Rozdział 14

267 13 4
                                    

Soundtrack do rozdziału: Ariana Grande - Everyday ft. Future 

- Plan naprawczy? Serio? Chyba nie chcę wiedzieć jak on będzie wyglądał – mówię z lekką ironią patrząc chłopakowi prosto w oczy – a poza tym to na prawdę bardzo się śpieszę – uśmiecham się sztucznie i mrugam kilka razy powiekami omijając go z zamiarem powrotu do domu, co nie jest mi dane. Brunet łapie mnie za nadgarstek z poważnym wyrazem twarzy i tępym spojrzeniem. Momentalnie ciarki przebiegają po całym moim ciele.

- Nie zrozum mnie źle, ale tak jakby śpieszę się na obiad – odwracam głowę, unikając tym samym pocałunku, co zdecydowanie wyprowadza chłopaka z równowagi.

- Nie rozumiesz mnie chyba – podnosi głos i wzrusza ramionami – jeśli jesteś tak bardzo głodna to świetnie zjemy u mnie.

- Nie.

- Nie kłóć się ze mną. Po prostu wsiadaj do samochodu – jego głos przybiera władczy ton, a usta zaciskają się w wąską linię. – Pojedziemy do mnie i porozmawiamy, każda laska lubi gadać – znacząco patrzy na moje wargi – potem pojedziemy do kina i pójdziemy na spacer.

- Super.

- Cieszę się, że ci się podoba mój plan na wieczór.

- Ale będziesz musiał go zrealizować beze mnie. Mam nadzieję, że będziesz się świetnie bawił – z sarkazmem mierzę go spojrzeniem i próbuję wyswobodzić nadgarstek z jego mocnego uścisku – Conor zostaw mnie – wyrzucam z siebie po kilku nieudolnych chwilach gdy starałam się wyszarpać go z jego dłoni.

- Zabawne. Dzisiejszy wieczór zaplanowałem dla dwojga.

- Więc spędź go z mamą – prycham zirytowana.

-Jedziemy – rzuca w moją stronę idąc do auta.

- Chyba nie – odwracam głowę patrząc na wielki budynek galerii handlowej.

Nie wiem na co liczę. Może na przeprosiny, czy coś w tym stylu. Można powiedzieć, że jego plan ma spełniać właśnie rolę tych przeprosin, ale nie wiem czy jestem gotowa.

Przerasta mnie wszystko co nowe, nasze relacje, zmiany które tak niespodziewanie zawładnęły moim życiem. Oraz to co dzieje się teraz.

- Ana? Coś się stało? – pyta po chwili, gdy ja dalej stoję w jednym miejscu jakby zahipnotyzowana.

Wygrałeś kolego.

- Możemy jechać?

- Możemy – odpowiadam cicho i podchodzę do chłopaka z niepewnym i nieśmiałym uśmiechem – ale – zawieszam głos w przestrachu i spuszczam wzrok na swoje kolana.

- Tak?

- Już nic.

Nie ... Wcale po raz kolejny nie nagięłam swoich zasad, postanowień dla niego.

Mijamy wiele samochodów, lecz na żadnego z nich nie jest mi dane dłużej popatrzeć ze względu na zawrotną szybkość z jaką przemierzamy miasto. Upominałam chłopaka kilkanaście razy, lecz on za każdym razem stwierdzał iż jedzie powoli, i nie chce zakłócać stosownej dla siebie prędkości. Wywracam oczami po kolejnej prośbie o zwolnienie.

- Conor – zaciskam zęby – zwolnij, bo zaraz wysiądę obiecuję.

- Nie radziłbym teraz. Jedziemy – patrzy na mnie jak na idiotkę i zaczyna się śmiać.

- Nienawidzę cię – mówię bez zastanowienia.

- Co?- brunet momentalnie zwalnia i zatrzymuje auto przed swoim domem.

- Ja – zaczynam gestykulować dłońmi i ruszam ustami, ale nie wydobywa się z nich żaden dźwięk.

- Serio?

- Nie ... Ja tak tylko...

Nagle jego dłoń ląduje na moim udzie a druga na policzku. Zostaję przed niego lekko przyciągnięta, a po chwili jak zwykle ulegam. Pozwalam się pocałować.

Co jest ze mną nie tak?

- Idziemy do mnie – odzywa się między kolejnym złapaniem mojej wargi między swoje usta. Lekko przygrywa moją wargę powodując tym samym mój cichy jęk.

_____________________________

- Siadaj – uśmiecha się niepewnie pokazując gestem głowy na kanapę.

W odpowiedzi kiwam jedynie głową. Rozglądam się, czując pewnego rodzaju skrępowanie. Nie wiem czym jest ono spowodowane, może faktem iż jestem stuprocentowo jemu oddana, a może tym, że jesteśmy sami w jego domu, a ja nie potrafię mieć własnego zdania, w dodatku przeciwnego niż jego.

Przez kilkanaście minut gryzę wewnętrzną stronę policzka patrząc przed siebie w jeden punkt na ścianie. Ignorując tym samym reklamy dochodzące z cicho włączonego telewizora znajdującego się na ścianie naprzeciwko mnie. Bezwiednie wykręcam też palce oraz nadgarstki.

- Zaraz połamiesz sobie ręce, albo wygryziesz dziurę w policzku – mówi z zabawnym wyrazem twarzy i stawia przed mną szklankę z sokiem jabłkowym i jasnoniebieską słomką.

-To nie jest śmieszne – przyłapuję się na ciągłym patrzeniu na rozbawioną twarz Conora.

Nigdy nie miałam takiej osoby, jak on z wyjątkiem Ericka, ale jego zdecydowanie traktowałam jak starszego brata. Lecz nigdy nie przeszkadzało mi to, dopiero niedawno poczułam zdecydowanie większa potrzebę, posiadania kogoś w rodzaju chłopaka? Osoby której mogłabym powiedzieć wszystko, wygadać się, pomilczeć. Osoby od której usłyszałabym, że jestem ważna i nie byłyby to słowa taty.

On jakby przez przypadek siadając obok mnie dotyka mojego nadgarstka. Moje dłonie drżą, a oddech staje się przyśpieszony, gdy jego twarz pojawia się przed moja zasłaniając mi tym samym telewizor. Brunet klęka na szarym dywanie i patrzy przenikliwie na mnie. Sparaliżowaną i przestraszoną jednocześnie.

Obie swoje dłonie kładzie na moich, jego wzrok staje się ciężki i nie do wytrzymania. Z przerażeniem czekam na dalszy rozwój sytuacji. Chłopak zaczyna mnie lekko całować. Jego ciepłe wargi zostawiają mokre pocałunki na moich ustach i wrażliwej szyi. Otwieram lekko usta i cicho wyszeptuje jego imię.

- Coś się stało? – udaje zdziwionego, a na jego twarz wypływa sarkastyczny uśmiech.

- Przestań.

- Naprawdę chcesz żebym przestał ? – zadaje pytanie w przerwach między pocałunkami składanymi na moich lewym obojczyku.

- N-nie – wyduszam z siebie z trudem powstrzymując jęk.

Lekko popycha mnie na kanapę i momentalnie znajduje się nade mną. Niepewnie przełykam ślinę. Szybko ściąga swoją koszulkę, po chwili moja również zostaje rzucona na podłogę.

- Spóźnimy się na film – szepczę do jego ucha.

- Pieprzyć film.

Chyba nie tylko film, biorąc pod uwagę okoliczności.

******

Closer - dotyk zapomnieniaWhere stories live. Discover now