Padłem wykończony na trawę, obok krzaków, w których skryła się Ross.
- W-wszystko w porządku? - wydukała zaniepokojona.
- Tak - odparłem, nie patrząc na nią. Skłamałem. Nic nie było w porządku. Naraziłem ją na wielkie niebezpieczeństwo. Nie sprawdziłem się w roli opiekuna. Co mnie naszło, żeby gonić ją w środku nocy po lesie?! Zwłaszcza kiedy wiedzieliśmy, że gdzieś niedaleko czai się tak niebezpieczny przeciwnik. Psia jego mać! Zachowałem się jak nieodpowiedzialny szczeniak!
- Geralt, o co chodzi? - drążyła, wygramoliwszy się z zarośli.
Westchnąłem ciężko.
- Nie powinno cię tu być. Naraziłem cię na wielkie niebezpieczeństwo. Jego jad... - Spojrzałem na nią. - Umarłabyś - wychrypiałem ledwo słyszalnie. - Tobie Wilga by nie pomogła. Bo, do cholery, nie przeszłaś mutacji, więc wiedźmińskie eliksiry są dla ciebie trujące! - Gwałtownie podniosłem się do siadu, czym lekko ją wystraszyłem. - Miałem cię chronić! - Wstałem. - A tymczasem właśnie zabiłaś naprawdę sporych rozmiarów JADOWITEGO krabopająka! - Pokręciłem głową, zaczynając chodzić w tę i z powrotem. Byłem wściekły. Chętnie bym się na czymś wyładował.
- Właśnie, Geralt. Zabiłam go. Dałam radę. Nie możesz się zadręczać. Mógłbyś mieć wyrzuty sumienia, gdybyś niczego mnie nie nauczył. Ale przygotowałeś mnie na to. - Podeszła do mnie, chwytając za ramiona. Spojrzała mi z zawziętością w oczy. - Trenowałam długie tygodnie właśnie na taką ewentualność. I doskonale mnie wytrenowałeś, bo stoję tu teraz przed tobą. Udało mi się. Bo dzięki TOBIE byłam gotowa.
Wpatrywałem się w nią, analizując, co mówi.
- Nie możesz się winić. Pomogłam ci. Pomyśl, co by było, gdybym jednak uciekła.
- Byłabyś bezpieczna!
- Dobrze wiesz, że nie zostawiłabym cię. To była tylko i wyłącznie moja decyzja. Nawet gdyby coś mi się stało...
- Byłaby to moja wina - przerwałem jej, czując jak złość wzbiera we mnie jeszcze bardziej.
- Nie! Do cholery, Geralt! Nie jestem dzieckiem i umiem o siebie zadbać. Zostałam tu świadoma zagrożenia, by ci pomóc. Pomyślałeś, jak ja bym się czuła, gdybyś zginął?! - Zaszkliły jej się oczy i ścisnęła mocniej moje prawe ramię, na co lekko się skrzywiłem. Natychmiast spojrzała w tamto miejsce.
Cholera! Nie chciałem, by wiedziała, że jestem ranny. Sam prawie nic nie czułem, czego zasługą były wiedźmińskie eliksiry. Nawet nie wiem, kiedy temu sukinsynowi udało się oderwać mi spory kawałek pancerza.
- Boże! Jesteś ranny! Ukąsił cię?! Musisz jak najszybciej zażyć Wilgę! - Była przerażona.
- Nic mi nie będzie. Spokojnie. Ty jesteś ważniejsza - wymamrotałem, czując, jak powoli uginają się pode mną nogi. Kurwa jego mać! Musiałem stracić już sporo krwi... Obraz zaczął mi się zamazywać. Usłyszałem darty materiał. Ross robiła mi prowizoryczny opatrunek. Mocno zawiązała oderwany kawałek koszuli.
- Kurwa! - zaklęła, na co uśmiechnąłem się pod nosem, prawie już nie kontaktując. - Mi nic nie jest. Nawet mnie nie drasnął - uspokoiła mnie. Słyszałem ją jak z oddali, co nie było dobrą oznaką.
Przymknąłem powieki, starając się utrzymać na nogach. Poczułem, jak majstruje przy moim ramieniu. Zawiązała na nim coś większego...
- Na trochę powinien wystarczyć. Musimy wracać do obozu. No rusz się!
Westchnąłem ciężko i zarzuciłem jej rękę na szyję, dając się prowadzić. Poczułem jej nagą skórę... Ona... Ona ściągnęła bluzkę, by zatamować krwawienie.
CZYTASZ
Wiedźmin - nowa przeszłość
FantasyNastolatka przenosi się w czasie do Średniowiecza znanego z baśni, legend i podań. Czy sobie poradzi? Jakie tajemnice odkryje? Okładkę wykonał @Hateday