Rozdział IX

12 2 5
                                    

Nie wiem ile już czasu minęło. Dzień, dwa a może tydzień? A być może to godziny tak długo trwają? Ktoś wszedł do pokoju.
-Choć. Szef chce z Tobą porozmawiać- powiedziała zakapturzona postać. Po głosie poznałam że jest to chłopak Posłusznie wstałam i ruszyła za nim. Szliśmy korytarzem i stanęliśmy przed drewnianymi drzwiami. Weszliśmy do środka. Za dużym drewnianym biurkiem siedział mężczyzna w średnim wieku. Miał brązowe włosy oraz oczy a jego wzrok był zimny.
- Usiądź, dziecko- miał dość łagodny głos. Jednak i tak się bałam. Usiadłam naprzeciw niego.
- Został nas Luke.- zakapturzony chłopak wyszedł z pomieszczenia. Było tu mnóstwo książek na półkach i dość dużo teczek w których pewnie znajdowały się jakieś papiery.
- nazywasz się Hope Hell tak?
-T-tak... Cz-czego ode mnie ch-chcecie? Czemu m-mnie por-porwaliście?- jąkałam się. Był to tak zwany atak paniki. Bałam się.
- i gdzie do cholery jest Diana?!- dodałam po chwili ciszy. Dalej nic nie mówił. Siedzieliśmy w niezręcznej ciszy.
-Spokojnie Hope. Wszystko Ci opowiem. Szukałem Cię przez całe życie aby zemścić się na Twojej matce. Twoja matka jest moją bylą żoną.
- Więc to Ty zabiłeś mojego ojca tak?!- zaczęłam płakać. Podszedł do mnie i... Po prostu mnie przytulił. Co się dzieje?!
- Nie, nie zabiłem go... Twoja matka jest psychicznie chora Hope... Wiem że przeczytałaś list od ojca i wiem że mi nie uwierzysz ale... Ona to wszystko wymyśliła... Zdradzała mnie odkąd pamiętam... Dla każdego wciskała bajeczke że ją bije... Nie wiem czemu, ale ona mnie nienawidziła Hope... Tą samą bajeczke wcisnęła dla Twojego ojca... Potem zaszła z nim w ciążę i urodziła Ciebie... Zaczęła pisać listy sama do siebie... To były bardziej pogróżki... Kiedy się urodziłaś Twój ojciec was wywiózł... Po czym zaginął... Podejrzewam że ona go zabiła Hope... Na dowód tego że twoja matka jest psychicznie chora mam papiery... Jeśli chcesz mogę Ci je pokazać...- mój mózg nie mógł przetworzyć nowych informacji... Płakałam jeszcze bardziej, nie mogłam w to uwierzyć... Moja mama zabiła mojego tatę? Jak to wogle jest możliwe?!
- T-tak ch-chce- powiedziałam przez płacz. Mężczyzna wstał i podał mi teczkę z papierami. Czytałam i jeszcze bardziej nie mogłam uwierzyć. To wszystko prawda?! Nie, nie, nie i jeszcze raz nie!
- A co do Diany... Nie wiem co z nią... Porwał ją mój były wspólnik... Okazuje się że dołączył do jakiejś mafii i zdradził mnie... Naprawdę mi przykro Hope... Postaram się jak najszybciej odnaleźć Dianę... I Luke zaprowadzi Cię do Twojego nowego pokoju... Musisz tu zostać kilka dni... Przepraszam Cię..- znów mnie przytulił... Martwię się o Dianę... A jeśli coś jej zrobią?! Czy ona wogle żyje? Wyszłam z pokoju a przed drzwiami stał ten sam chłopak. Zdjął kaptur. Miał blond włosy, łagodny wyraz twarzy i zielone oczy, w których niejedna dziewczyna chciałaby się utopić. Jednak w tej chwili nie myślałam o tym. Luke uśmiechnął się przyjaźnie podł mi rękę i powiedział szybkie "nie bój się. Chodź". Wykonałam polecenie i tak doszliśmy do schodów a następnie do miętowych drzwi. Weszliśmy do środka a widok wprawił mnie w osłupienie. Pokój był w białych miętowych barwach z czarnymi dodatkami. Duże łóżko z baldachimem mogłoby pomieścić z cztery osoby, jego poduszki były w kolorach miętowych białych oraz czarnych natomiast kołdra- miętowa w czarne kwiaty. Mała kanapa także w kolorze miętowym a naprzeciw niej stał duży plazmowy telewizor. Biała duża szafa w której znajdowały się nowe ubrania. Szafka, także Biała na której znajdowało się mnóstwo książek a obok szafki miętowy fotel z czarnymi artystycznymi kleksami i puchaty biały dywan. Co najbardziej mnie zaskoczyło to wielkie okno z szerokim i długim parapetem na którym leżał czarny kocyk i dwie poduszki. W pokoju znajdowały się także drugie miętowe drzwi. Kiedy je otworzyłam ujrzałam luksusową łazienkę.
- I to wszystko dla mnie?! To jest mój pokój?- zapytałam uśmiechniętego Luke'a na co ten przytaknął.
- Podoba Ci się?- zapytał z nutką niepewności w głosie.
-Tak! Jest przecudowny! Dzięki- nie wiem czemu ale po prostu przytuliłam chłopaka a on po prostu oddał uścisk.
- Cieszę się. Użądzałem go z Jacob'em. Miałem nadzieję że Ci się spodoba.- kiedy oderwaliśmy się od siebie na moją twarz wstąpił rumieniec. Chłopak lekko się zaśmiał i kiedy miał już wychodzić, zatrzymałam go.
-Tak Hope?
- Luke... Czy.. Mógłbyś... Czy mógłbyś zostać ze mną? Nie chcę znów być sama...
- Jasne że tak. Z wielką przyjemnością Hope.- Luke uśmiechnął się i usiadł na kanapę.
-Opowiesz mi coś o sobie?- zapytałam niepewnie. Chcę poznać go bliżej.
-Jasne Hope. Co chcesz wiedzieć?
-Najlepiej wszystko Luke...



**********************************
CDN...
Ale zwrot akcji xD

Welcome To Reality Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz