Rozdział 13

262 16 2
                                    

Od godziny wpatruje się w naścienny zegar w moim pokoju. Nie jestem w stanie nic robić. Brakuje mi kontaktu na żywo z przyjacielem. Czuje się totalnie osamotniona, a wszystko potęguje dziwne zachowanie Conora.
Tak na prawdę nic złego nie zrobiłam, a on nagle się ode mnie odsunął. Wiem, że byłam naiwna i to moja wina, bo za szybko i za bardzo się do niego przyzwyczaiłam. Czuję zimne dreszcze na całym ciele na samo wspomnienie o nim.

- Mogę? - do pokoju wolnym krokiem wchodzi Hope z sokiem i ciastkami w dłoniach.

- Jasne. Wejdź - niechętnie posuwam się na łóżku i jeszcze raz spoglądam na zegar. Zdenerwowana zaczynam bawić się rękawami czarnej bluzy. Bezwiednie poprawiam okulary i obdarzam ją przelotnym uśmiechem.

- Chciałam pogadać o Conorze.

- To nie jest najlepszy pomysł.

-Nie jestem moją mamą, ani twoim tatą, więc nie będę prawić ci kazań - podnosi głos i patrzy na moją reakcję wzruszając ramionami.

Wywracam oczami wzdychając ostentacyjnie.

- Nie jestem też ślepa siostro - szepcze siadając obok mnie na niebieskiej pościeli w białe chmurki.

- Nie gadam z nim od - zawieszam głos na ułamek sekundy - ponad tygodnia

- Wow hej! Czekaj! To znaczy, że wy mieliście wcześniej kontakt?

- Yhy tak. Rozmawialiśmy kilka razy, Polubiłam go i kompletnie nie wierzę w te chore plotki na jego temat - ona chyba wczytuje z moich oczu smutek bo patrzy teraz na mnie z troską i opieką.

- O kurczę - dziewczyna poprawia włosy i wywraca oczami biorąc do ręki kolejne ciastko z kawałkami czekolady i rodzynkami - chcesz jedno?

- Nie jestem głodna - ponownie mój wzrok kieruje się na zegar, to nie tak, że jej nie lubię czy nie mam zaufania, by powiedzieć, iż ja i Conor to nie tylko kumple... Ale też i coś więcej, albo tylko to sobie wyśliłam, bo potrzebowałam czyjegoś zainteresowania.

Dalsza rozmowa powoli schodzi na inne tory. I to ze względu, że szczególne mocno się o to postarałam, praktycznie ignorując niewygodne pytania o moje relacje z chłopakiem z sąsiedztwa, którego poznałam już pierwszej nocy tutaj.

Zasypiam po 2 w nocy, po prawie godzinnym wpatrywaniu się w okno a właściwie w okno pokoju Conora, w którym światło zgasło o 1:38.

~~~°°°^^^°°°~~~

Conor P.O.V.

-Jackson podrywał tą twoją laske - nagle odzywa się Dylan, z którym siedzimy razem w moim pokoju pijąc piwo i grając w gry.

- Co ty pieprzysz? - sciskam butelkę i odstawiam ją na stolik.

- No Anabell - odpowiada niewzruszony.

- Mam to gdzieś ... Ona mnie już nie obchodzi.

Chłopak wybucha głośnym śmiechem.

- Biegałeś za nią jak jakiś piesek - drwi.

- Znudziła mi się - odgryzam sie, a ona mimowolnie pojawia się w moich myślach - cholera - syczę z wściekłości, bo nie wiem dlaczego cały czas o niej myślę.

- Ta mała zawróciła ci w głowie - rzuca z typowym dla siebie uśmiechem.

- Nie gadaj głupot, nawet o niej nie myślę a poza tym...

-Robiłeś wszystko by tylko się jej przypodobać, stary - kładzie na moim ramieniu dłoń - nie piłeś, by bezpiecznie odwieść ja do do domu zapraszałeś na nasze spotkania i ...

Closer - dotyk zapomnieniaWhere stories live. Discover now