14. Z wizytą u olbrzyma

272 19 3
                                    

Nazajutrz rano Harry obudził się z bólem głowy. Odetchnął z ulgą przypominając sobie, że to przecież nie może być blizna. Znak, który spoczywa na jego czole od dwudziestu lat co prawda nie daje już sygnałów życia, ale jak każda blizna został na swoim miejscu. Natomiast chłopak dziwnie się czuł po tym, co mu się przyśniło tej nocy. Po raz kolejny zadał sobie pytanie: dlaczego śniły mu się zmarłe postacie? O co w tym chodziło? Harry miał nadzieję, że nie miało to nic wspólnego z Norą. Po chwili usłyszał trzeszczenie sąsiedniego łóżka i donośne ziewanie. To Ron się przebudził. Po krótkiej pogawędce chłopak wyznał przyjacielowi, jaki miał sen. Jego reakcja specjalnie go nie zdziwiła: Ron lekko spanikował.

- I myślisz, że... to ma coś...

- ...wspólnego z Norą. Wiem, że to absurdalne, ale to pierwsze co mi przyszło do głowy. - powiedział Harry.

- Harry, to jest strasznie absurdalne! Powiedz mi, co może mieć sen z obecnie zmarłymi ludźmi do czyjegoś domu? No? - wybuchnął Ron zdenerwowany.

- Chłopie, nie wściekaj się tak. - Harry starał się uspokoić kumpla, lecz nadaremno. - Być może się mylę.

- NA PEWNO się mylisz! - krzyknął Ron. - Chcesz przez to powiedzieć, że w naszym domu dzieje się coś dziwnego, bo nie wiem... w piwnicy leżą trupy?! No nie osłabiaj mnie.

- Dlaczego wy się kłócicie z samego rana?! - wrzasnął George, wyrwany ze snu. - Ron, jest sobota, więc mam do ciebie grzeczną prośbę: przestań się wydzierać, bo cię na błoniach słychać!

- Jak mam się nie wydzierać, skoro Harry wygaduje takie bzdury...

- RON, ZAMKNIJ SIĘ! - ryknął George, obracając się na drugi bok.

- On ma rację, Ron. Jest sobota, nie ma dzisiaj żadnych zajęć, ani treningów, wykorzystajmy ten czas.

Naburmuszony Ron w końcu przestał krzyczeć. Harry ponownie ułożył się w łóżku, spoglądając na Neville'a. Zazdrościł mu, że pomimo tych porannych wrzasków wciąż smacznie spał. Harry zerknął na tablicę ogłoszeń. Pojawiła się na niej nowa informacja. Chodziło o bal bożonarodzeniowy. Z pewnych przyczyn zmieniono datę imprezy - odbędzie się on cztery dni przed feriami zimowymi, a nie drugiego dnia. Bardzo im to odpowiadało, w końcu drugiego dnia ferii on, Ron i Hermiona będą albo w podróży albo już w Norze. Na szczęście to dopiero za półtora miesiąca. Podobno zaproszono też ludzi z zewnątrz, takich jak rodziny uczniów czy drużynę narodową qudditcha. Oliver Wood z pewnością będzie chciał przyjść. Jak na razie nie ma się o co martwić. Harry'ego czeka jeszcze tydzień zgrupowania. Dzisiaj po południu ma wraz z Woodem oprowadzić kadrę po zamku. Po co - nie wiadomo, ale tak zażyczył sobie trener Sprout. Co oznacza, że całe przedpołudnie ma wolne. Chociaż niekoniecznie, bo pewnie i tak nie będzie robił nic innego, jak ROZMYŚLAŁ nad swoim dziwnym snem. Przecież takie sny zdarzają się każdemu! Nie ma się co martwić... w ogóle nie ma... Chyba jedyne co rozsądne, to porozmawiać z Hermioną. Ona powinna zrozumieć. Harry przekręcił się na brzuch i chwilę później ponownie zasnął. Całe szczęście, że nic mu się nie śniło.

* * *

Harry obudził się krótko przed dziesiątą rano. W swoim dormitorium zastał tylko przebierającego się Neville'a. Szkoła najwidoczniej uwzględniła fakt, że w weekendy uczniowie potrafią spać do późna, więc tego dnia śniadanie jest o wpół do jedenastej. Harry przebrał się w niebieską koszulę w kratę, czerwone spodnie i czarne trampki, po czym udał się do pokoju wspólnego. Tam wszyscy zajmowali się swoimi sprawami.

- Harry! No w końcu! - uśmiechnęła się Hermiona na jego widok. - Ile można spać? Rozumiem, że jest weekend, ale...

Stara Tajemnica Nory ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz