokoju. Przed drzwiami nagle wyrósł Erik z ręcznikiem i szczoteczką do zębów.

-Idź się ogarnij , a później przyjdź do salonu.

-Który to kurwa wymyślił?!

-Wszystkiego dowiesz się na dole.

Poczłapał do łazienki. Nie rozumiał o co w tym wszystkim chodzi. Coś się stało, czy koledzy wymyślili kolejny głupi żart? Wiedział, że byli zdolni do wszystkiego, ale kiedy trzeba jednoczą się, by razem wymyślić rozwiązanie problemu. Jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.

Gdy był już w pomieszczeniu, szybko rozebrał się i wskoczył pod gorący prysznic.

Woda koiła jego myśli. A może coś wczoraj się stało? No właśnie. WCZORAJ. Dlaczego nic nie pamięta od momentu kłótni Götzego z Ancelotti?

-Pewnie znowu coś spartaczyłem. Jak zawsze. Dość picia polskiej wódki. W ogóle jakiegokolwiek alkoholu. I tak wszyscy wiemy, że będzie po staremu na następnej imprezie.

Kiedy już się umył i ubrał, popatrzył w lustro

Mokre włosy, wory pod oczami, obolały nos, a o kroczu nawet nie wspominając. Coś się musiało stać. Czyżby poranna kakofonia była karą za coś z wczoraj?

-Potrzebujesz czegoś?- zapytał Erik przez drzwi.

-Już prawie wychodzę, ale dzięki.

Jeszcze raz przemył twarz wodą.

-To będzie trudna rozmowa-pomyślał.

***

-Przepraszam. Odbiorę, bo to ważne.

-Nie krępuj się.

-Cześć Mario. Z tej strony Ann. Jak się masz po wczoraj?

-Nie najgorzej. Wczoraj prawie nic nie piłem. Wiesz.. Kłótnia z Carlą i takie tam. A ty?

-Nawet bardzo dobrze, pomimo tego, że dzisiaj rano musiałam być w agencji. Sponsor wprowadza nową serię kosmetyków i ubrań. Trzeba tyło zagadać szczegóły sesji i zaplanować kampanie reklamową. Dzień jak co dzień-zaśmiała się.

-Czyli jednym słowem spełniasz się zawodowo.

-Tak. Powiedzmy. Właściwie to dzwonię w innej sprawie. Jest z tobą Marco? Pytam, bo nie przyjechał na noc do domu i ma wyłączony telefon.

-Nie. Ja jestem u trenera Klopoa. Marco prawdopodobnie został u Erika. Wczoraj dał nieźle popalić-nie chodziło mu tylko o picie.-Zapewne rozładował mu się telefon. Zadzwoń do Erika. Możliwe, że on potwierdzi moje przypuszczenia.

-Dzięki Mario. Wiedzę, że niepotrzebnie się zamartwiałam.

-Nie ma za co. Zawsze do usług.

-Do zobaczenia.

-Do zobaczenia.

***

-Twoje zachowanie, to jeden wielki skandal.

-Możecie mi wytłumaczyć o co chodzi? A nie drzeć się i katować mnie rano!

-Po pierwsze jest po pierwszej.

Trudna miłość/Marco Reus (w trakcie edycji)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz