-47-

4K 206 9
                                    

Dziś jeden z tych nudnych rozdziałów... Niestety musicie się przyzwyczaić, że nie zawszę będzie kolorowo XD
_________________

- Aga wstawaj! Musimy już jechać!- szarpałam ją za ramię.

Był drugi dzień świąt i było wcześnie rano, a moja dziewczyna spała jak zabita.

- Ej!- założyła poduszkę na głowę- Ja chcę spać!

- Ale musimy już wstać, jeśli chcemy zdążyć na czas.

- Gdzie?- była jak zwykle nieprzytomna o tak wczesnej porze.

Ściągnęłam jej poduszkę z głowy i obróciłam na bok.

- Spójrz na mnie- rozkazałam, a ona wykonała rozkaz.- Nie pamiętasz gdzie musimy jechać?

- Musimy?!? Ja nie chcę tam jechać... Wiem, że to moja mama, ale ja nie będę mogła się powstrzymać od płaczu- spojrzała błagalnie.- Patrycja, ja naprawdę nie dam rady... Jeszcze zobaczyć się z moim ojcem.
Istna masakra.

- Ale to jest pogrzeb. Pojedziemy. Najwyżej jak nie dasz rady to wyjdziemy z cmentarza.

- Niech ci będzie, ale pamiętaj, że to nie jest dobry pomysł- wstała zdenerwowana z łóżka i poszła się ubrać. Jak zwykle gips jej przeszkadzał.

- Daj pomogę ci- powiedziałam.

- Poradzę sobie- nerwowo szarpała się z bluzą. Aż w końcu usiadła i po jej policzku spłynęły łzy.

- No co jest?- powiedziałam bardzo spokojnie, siadając obok i przytulając ją.

- Denerwuję się.

- Uwierz mi, nie ma czym- pomogłam jej się ubrać.

Nie zjadłyśmy śniadania, gdyż żadna z nas nie miała ochoty. Dałam Szakalowi standardowo wody i chrupek. Ubrałyśmy się i wyszłyśmy. Zjeżdżając windą, napotkałyśmy zgryźliwą kobietę, która mieszka piętro niżej.

- Przepraszam. Wy mieszkacie tam na górze?- zapytała się babka.

- Tak- odpowiedziała Aga.

- Jesteście siostrami?- dodała po chwili.

- Nie. Jesteśmy zaręczone- uśmiechnęłam się, a kobieta skrzywiła twarz.

- Co to się porobiło...- powiedziała pod nosem.

- Ale o co pani chodzi?!?- wystartowała Aga.

- Kochanie- pociągnęłam ją za rękę- Nie warto- dodałam ściszonym głosem.

- No pewnie, że nie warto, bo ze mną się nie zadziera- powiedziała kobieta, a Aga aż zacisnęła zęby.- I radzę wam
uspokoić psa, który cały dzień i całą noc hałasuję swoimi pazurami o podłogę. W przeciwnym wypadku zadzwonie do animalsów.

- Gdzie pani zadzwoni?!? Chyba sobie pani żartuje!- zdenerwowała się i zaczęła krzyczeć.

- Uspokuj się dziewczyno! Nie podnoś na mnie głosu!

- Nie przypominam sobie żebyśmy przechodziły na "ty"!- puściła moją rękę i podeszła do kobiety.

- Agiiś uspokuj się- pociągnęłam ją za kurtkę.- Chodź idziemy- powiedziałam, kiedy drzwi windy się rozsunęły.

Wyszłyśmy na parking, a kobieta za nami. Jednak ona skręciła w prawo, a my poszłyśmy prosto do naszej Toyoty.
Usiadłam za kierownicą, ponieważ Aga nie mogła prowadzić. Wyruszyłyśmy.

- Co za wredne babsko- burzyła się moja dziewczyna.

- Polska... Kraj kwitnącej cebuli... Może za kilkadziesiąt lat zrozumieją co to Miłość.

Gdy Cię ujrzałam, już o nas wiedziałam ❶ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz