26. Śmierć złego ciała i początek miłości

524 19 11
                                    

Kolejny tydzień ferii minął niezwykle szybko. Począwszy od tego, że Harry, Ron, Hermiona, Ginny i George mogli wcale nie zostać w domu dłużej po zimowych wakacjach. Profesor McGonagall nie była wcale skora do przedłużania ich "urlopu". Wkońcu jednak uległa prośbom wiedząc, że czarodzieje nie wrócą od razu z powodu wesela ,,jednego z najlepszych prefektów w historii Hogwartu", jak to określiła. Ron, słysząc od mamy to, co nauczycielka przekazała przez sowę, dostał lekkich, wymuszonych mdłości. Mimo to nawet on, tak bardzo nie przepadając za starszym bratem, starał się tego nie okazywać. Po części musiał przyznać sam sobie, że bardzo się cieszy z pozyskania kolejnej bratowej. Tym bardziej, że miał okazję ją poznać. Audrey od tygodnia zamieszkuje Norę ze swoją rodziną. Dlatego pani Weasley ciągle się dziwi, dlaczego George zaczął bez przerwy chodzić uśmiechnięty i rozmarzony. To oczywiście ze względu na Monicę. Przeżywając zbliżające się wesele jednocześnie rozmyślał nad własnym, z młodszą siostrą przyszłej bratowej. Nawet nie przejmował się docinkami Billa, który, zachowując powagę, uważał, że dziewczyna jest na niego za młoda. Dwudziestotrzylatek stwierdził jednak, iż sześć lat różnicy nie stanowi dla niego żadnej przeszkody.
Jednak Harry, który zewnętrznie przeżywał najbliższe przyjęcie z radością, wewnętrznie ciągle mu czegoś brakowało. Jakby to, nad czym pracowali tyle czasu, zostało niedokończone. Nie chcąc psuć rodzinnej sielanki, postanowił na własną rękę o tym przekonać. Ten ostatni raz, aby już więcej się niczym się nie martwić. Już nawet nie wtajemniczając reszty domowników.
W nocy, na trzy dni przed ślubem, Harry wstał z łóżka. Wcale mu się to nie uśmiechało - szczególnie, że miał za sobą już wiele nieprzespanych nocy. Zachowując się jak najciszej, zszedł do piwnicy. Podejrzewał bowiem, że album został tam ponownie ukryty przez jednego z domowników. Tak, aby nikt już o nim nie pamiętał. Jednak najwyraźniej nikogo nie przeraziły przestrogi Prawie Bezgłowego Nicka. Należało to zatem sprawdzić raz na zawsze.
Harry włączył małe światło w piwnicy. Podszedł do dobrze mu już znanej półki i sięgnął po album Gryffindora. Przez chwilę bał się nawet, że otworzywszy księgę, wywoła kolejny zamęt. Ale na szczęście, chłopak nie należał do rodziny Weasleyów, więc nie był spokrewniony z Gryffindorami. Wobec tego nie powinno się nic wydarzyć. A mógł wcześniej poprosić Rona, aby z nim poszedł. Trudno. Dwudziestojednolatek westchnął ciężko i otworzył zakurzony album. Nic się nie stało. Przypomniał sobie o ostatniej stronie. Przerzucił tam kartki. Nic się nie stało. ,,Rzeczywiście" mruknął Harry pod nosem. ,,Album nie będzie przecież działał w mojej obecności". Już miał odkładać album na miejsce, gdy usłyszał zbliżające się kroki z korytarza. Szybko zgasił światło i bezszelestnie usiadł w kącie. Z bijącym sercem czekał, aż jego obecność w piwnicy zostanie odkryta. Nagle usłyszał dźwięk otwieranych, skrzypiących drzwi, a potem znajomy głos:

- Aż tak ci się nie chce spać? - zapytał Ron ze śmiechem.

- Co ty tu robisz? - syknął Harry. - Skąd wiedziałeś, że tu jestem?

- Przez przypadek się obudziłem i zauważyłem puste łóżko. Od razu się domyśliłem, że poszedłeś po ten album. Teraz mi go daj.

- Co? - zdziwił się Harry.

- Chodź z nim na dwór. Pozbędziemy się tego raz na zawsze. - zadecydował Ron.

- Dlaczego... na dwór? - zdziwił się Harry coraz bardziej zdziwiony.

- Masz ze sobą różdżkę? - zapytał Ron, ignorując pytania przyjaciela.

- Mam... ale na co mi ona?!

- Weź to ścierwo i chodź na dwór. Tam nas nikt nie usłyszy.

Harry, z szeroko otwartymi oczami chwycił ostrożnie album i powoli poczłapał za Ronem. Gdy tylko znaleźli się w ogrodzie, chłopak rzekł:

Stara Tajemnica Nory ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz