Rozdział XVII

9 3 0
                                    

Hope pov.
Pomiędzy mną a mężczyzną zapadła niezręczna cisza. Niebieskooki strasznie długo i intensywnie myślał o tym co ma mi powiedzieć.
-Może sie przejdziemy?- zaproponował. Niestety nie mogłam mu odmówić, a poza tym musiałam wyjść na świeże powietrze, mam dość smrodu gnijącego ludzkiego mięsa. Wyszliśmy z budynku, który był starą, opuszczoną fabryką.(zdj w mediach i pozdrawiam karpia xD) Szliśmy tak dłuższą chwilę aż postanowiłam sie odezwać.
-To co ma pan mi do powiedzenia?- zadałam pytanie mężczyźnie. Mój głos lekko drżał ze strachu przed tym facetem. W końcu to szef jakiegoś gangu, który zabił moją przyjaciółkę i zmasakrował jej ciało.
-To może zaczne od początku? Tylko mi nie przerywaj.- na jego słowa tylko przytaknęłam. Naprawdę chce wiedzieć co takiego ma mi do powiedzenia.
-Tak więc Hope... Jestem Twoim biologicznym ojcem- że co? Mój biologiczny ojciec zabił moją przyjaciółke? Jedyną osobę której w 100 procentach ufałam? Gdy chciałam coś powiedzieć uciszył mnie gestem ręki.
-Nie przerywaj, chce to mieć szybciej za sobą... Więc wracając. Poznałem Twoją matkę w parku, była cała zapłakana i poobijana, a że miałem wtedy dobre serce postanowiłem jej pomóc. Zabrałem ją do domu, gdzie opowiedziała mi zmyśloną historię o jej mężu tyranie. Jak miałem nie uwieżyć dla takiej kobiety? Była śliczna, urocza, miła i nie rozumiałem jak jej mąż mógł ją tak traktować. Spotykaliśmy się codziennie. Pewnego dnia wyznała mi że mnie Kocha i że chce wziąść rozwód. Tak rozpoczął sie nasz romans. I kilka tygodni później oznajmiła, że jest w ciąży ze mną. Tak powstałaś Ty Hope. Byłem po uszy zakochany w Twojej matce. Gdy była w czwartym miesiącu ciąży powiedziała mi że jej mąż nas znalazł i zabje ją i dziecko i przy okazji mnie. Postanowiłem je ratować. Uciekliśmy do innego miasta. Po tym jak sie urodziłaś, Rebeca miała napady agresji. Nie była tą samą kobietą, którą poznałem w parku. Po jednej z ostrych kłótni postanowiłem sie wyprowadzić. Wtedy zaatakowała mnie nożem. Jakiś facet znalazł mnie w krzakach. Przysięgłem sobie że sie zemszcze. Postanowiłem zabrać jej ukochaną córkę. Jednak trudno mi było ją i Ciebie znaleźć. Ot i cała historia- zakończył swoją wypowiedź, a mój mózg nie przetwarzał informacji. On moim ojcem? Moja matka zdolna by zaatakować kogoś nożem? Dlaczego to wszystko spotyka mnie? I co on chce ze mną zrobić? Zabić? A może znęcać sie nade mną? I dlaczego zabił Diane? Co tu sie do cholery dzieje? Milion podobnych pytań krążyło po mojej głowie.
-C-co chcesz z-ze mną z-zrobić?- zapytałam szeptem, jąkając się. Mężczyzna przybliżył twarz do mojego ucha.
-Zabić.- wyszeptał a mój mózg, nie myśląc racjonalnie kazał rzucić sie do biegu. Tak też zrobiłam, starałam sie uciec a za sobą usłyszałam tylko jego krzyk.
-I tak nie uciekniesz szmato!- starałam sie uciekać jak najszybciej, ale nogi odmawiały mi już posłuszeństwa. Zatrzymałam sie na moście. Nawet nie wiem gdzie jestem.

Nagle poczułam że ktoś łapie mnie za ramie i zakrywawa mi usta dłonią z jakąś chusteczką

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Nagle poczułam że ktoś łapie mnie za ramie i zakrywawa mi usta dłonią z jakąś chusteczką. Po chwili poczułam że odpływam. Potem nastała ciemność. Widocznie chusteczka była czymś nasączona. Znowu ciemność.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Mar 17, 2017 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Welcome To Reality Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz