Day 45

2.8K 148 19
                                    

*miesiąc później*

Ostatnie dni sprawiły, że patrzyłam na niego w nieco odmienny sposób. Nie był powodem moich obaw, wręcz przeciwnie, czułam się przy nim w pełni bezpieczna, kochana i jakby szczęśliwsza. Być może to niedorzeczne, wkońcu wyrządził mi tyle krzywd, ale coś mi to uświadomiło. On w pewien sposób uratował mnie od okrutnej rzeczywistości tego świata. Chronił mnie przed wszelkim złem i zepsuciem. A ja? Ja za to byłam tylko jego. To nie tak, że miał nademną kontrolę. On sam tego nie chciał. Poprostu wpływałam na to, by też w jakiś sposób czuł się lepiej. Byłam jego księżniczką, a on to uwielbiał.

- Bez ciebie nic nie ma większego sensu - wyznał, kierując spojrzenie swoich skąpanych w najsłodszej czekoladzie oczu wprost na mnie - Nie wiem jak to się stało, ale jesteś najważniejszą częścią mnie. To z twojego powodu mam ochotę bawić się w tą szarą rzeczywistość. Przynajmniej wiem, że jestem komuś potrzebny.

Tak bardzo chciałam temu zaprzeczyć. Pragnęłam powiedzieć, że nie potrzebuję nikogo, prócz siebie. Nie wiem więc dlaczego na moich ustach zagościł uśmiech kompletnie zaprzeczający wszystkiemu, o czym byłam przekonana. Ostatnimi czasy to zjawisko występowało u mnie zbyt często. Rozum igrał z przeczuciem, a mózg z sercem. Powoli miałam tego dość. Z każdym dniem czułam się coraz bardziej wykończona własnymi emocjami.

- Przylgnęłaś do mojego ciała niczym jednen z tych tatuaży - powoli przejechał palcem po swojej nagiej klatce piersiowej, a ja z zapartym tchem podziwiałam każdy jego ruch. Byłam niezmiernie ciekawa jak smakuje dotyk jego skóry. Chciałam poczuć ją pod własnymi opuszkami - I teraz nie jestem w stanie się już ciebie pozbyć. Nie wiem tylko jak jest z tobą. Nadal pozostajesz dla mnie tajemnicą - spuścił wzrok jakby w przypływie melancholii - Powiedz Collette, czy ja też znaczę dla ciebie w jakiś sposób tyle, ile ty dla mnie?

- Chciałabym powiedzieć nie - mruknęłam niepewnie, będąc nieco przytłoczona jego pytaniem - lecz coś w głębi mojej duszy mówi zupełnie inaczej. Sama nie potrafię zdefiniować tego, jak na mnie wpływasz, jednak wiem, że jest to coś, czego kompletnie nie jestem w stanie zrozumieć - przeczesałam palcami włosy, rozważając sens posuwania się o krok dalej - Myślę, że jest to dobre uczucie.

Wiedziałam, że za kilka godzin będę nienawidziła samej siebie za to, że wyjawiłam mu aż tak dużo. Byłam usatysfakcjonowana, ale też żałowałam, że w ogóle się odezwałam. To utwierdziło mnie w przekonaniu, jak niestabilną osobą jestem.

Insistence ~ J.B. storyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz