Day 13

3.2K 168 19
                                    

Był wpatrzony we mnie niczym w najświętszy obraz. Ja za to czułam się jak zwykła kartka papieru niedbale pokolorowana różową kredką. Sukienka miała właśnie taki kolor. Nie miałam pojęcia skąd ją wziął, ale nie dane mi było nosić na sobie jeszcze tak... cudacznego ubrania.

- Nareszcie wyglądasz jak prawdziwa księżniczka - skwitował, a na jego twarz wkroczyło zadowolenie pomieszane z nieznaczną nutką podniecenia, które z każdą chwilą dawało znać o sobie coraz bardziej.

Chciałam zawrócić, ponownie zamknąć się w więzieniu, które wyglądem przypominało bardziej pałacową komnatę, niż miejsce moich bezbolesnych tortur, by tylko nie był w stanie patrzeć na mnie w ten sposób. Byłam osaczona. Zostawiał niewidzialne ślady, badając uważnie każdy kawałek mojego ciała. I choć trwało to może co najwyżej dwie minuty, ja czułam się tak, jakbym musiała odpokutować wyrok w piekle za największego przestępcę. Justin coraz bardziej przypominał mi to miejsce. Jego skupiona na mnie uwaga dosłownie bolała, a każde słowo paliło mnie od środka.

- Posłuchaj - zaczęłam cicho, złączając za plecami dłonie. Byłam przerażona jego bliskością, jednak obawiałam się, że tylko ta odległość pozwoli mi jakoś na niego wpłynąć - zabrałeś mi niemal wszystko. Pozbawiłeś mnie wolności, która należy się bez wyjątku każdemu człowiekowi, a ja nawet z tobą nie walczę - mój głos stawał się coraz mniej słyszalny, a gdy jego ręka spoczęła na moim policzku, czułam się jak gdybym straciła go całkowicie - Dlaczego więc moje ubrania też zastąpiłeś czymś innym?

- Uznałem, że nie jesteś ich godna. - mruknął w geście uwielbienia, beztrosko wzruszając ramionami - I lepiej nie protestuj, Collette. Wiem jak niedowartościowaną osóbką jesteś - dotknął swoją dłonią mojej, by po chwili zamknąć ją w stanowczym uścisku.

Dosłownie na ułamek sekundy popatrzyłam w oszołomieniu na ten gest, lecz po chwili wrócił do mnie zdrowy rozsądek. Usiłowałam się z tego wyswobodzić, lecz nie było to proste. Kiedy pozwoliłam panice dostatecznie przejąć nademną górę, próby przerodziły się w swego rodzaju walkę. Uświadomiłam sobie, że przegram, gdy siła z jaką mnie trzymał stała się nie do zniesienia.

- Nie rób tak więcej. - ostrzegł, a jego twarz nie wyrażała nic, prócz niezadowolenia - Nie chcesz zobaczyć mnie zdenerwowanego, prawda? - kiedy spuściłam głowę, zaśmiał się, choć nie dało wyczuć się w tym ani krzty radości - No właśnie. A teraz pozwól mi oprowadzić cię po twoim domu, który od teraz stanie się naszym królestwem.

Insistence ~ J.B. storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz