Prolog
Stałam na drodze, moknąc i patrzyłam jak się oddala. Wiedziałam, że już nie powróci. Wiedziałam też, że go nie odnajdę, ale mimo to nie biegłam za nim, próbując go dogonić. Sen miał dobiec końca. Miałam się obudzić. Nie chciałam tego. Nie miałam ochoty wracać. Odchodził. Gdy zniknął mi z oczu, powlokłam się do lasu.
Rozdział I
Początek
Mieliście kiedyś takie głupie marzenie, które wiedzieliście, że się nie spełni? Ja miałam. Chciałam się cofnąć w czasie. Ale spokojnie, to nie taka zwykła zachcianka. Chciałam się przenieść do średniowiecza. Jednak nie takiego zwykłego z historii czy z naukowych książek. Ja chciałam trafić do średniowiecza z baśni, powieści czy legend. Gdzie żyją rycerze, są zamki i, chyba coś jest nie tak z moim instynktem samozachowawczym, tam gdzie są stwory z legend, ludzie wierzą w pogańskich bogów i czarownice. To mój ideał średniowiecza.
- Rose! Zbieraj się!- krzyk mamy wyrwał mnie z zadumy.
- Już chwilę!
- Bo się spóźnimy!
- No już schodzę!
Jadę zaraz do prababci. Mieszka w okolicy Zielonej Góry. Kocham tam jeździć.
W tym momencie do pokoju weszła mama:
- Możesz się pospieszyć?
- No tak. Już, już.
Zeszłyśmy na dół z bagażami.
- Wszystko masz?
- Tak, tak. Na pewno wszystko.
- Dobrze. Chodźmy- powiedziała mama i wypchnęła mnie na dwór. Zapakowała wszystkie walizki do samochodu i wsiadłyśmy. Mieszkam w Konstantynowie Łódzkim, bliżej Pabianic, więc w aucie miałyśmy spędzić bite 5 godzin.
- Będę za tobą tęsknić- odezwała się w końcu mama.- Dom bez ciebie jest taki pusty i bez życia. Skąd będę czerpać inspiracje?- zamyśliła się.
- Bez przesady. Nie będzie mnie przecież tylko miesiąc.
- Wbrew pozorom to długo.
- Szybko zleci- przerwałam jej.
- Może dla ciebie.- I dała mi kuksańca w bok. Wybuchłyśmy śmiechem. Mama po pewnym czasie włączyła radio i zaczęłyśmy wtórować wokalistom. I tak minęła nam cała podróż. Oczywiście przyjechałyśmy spóźnione. Babcia tak się ucieszyła jak nas zobaczyła.
- Już myślałam, że się zgubiłyście- powiedziała na przywitanie.- Tak rzadko tu bywacie.
- Mamo! Ja miałabym tu nie trafić!
- Och. Och. No już dobrze- odparła babcia i zwróciła się do mnie.- Jak ty wyrosłaś! Jesteś już młodą kobietą, Driadą, a nie małym skrzatem.- Uśmiechnęła się.
- Mamo, proszę nie zaczynaj znowu.
- Czego mam nie zaczynać?- zapytała rozgniewana babcia.- Nie robią przecież nic złego.
- Rosallie nie mówi potem o niczym innym. Tylko o tych pogańskich legendach.
- Mamo daj spokój- wtrąciłam się.- Nie popsuj mi wyjazdu. Tak lubię te legendy.
- Widzisz? Widzisz? I jak ja mam ją na religię zapisać?- zapytała rozwścieczona mama.
- Jak lubi to co ja poradzę- odparła niewinnie babcia.
- Och! Nie mam do was siły- westchnęła mama.
- Do zobaczenia kochanie- powiedziała babcia, dając do zrozumienia, że wolałaby zostać ze mną sama.
- No. Pa pa! Kocham was! Nie rozrabiaj za bardzo. Okej?- zwróciła się do mnie.
- Okej. Przecież nie ma za mną problemów- odparłam. Mama wsiadła do samochodu i odjechała.
- No to zostałyśmy same-stwierdziła babcia.- Którą legendę najpierw?- Weszłyśmy do domku.
Babcia opowiadała mi różne legendy i podania. Było bardzo miło. Usiadłyśmy przy kominku i jadłyśmy domowej roboty chleb z jajecznicę z kurkami. Mmm. Pycha.
Gdy babcia skończyła, jak zwykle, wyszłam na dwór przewietrzyć się. Nie zdawałam sobie sprawy, że zrobiło się już tak późno. Na dworze panował półmrok. Nie bałam się jednak. Była to bezpieczna okolica.
- Idę się przejść!- krzyknęłam.
- Dobrze! Tylko wróć przed dziesiątą!- odkrzyknęła babcia.
- Okej!
Miałam ochotę przejść się na pole, które znajdowało się około kilometra od domku babci. Idąc na nie, przechodziło się przez las, tak pięknie tam pachniało. Przez pole przepływała mała rzeczka, której woda była tak czysta, że można było pić ją bezpośrednio ze strumyka. Zawsze lubiłam się tam kłaść i patrzeć w niebo, nasłuchując odgłosów zwierząt z lasu.
W pewnym momencie usłyszałam jakiś dziwny, bliżej nie zidentyfikowany dźwięk i odgłos tętentu kopyt.
- Nie możliwe- pomyślałam.- O tej porze nikt nie mógł przejeżdżać przez pole. I jeszcze ten dziwny dźwięk. Ni to zawodzenie, ni to charczenie. Jakie zwierzę mogło wydawać taki odgłos?
Podniosłam się i zobaczyłam kilka rzeczy jednocześnie. Najprawdopodobniej to wyrzut adrenaliny polepszył mój zmysł wzroku.
Spostrzegłam mężczyznę na koniu, który wymachiwał mieczem i zlokalizowałam źródło ów dziwnego dźwięku. Była to kobieta, jednak nie piękna, lecz szkaradna. Miała białą, poszarpaną suknię, grzywę potarganych, srebrnych włosów i unosiła się w powietrzu, kilka metrów nad ziemią. Wiedziałam, że powinnam uciekać, ale nie mogłam oderwać od niej wzroku. Z każdą chwilą dostrzegałam więcej przerażających szczegółów. Nie mogła być to istota żywa, ponieważ nie miała normalnych, umięśnionych rąk, pokrytych skórą, lecz kości oblepione gdzie nie gdzie ciałem. A gdy spojrzała w moją stronę ujrzałam długi jęzor wystający z jej szarych i uschniętych ust. Oczy posiadała, jednak zamglone, ale sprawiała wrażenie jakby wszystko doskonale wiedziała. Zaczęła sunąć w moim kierunku.
- Nie!- krzyknął mężczyzna.
Zeskoczył z konia, podbiegł do mnie, zaskakująco szybko i wykonał dłonią jakiś dziwny znak w powietrzu. Buchnęła z niej struga ognia wprost na przerażającą istotę. Podpalona zaczęła się szamotać i mężczyzna wykorzystał okazję. Zamachnął sią mieczem, a srebrna klinga przecięła stwora na pół. Padł na ziemię, dogasając.

CZYTASZ
Wiedźmin - nowa przeszłość
FantasyNastolatka przenosi się w czasie do Średniowiecza znanego z baśni, legend i podań. Czy sobie poradzi? Jakie tajemnice odkryje? Okładkę wykonał @Hateday