-10-

7.5K 269 21
                                    

Minęły 2 dni. Czułam się fatalnie, fizycznie, jak i również psychicznie. Choroba zaczęła przybierać na sile.
Bolały mnie wszystkie mięśnie i kości. Nie miałam żadnego kontaktu z moją dziewczyną. Nie chciałam nic jeść- nie miałam ochoty. Zastanawiałam się, jak mogę skontaktować się z przyjaciółmi... na marne. Siedziałam w pokoju wpatrzona w jeden punkt. Nie miałam ochoty go opuszczać, baa ja nie miałam ochoty żyć.

Usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłam na dół mając nadzieję, że to Aga. Jednak w drzwiach stał listonosz z którym rozmawiała mama.
Usiadłam na krześle. Po kilku minutach mama pożegnała faceta i usiadła koło mnie.

- Przyniósł paczkę- powiedziała.

Ja jednak nic nie odpowiedziałam, tylko zerknęłam kątem oka na przesyłkę z obojętnością.

- To jest prezent dla ciebie, możesz otworzyć- złapała mnie za rękę.

- Nie dzięki, nie mam ochoty. Może później.

- Jak wolisz...

- Wolałabym żebyś oddała mi telefon- spojrzałam w jej stronę.

- Niestety nie wiem gdzie się znajduję. Tata go gdzieś schował- powiedziała zdenerwowana.

- Czy mogę zadzwonić z twojego?

- Tak, proszę- podała mi swoją komórkę.

Wstałam i poszłam do łazienki.

- Kurwa! Przecież ja nie znam jej numeru- powiedziałam sama do siebie, myśląc o Adze.

Ale pamiętałam numer do swojej najlepszej przyjaciółki- Karo. Szybko wpisałam i nadusiłam przycisk zielonej słuchawki. "Dyyy dyyy dyyy", za czwartym sygnałem odebrała.

- Hej Karo. To ja Pati.

- Cześć!- powiedziała jak zwykle pełna energii.

- Posłuchaj. Mam bardzo ważną "misje". Ty masz internet w telefonie, prawda?

- Yyy no tak. A co?- mówiła zaskoczona.

- Możesz do mnie dzisiaj przyjść? Chodzi o to, że rodzice zabrali mi komórkę i laptopa...

- Ooo stara, a co żeś odjebała?- zaczęła się śmiać.

- Nie czas na tłumaczenia. Jak przyjdziesz to ci wszystko opowiem.

- Dobra, niedługo będę- rozłączyła się.

Typowa Karolina, rozłącza się kiedy chcę. Wyszłam z łazienki oddając telefon mamie i zerkając na zegar na kominku.
Była 16. Usiadłam na krześle w salonie, niecierpliwiąc się. Na Karoline nigdy nie musiałam czekać długo. Tak było i tym razem.

Zadzwoniła do drzwi, a ja pobiegłam jej otworzyć. Poszłyśmy do mojego pokoju.

- No to gadaj, o co chodzi? Bo twoi starzy dzwonili nawet do mnie- zapytała z ciekawością.

- Powiem w skrócie. Byłam na weekend nad jeziorem z Agą... Ahh Aga to moja dziewczyna- na chwilę się zawiesiłam, zdając sobie sprawę z tego, jak zaniedbałam relecje z przyjaciółką.- Kontynuując; było super. Miałyśmy pierwszy
raz... NIE PATRZ TAK NA MNIE!- zrobiłam się czerwona, przypominając sobie tamten moment.- Wróciłyśmy dopiero po południu w poniedziałek. Rodzice nic nie wiedzieli. Nie wiedzieli gdzie jestem, z kim jestem. Myśleli, że jestem u ciebie. Teraz jestem chora od tej zimnej wody z jeziora. Jak wróciłam to mnie ledwo co nie zabili ze złości. Zabrali mi telefon oraz lapka.- uff wzięłam głęboki oddech. Powiedziałam to wszystko bardzo szybko na bezdechu.

Karolina aż otworzyła usta i wytrzeszczyła oczy, podnosząc brwi z niedowierzaniem.
W końcu sie odezwała.

- Ta AGA?!?- opuściła głowę, patrząc z pod byka.

- Tak, ta Aga, która poznałaś na mieście- kiwałam głową.- Dobra daj mi telefon.

Podała mi go. Patrzyła na mnie jakby była w szoku. Zalogowałam sę na "fejsa". Otworzyłam wiadomości. Były tam 4 nieodczytane. Jedna od Agi, druga od Kingi (?) Weszłam najpierw w tą od mojej dziewczyny.

Agiiś: Dzwoniłam do ciebie. Ale jestem głupia. Przecież tata zabrał ci fona

Agiiś: Tęsknie za tobą. Chciałabym się spotkać.

Ja: Też za tobą tęsknie. Teraz pisze z telefonu Karoliny. Spotkajmy się jutro o 14. Czekaj na mnie tam gdzie kiedyś.

Weszłam w wiadomość od Kingi. Zaraz z moich oczu popłynął ocean łez. Nie mogłam uwierzyć w to co widzę.

- Ejj Pati, co sie stało?- "obudziła" się Karolina.

Tylko płakałam, nie mogłam z siebie wydusić ani słowa. Podałam jej telefon, żeby sama zobaczyła.

- O ja pierdole...- była zkołowana.- Co za suka. Mówiłam ci... Ostrzegałam...

- A, a..a może to ty..tylko foto.... montaż?- wybuchłam rykiem, niedowierzając w to co mówie.

Na zdjęciach była Aga i Kinga w intymnej sytuacji- bardzo intymnej. Aga pojawiła się na czacie. Napisała do mnie.

Agiiś: Hej, jesteś jeszcze?

ja: Nie ma mnie już dla ciebie. Cofam wszystko co do ciebie napisałam z przed 5 min.

Agiiś: ale dlaczego, o co ci chodzi?
Agiiś: Pati?

Ja: o to (wysłałam jej zdj, które przysłała mi Kinga)

Ja: żegnaj, nie chcę cię już znać.

Agiiś: ale to nie tak!!!

Zaczęła do mnie dzwonić, jednak ja nie miałam siły z nią rozmawiać. Nie chciałam odebrać, więc Karo to zrobiła bez mojej zgody i dała na głośnomówiący.

- Słuchaj, to nie tak, przecież nie zdradziłabym cię, bo cię kocham-zaczęła Aga.

- Gdybyś mnie kochała, to nie robiłabyś mi takich rzeczy!- wykrzyczałam przez łzy z zaciśniętymi zębami.

- Przepraszam, że...- w tym momencie się rozłączyłam, gdyż nie mogłam już dłużej wytrzymać.

Napad płaczu dusił mnie. Szlochałam nie mogąc złapać oddechu. Było mi strasznie duszno, zaczęło mi się kręcić w głowie. Zobaczyłam czarne kropki... zemdlałam.

Obudziłam się w szpitalu. CO W SZPITALU? Byli przy mnie rodzice i...i Aga??
Agnieszka chodziła nerwowo po sali, gdy zobaczyła, że otworzyłam oczy, szybko do mnie podbiegła.

- Jak się czujesz? Przepraszam- płakała.

- Wyjc sss tod- ledwo cokolwiek udało mi sie wydusić.

- Co mówisz?- nachyliła się nade mną, co spotęgowało moją złość.

- Po prostu wypierdalaj- zebrałam w sobie teraz wszystkie z możliwych sił i wskazałam palcem na drzwi, lekko go
unosząc. Aga bardzo sie zdziwiła na moje słowa.

- Myślę, że rzeczywiście powinnaś wyjść- powiedział tata do Agi.

Ta zaczęła panikować, jakbyśmy nigdy już miały się nie zobaczyć. Podeszła do mnie i wyszeptała mi na ucho:
- Kocham cie Pati. Te zdjęcie... to było dawno...- odsunęła się widząc, że obracam głowę w drugą stronę.

Wyszła.
Po policzkach spłynęły mi łzy. Do sali wszedł lekarz.

- Witam. Państwa córka ma anemie i jest strasznie przemęczona. Kiedy Patrycja spożywała ostatni posiłek?

- O Jezu, ty było chyba wczoraj, albo przedwczoraj- mama nie była pewna.

- Hmm, dobrze podamy kroplówkę. Teraz państwa córka powinna odpoczywać.

- Ale Panie doktorze co z tą anemią? To coś poważniejszego?- pytał tata.

- Na razie nie przeprowadziliśmy jeszcze dokładniejszych badań, ale proszę się nie martwić. Patrycja jest w dobrych rękach- spojrzał na mnie.

Rodzice jeszcze siedzieli ze mną chwilę. Niestety po jakimś czasie musieli opuścić oddział, gdyż godziny odwiedzin się skończyły. Zostałam sama. Miałam spierzchnięte usta. Bardzo słabo się czułam, aż w końcu zasnęłam.

                            ***

Gdy Cię ujrzałam, już o nas wiedziałam ❶ ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz