8. Bardzo dobre i bardzo dziwne wiadomości

377 22 2
                                    

Wszyscy trzej wrócili już z wycieczki do Hogsmeade i opowiedzieli pozostałym o przygodzie z Malfoyem. Hermiona opisała wszystko w szczegółach nie ukrywając triumfu na twarzy. George, Ginny, Luna i Neville nie mogli uwierzyć, że dziewczyna naprawdę to zrobiła. Według każdego była ona ostatnią osobą, która mogła rzucić Cruciatus na kogokolwiek. Mimo wszystko nagrodzili ją gromkimi brawami - trzeba mieć bowiem nie lada odwagę, żeby zebrać się na coś takiego. Natomiast Hermiona stwierdziła, że nie musiała się wcale do tego zmuszać, bo po prostu zrobiła to co do niej należało. Przyznała też, że Malfoy powinien się od nich raz na zawsze odczepić. Tutaj już zdania były podzielone, bo kto wie, może będzie chciał się zemścić?

- A żebyście widzieli jego minę! - zawołał Ron. - No nigdy wcześniej tak nie wyglądał.

- A jak trzasnęła go w... wiadomo co to zawył jak wilkołak! - roześmiał się Harry.

- Dobrze, że nie ma tu Astorii. - przyznała Luna. - Nie pośmialibyśmy się tak.

- Á propos! Wiecie, co mnie dziwi najbardziej? - powiedziała Hermiona zwracając się do Rona. - Ron, mówiłeś, że rodzice Malfoya nie pozwolili mu wrócić do Hogwartu, tylko trzymali go pod kloszem w domu. Jakim cudem znalazł się więc tutaj, a mało tego: zamieszkał w Pubie pod Trzema Miotłami razem z Goyle'em?

- Że co?! - parsknął George. - Zamieszkał w Pubie pod Trzema Miotłami...?!

- Aż mu się dziwię, że się do tego przyznał. - rzekła Hermiona. - No więc Ron, wytłumacz mi to.

- Myślisz, że interesuje mnie jego życie? - spytał Ron. - Może po prostu uciekł, nie mam pojęcia, nie obchodzi mnie to.

- Jak bardzo trzeba być chorym na mózg, żeby trzymać siłą dorosłe dziecko w domu? - zadrwił Neville.

- Tak bardzo, jak jego starzy. - odparł Harry.

- No właśnie. - rzekł George. - A właśnie, zajęliśmy się tym pajacem, a przestaliśmy się interesować tym, co dzieje się w Norze!

- Powiem ci, że to może wynikać samo z siebie. - stwierdził Ron. - Bo może właśnie po to wyrwał się od rodziców, żeby razem z Goyle'em majstrować u nas?

- Jak może majstrować u nas, skoro mieszka w Hogsmeade?! - zdziwiła się Ginny.

- To ja nie wiem zupełnie co o tym myśleć. - jęknął Ron.

- Słuchajcie, po tym, co Malfoy teraz robi w ogóle nie można stwierdzić, czy macza palce w całej sprawie. - powiedział Harry. - Nie żebym go bronił czy coś, ale po prostu myślę, że nie można nikogo osądzać pochopnie.

- Dobrze mówisz, Harry! - zawołał George. - Nie wiemy wcale, co się tam dzieje, więc dlaczego mamy jeszcze kogokolwiek podejrzewać?

- Dobra, bo miałem wam powiedzieć już dawno. - rzekł nagle Neville. - Okazało się, że jednak nie mogę z wami jechać do Nory.

- DLACZEGO?! - wszyscy razem zmizernieli.

- Moja babcia wyjechała do sanatorium na dwa miesiące i nie chce mi pozwolić na wyjechanie na niewiadomo jak długo do czyjegoś domu. Prosiłem ją, że bardzo chcę wam pomóc, no ale ona się uparła. Przykro mi... - zasmucił się Neville.

- Neville, ty masz dwadzieścia jeden lat! Chyba nie musisz już ciągle słuchać się swojej... - urwał Harry, bo przez okno do pokoju wleciała wielka sowa. Dziwne, że dopiero teraz, sowy zawsze przynoszą pocztę podczas śniadania. Ptak miał przywiązaną do nóżki wielką kopertę, na oko musiał być to list polecony. Harry dał jej wody do napicia się, po czym sowa zanurzyła dziób w poidełku, wyraźnie spragniona.

Stara Tajemnica Nory ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz