6. Kara w lesie

469 32 3
                                    

Późnym popołudniem Harry, Ron i Hermiona postanowili wybrać się z wizytą do Hagrida. Nie mógł oglądać meczu z trybun, bo podobno coś go zatrzymało. Wiedzieli, że muszą powiedzieć przyjacielowi o całym zajściu. Ron skręcał się ze śmiechu na myśl, jaką karę dostał Malfoy za swoje skandaliczne zachowanie. Znając profesor McGonagall to nie zostawi na nim suchej nitki. Może pomoc przy dekorowaniu Wielkiej Sali na Noc Duchów, która odbędzie się już za dwa tygodnie? Albo strzyżenie murawy boiska do quidditcha? Lub jeszcze gorzej - sprzątanie łazienki Jęczącej Marty, która jest dla dziewczyn? Harry i Ron już wyobrażali sobie Malfoya, jak pucuje wszystkie kabiny, niczym woźny Filch. Gdy zapukali do chatki Hagrida, okazało się, że go nie ma. Był natomiast za domkiem, trochę dalej skraju Zakazanego Lasu i ich wołał. Ku ich zdziwieniu nie był sam.

- Chodźcie, chodźcie! - wołał Hagrid. - Zapraszam do oglądania tego widowiska.

- Jakiego widowiska? - zdziwiła się Hermiona. - O czym on mówi?

- A raczej "o kim"! - poprawił Ron ponownie dusząc się ze śmiechu. - Spójrz tylko! Czy to nie wygląda przepięknie?

Ich oczom ukazał się Draco Malfoy, który pomagał Hagridowi dokarmiać hipogryfy. Doskonale pamiętają trzecią klasę, gdy chłopak nie umiał dobrze się obejść ze zwierzęciem, w wyniku czego został zaatakowany i złamał rękę. Dzisiaj jest trochę lepiej, bo widocznie sam Malfoy nieco stracił pewność siebie. Nawet nie potrafi dokarmiać zwierząt! Skrępował się jeszcze bardziej, gdy zobaczył Harry'ego, Hermionę i Rona, lecz postanowił tego nie okazywać.

- No i czego się tak gapicie?! - burknął.

- Nie przeszkadzaj sobie, Malfoy, my tylko popatrzymy. - odparł Harry.

- Czemu on to robi? - spytała Hermiona Hagrida.

- Powinniście się domyślić. - powiedział Hagrid. - Od razu po meczu przyszedł tu z panią Minerwą, a raczej ona z nim. Powiedziała mi, że za zachowanie... jak to ona ujęła? Za zachowanie całkowicie odbiegające od zasad fair-play pan Malfoy ma całe popołudnie pomagać mi przy karmieniu hipogryfów. Ja powiedziałem: "Pani psorko, niech pani mu da inną karę, bo znowu coś se złamie i znowu będę miał nieprzyjemności z ministerstwem". Ona na to, żebym się nie martwił i żebym po prostu nie spuszczał go z oka. Jak widzicie nieźle se radzi.

- Nieźle?! - parsknął Ron. - Przecież on sobie w ogóle nie radzi!

- Ciiicho, bo usłyszy. - syknął Hagrid. - Jak nie umie, to będzie to robił do nocy. Zostały mu jeszcze dwa, więc skończymy najpóźniej o dwudziestej. Chyba, że się spręży.

- Albo mu pomożemy... - rzekł Harry ironicznie, lecz od razu tego pożałował.

- Ty, hola, hola! - oburzył się Ron. - Przez niego mogłeś zginąć! Chcesz mu teraz pomagać?

- Spokojnie, żartowałem. - odparł Harry. - No nic, poprzyglądajmy się.

Wściekły Malfoy spoglądał to na hipogryfa, to na Harry'ego i chyba znowu coś knuł. W końcu jednak machnął ręką i kontynuował karmienie zwierzęcia. Nabrał do ręki pożywienia i sypnął je na trawę, lecz stworzenie zupełnie nie wiedziało, co ma zrobić. Patrzyło smutnymi oczyma na chłopaka, jakby prosiło o jedzenie. W końcu Malfoy nie wytrzymał i krzyknął:

- Hagridzie, to zwierzę zupełnie nie ma mózgu! Dlaczego ono nie je?

- Mój drogi. - odparł rozchichotany Hagrid. - Mój drogi, nie syp tego tak daleko, tylko pod nogi. Czemu ma biegać do pożywienia?

- Jak się ma takie grube nogi, to się nie dziwię, że nie umie biegać. - mruknął Malfoy, lecz zwierzę musiało to usłyszeć. Zaczęło wydawać dziwne, nieprzyjemne dźwięki.

Stara Tajemnica Nory ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz