Uchyliłam niespiesznie powieki. Zamrugałam kilkukrotnie, podnosząc głowę z miękkiej poduszki. Syknęłam, czując tępy ból w czaszce - konsekwencje wczorajszego picia. Przetarłam twarz dłońmi i rozejrzałam się po pomieszczeniu, czując, że ktoś leży obok mnie. Był to oczywiście, nie kto inny, jak Geralt. Łóżko boleśnie skrzypiało przy każdym jego ruchu, a materac ugiął się pod jego ciężarem tak bardzo, że spadałam na niego. Uśmiechnęłam się pod nosem, przypominając sobie sielankowość wczorajszego wieczoru. Ostrożnie odkryłam się i przesunęłam na brzeg materaca, tak by nie zakłócić snu memu towarzyszowi. Wzięłam głęboki oddech, analizując wydarzenia z wieczora.
Po niespodziewanej wizycie Yennefer wróciłam do łóżka i zdążyłam zasnąć, nim dołączył do mnie wiedźmin. Długo rozmawiał z czarodziejką o wszystkim, czego się dowiedziała. A zebrała bardzo pokaźną ilość informacji. Spałam na tyle płytko, że obudził mnie, kiedy kładł się obok. Wymamrotałam coś, a mężczyzna obiecał powiedzieć mi wszystko rano po czym pocałował mnie w czoło. Z zadumy wyrwał mnie pomruk białowłosego. Odwróciłam się do niego. Przywitały mnie kocie oczy pełne wesołych iskierek i uśmiech, który tak ubóstwiałam.
- Jak się czujesz? - wychrypiał na przywitanie.
- W miarę. Bywało gorzej - odparłam, pocierając czoło.
Przez wielkie okno na przeciw łóżka wpadały promienie słońca, tańcząc na śnieżnobiałych włosach mężczyzny. Rozświetlały pomieszczenie, sprawiając, że scena ta wydawała się, wyjętą filmu.
Zaśmiał się cicho na moją odpowiedź i przetarł twarz dłonią.
- Wiem za to, kto na pewno będzie dzisiaj zdychać.
- Oj taak - zgodziłam się ze śmiechem.
- Jaskier z pewnością ma coś na kaca. O ile da radę wstać, na pewno się podzieli.
Kiwnęłam głową i przeczesałam włosy palcami.
- Co powiedziała ci Yennefer? - zapytałam cicho. - Obiecałeś, że powiesz.
Westchnął i podniósł się do siadu.
- Tak. Pamiętam - mruknął chrapliwie. - Ale nie rozmawiajmy o tym teraz. Zaraz południe. Wstawajmy. - To mówiąc, odrzucił kołdrę, wstał i sięgnął po przewieszoną na krześle koszulę. A ja po raz kolejny zatraciłam się w obserwowaniu jego umięśnionych pleców i ramion. Nim się odwrócił, zdążyłam się jednak opamiętać i sama zaczęłam ubierać. Po chwili oboje byliśmy gotowi do opuszczenia sypialni. Ochlapałam twarz zimną wodą w łazience w końcu korytarza i rozczesałam splątane włosy.
Geralt poszedł zobaczyć co z poetą. Jak bardzo jest umierający. Ja natomiast postanowiłam zejść do kuchni i zrobić nam coś na śniadanie. Przy piecu zastałam gospodynię, o której wspominał nam Jaskier i przed którą nas chował. Ustaliliśmy wczoraj wspólną wersję, którą mieliśmy faszerować wszystkich ciekawskich.
- Witaj dziecko - przywitała mnie z uśmiechem. - Głodna?
- Emm... Troszkę. Dziękuję.
- Mistrz Jaskier coś mi wspomniał o swojej siostrzenicy. To musi być panienka.
- Tak. To ja. Miło panią poznać. - Podałam jej dłoń, którą energicznie uścisnęła.
Była to pokaźnej budowy kobieta w średnim wieku. Miała pucołowate czerwone policzki i włosy związane z tyłu w ciasny kok. Widać było, że nie daje sobie w kaszę dmuchać. Na prostą lnianą sukienkę, założyła fartuch, który przyozdabiały różnokolorowe plamy i przypalenia. Sprawiała wrażenie osoby godnej zaufania, opiekuńczej. Nie dziwiłam się, że Jaskier właśnie z nią mieszkał. Potrzebował kogoś, kto postawi go do pionu, a ona pasowała do tego idealnie.
CZYTASZ
Wiedźmin - nowa przeszłość
FantastikNastolatka przenosi się w czasie do Średniowiecza znanego z baśni, legend i podań. Czy sobie poradzi? Jakie tajemnice odkryje? Okładkę wykonał @Hateday