Rozdział X

19 4 3
                                    

... Najlepiej wszystko Luke...

- Więc może zacznę tak... Nazywam się Luke Hood... Urodziłem się w Londynie i tam dorastałem... W wieku 10 lat przeprowadziłem się do Nowego Yorku, gdyż moji rodzicie postanowili się rozejść... Zamieszkałem z mamą i sprawiałem jej duże kłopoty więc oddała mnie do ośrodka dla trudnej młodzieży... Potem zacząłem brać udział w nielegalnych walkach... Tak poznałem Pana Robinsona... Opowiedziałem mu swoją historię a on mi swoją i powiedział że Cię szuka... Postanowiłem mu pomóc w zamian za dom i normalne życie... Oczywiście zrobiłem to tylko dlatego że chciał mi pomóc i dlatego że wiedziałem że z nami będziesz bardziej bezpieczna... Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś stało się Tobie Hope... Już obwiniam się za to że porwali Dianę... Nie chcę żeby komukolwiek coś się stało... Rozumiesz Hope?- po jego policzku spłynęła samotna łza... Przytuliłam chłopaka. Nie był taki, jak inni chłopacy. Był inny, miły, łagodny i uczuciowy. Polubiłam go. Nie wiem czemu ale chcę Tu zostać. Chcę zostać z nim. Poznawać go z dnia na dzień coraz bardziej. Siedzieliśmy tak przytuleni do siebie. Płakaliśmy oboje.
-Luke?
-Tak Hope?
-Znajdziemy Dianę i zabijemy tych sku*wysynów dobrze?
-Tak, dobrze- chłopak lekko się zaśmiał. Oderwaliśmy się od siebie.
-Trzymaj młoda- uśmiechnął się i podał mi moją torebkę oraz ładowarkę i... Nowy telefon.
-Ojej dzięki. Mam przecież telefon.- powiedziałam lekko się rumieniąc. Osoby których nie znałam dają mi prezenty i przy tych osobach czuje się bezpiecznie.. To bardzo dziwne...
-Myślałem że zgubiłaś... Ale to nic będziesz miała nowy- Luke uśmiechnął się słodko. Na taki uśmiech mogę patrzeć dniami i nocami. Zaraz... Stop! Mam serce z kamienia i nie umiem się zakochać! A na pewno nie w tak krótkim czasie!
-Dzięki Luke- uśmiechnęłam się i pocałowałam chłopaka w policzek na co ten lekko się zarumienił... Ja zresztą też. Luke spojrzał na zegarek.
-Już późno. Powinnaś się położyć Hope. Dobranoc - powiedział po czym ponownie tego dnia mnie przytulił.
-Dobranoc Luke. Śpij dobrze
-Wzajemnie- puścił mnie i wyszedł z pokoju, a ja natomiast podłączyłam Stary telefon i włączyłam go. Wooow 3 wiadomości i 19 nieodebranych połączeń.

Od: Fajny dupek
Hope przepraszam że nie przyjechałem... Miałem wypadek

Od: Fajny dupek
Błagam odezwij się. Wyślij choć kropkę. Martwię się o Ciebie.

Od: Mama
Hope do jasne cholery gdzie Ty jesteś?! Normalnie udusze Cię gołymi rękami jak wrócisz do domu!

Postanowiłam nie odpisywać dla mamy. Dla Mike'a natomiast tak.

Do: fajny dupek
Wszystko jest oki. Wystąpił jakiś zwrot akcji. Pogadam z moimi "porywaczami" i być może będziesz mógł przyjechać. Wszystko Ci wyjaśnie. A teraz Dobranoc Mike.

Od: Fajny dupek
No nareszcie sie odezwałaś! Przyjadę nawet jeśli oni mi nie pozwolą! Muszę Cię zobaczyć... Dobranoc Hope. Odezwij się jutro.

Schowałam telefon pod poduszkę (obok łóżka był kontakt a zapomnieli chyba o szafce nocnej xD) następnie wzięłam jakieś dresy z szafy i koszulkę na ramiączkach i ruszyłam do łazienki. Spędziłam tam ok. Godziny na relaksującej kąpieli. Kiedy skończyłam ubrałam się w piżamę, położyłam się na wielkie łóżko i momentalnie odpłynęłam w krainę Morfeusza.

Znajduję się w lesie. Biegnę ale nie mogę się stąd wydostać. Jestem w jednym miejscu. Dalej biegnę. Jestem na polanie. Sama. Nie lubię samotności. Na polanie ktoś leży. Biegnę tam. To Luke i Diana. Usiedli. Wołają mnie. Biegnę do nich. Kolejny raz biegnę. Oddalają się. Krzyczę. Nie chcę ich stracić. Obraz mi się rozmywa. Nastała pusta ciemność...

Obudziłam się z kropelkami potu na czole. To tylko zły sen. Nie wiem gdzie jest kuchnia, więc napije się kranówki. Po odwiedzinach w toalecie ruszyłam znów do łóżka. Zasnęłam. Tym razem śpię spokojnie...

Welcome To Reality Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz