Minęły 3 miesiące.
Wróciłam do naszego mieszkania prosto po szkole. Zastałam Agę płaczącą w salonie.
- Agiiś, kochanie. Co się stało?- usiadłam koło niej i objęłam ramieniem.
Płakała nie mogąc przestać. Przytuliła się do mnie. Cała się trzęsła. Poczułam jak przemaka mi sweterek od jej łez.
- Aga, no co się stało?!?- zaczęłam się denerwować.
- Bo... Bo...- nie mogła powiedzieć.
- Spokojnie. Wdech. Wydech- uspokajałam ją.- Powiedz spokojnie o co chodzi.
- Nienawidzę balkonów!- wykrzyczała i znów zaczęła wyć.
- Ale do cholery, co się stało?!?- zaczęłam panikować.
- Mo..moja- wzieła oddech- Moja mama dziś spadła z balkonu, gdy wieszała ozdoby świąteczne!!!- płakała tak mocno, że zaczęła ją boleć głowa.
- Ale...
- Nie żyje- przerwała mi. Schowała głowę pomiędzy swoje kolana, płakała jak małe dziecko, które rozwaliło sobie kolano.
- Bardzo mi przykro- zaczęłam płakać razem z nią. Przytuliłam się do niej.
Wstała i pobiegła na górę. Nie byłam pewna co teraz powinnam zrobić. Zostawiłam ją samą, aby się wypłakała. W tej chwili nie mogłam pomóc jej za wiele. Zaczęłam rozpalać w kominku, ponieważ w mieszkaniu było zimno. Mieliśmy grzejniki, ale w tym miesiącu zapomniałyśmy wykupić pakiet.
Spojrzałam przez okno. Całe miasto pod białą pieżynką.
Zbliżały się święta. Jeszcze chwilę temu cieszyłam się z tego, lecz teraz jest mi bardzo smutno. Spojrzałam na harmonogram pracy Agi, który wisiał na lodówce. Miała na popołudniu.Nasypałam Szakalowi chrupek do miski i nalałam wody. Wyszłam na zewnątrz na spacer. Wyciągnęłam telefon i zadzwoniłam do Marcina, aby go poinformować o zaistniałej sytuacji. Ten przejął się Agą. Powiedział, że zastąpi ją na tydzień, żeby się pozbierała.
Wróciłam do domu po 2 godzinach. Poszłam do góry i zobaczyłam, że Aga zasnęła. Przykryłam ją kocem i
pocałowałam w policzek. Zeszłam do salonu. Dorzuciłam do kominka i poszłam do łazienki. Zadzwoniłam do mamy. Powiadomiłam ją o tym co się stało. Też zaczęła płakać. Przez ostatnie miesiące bardzo się polubiła z mamą Agi.
Po krótkiej rozmowie telefonicznej, poszłam coś zjeść do kuchni. Włączyłam telewizor. Patrzyłam w ekran. Nic do mnie nie dochodziło. Przede mną była jakby niewidzilna ściana, która odbijała wszystkie dźwięki i obraz. Był to efekt mojego zamyślenia. Za dużo wrażeń na dzisiaj. Poszłam sprawdzić co z Agą. Nie spała już. Leżała na plecach i patrzyła w jeden punkt. Nic nie mówiąc, położyłam się obok niej. Ułożyłam głowę na ramieniu i objęłam ją w pasie.- Masz tydzień wolnego od pracy- powiedziałam.
Moja dziewczyna nic nie odpowiedziła. Spłynęła jej łza, którą otarłam.
- Posłuchaj... Twoja mama nie czuje już żadnego bólu. Teraz jest jej miło, ciepło i przyjemnie. Jest już w innym świecie, bo nie ma jej tutaj... Na pewno niechciałaby żebyś była smutna.
- Tak mało z nią rozmawiałam... Miała przyjechać na święta- zaczęła płakać.
- Nie płacz- przytuliłam się mocniej.- Jadłaś coś?- Pokiwała przecząco głową.- Musisz coś zjeść. Chodź, przygotuje coś- spojrzałam na nią. Te smutne oczy...- Na co masz ochotę gwiazdko?
- Na nic.
- Kocham cię- pocałowałam ją w policzek.- Nie możesz się tak marnować. Masz jeszcze mnie.
Spojrzała na mnie i przytuliła się. Znowu zaczęła mocno szlochać. Ale teraz czułam, że już z nią lepiej. Po prostu dała upust swoim emocjom.
- Chodź- wyciągnęłam do niej rękę.- Wstała z łóżka i zeszła ze mną do kuchni.- To co zjesz?- zapytałam lekko się uśmiechając.
- Naprawdę nie mam ochoty.
- Może twoją ulubioną zupkę chińską?- serio... to był jej ulubiony posiłek...
- Nie chcę...- patrzyła na mnie.
- Zjedz- oparłam się o stół naprzeciw niej.- Zrób to dla mnie.
- Okej.
Zaparzyłam jej zupkę i podałam.
- Dziękuję, że się tak o mnie troszczysz- powiedziała.
- Po to tu jestem- uśmiechnęłam się- żeby cię wspierać, kochać i pomagać.
O dziwo zjadła cały kubek.
- Idziemy na spacer?- zapytałam.
- Nie chce mi się- oparła swoją głowę na rękach.- Łeb mi pęka.
Wstałam do apteczki i podałam jej tabletkę przeciwbólową. Połknęła, popijając wodą.
Pociągnęłam ją za ręke do salonu. Usiadłam na kanapie, opierając się. Aga położyła się między moimi nogami.
Włączyłam TV. Zaczęłam masować jej skronie. Wskoczył do nas Szakal. Bardzo urósł przez te 3 miesiące. Zajmował 1/3 całej kanapy. Położył głowę na nogi Agi. Wszyscy zasneliśmy.Obudziłam się na sofie bez Agi i psa. Wszędzie było ciemno. Telewizor wyłączony. Wstałam, ściągając z siebie koc.
- Już nie śpisz?- zapytała z nienacka Aga, a ja się wystraszyłam.
- Wyspałam się- odpowiedziałam i zobaczyłam jak siedzi przy oknie z Szakalem.- A ty co robisz?
Wzruszyła ramionami.
- Obserwuje.
- Kogo?- zapytałam zdziwiona.
- Życie- spojrzała się na mnie. Miała rozświetloną twarz, od wszystkich świateł i lamp z dołu.- Jest takie ulotne... Jeszcze wczoraj rozmawiałam z mamą, a dzisiaj dowiaduje się, że nie żyje.
Usiadłam koło niej i pogłaskałam po głowie.
Poszłyśmy na nocny spacer po mieście z psem.
Gdy wróciłyśmy, dorzuciłam do ognia. Poszłyśmy wziąć kąpiel.
Dzisiejszą noc spędziłyśmy przy kominku. Tam było najcieplej i przyjemnie. A dywan był mięciutki i pachnący jeszcze nowością.***
__________________Życzę miłego weekendu^

CZYTASZ
Gdy Cię ujrzałam, już o nas wiedziałam ❶ ✓
RomanceLESS Pierwsza część trylogii. Zawiera sceny +18!!! Jest to moje pierwsze opowiadanie. Bohaterkami są dwie dziewczyny Pati i Aga. Jest to historia o tematyce LGBT. Pokazuje jaka miłość może być piękna, niezależnie od wieku, czy płci tej drugiej osob...