Wyjaśnienia

2K 93 64
                                    

- Kim jesteś? - odezwałam się po chwili.

- Jestem Geralt. Geralt z...

- Z Rivii - dokończyłam oniemiała, rozpoznając go. Nie mogłabym pomylić go z nikim innym.

- Tak. Skąd wiesz? - zapytał podejrzliwie, marszcząc brwi.

- Czytałam o tobie książki - zaczęłam niepewnie. - Ich autorem jest Andrzej Sapkowski. Jesteś wiedźminem.

- Tak. To prawda. Skąd się tu w ogóle wzięłaś?

- Chciałam ciebie zapytać o to samo. Poszłam się przejść na to pole, położyłam się i nasłuchiwałam odgłosów lasu. Dzisiaj przyjechałam do prababci, która mieszka niedaleko. - Potarłam skronie, nie rozumiejąc, co się właśnie działo. Albo mi się to śni, albo mam jakieś omamy. Zerknęłam na mężczyznę, który wydawał się równie zaintrygowany co ja. Zaczęłam grzebać po kieszeniach w poszukiwaniu telefonu.

To sen. Zaraz się obudzę. W śnie nie jesteś w stanie sprawdzić daty ani godziny, więc jeśli znajdziesz telefon, to będziesz mogła się obudzić.

Jednak coś było nie tak. Czy rano nie zakładałam różowej bluzki na ramiączka i jeansów? Czemu miałam białą koszulę z rękawami i skórzane, brązowe spodnie? I gdzie podziały się moje trampki? Teraz zastępowały je skórkowe czółenka. I nie mogłam znaleźć telefonu.

- Czy to jest jakiś popaprany sen?! - krzyknęłam, coraz bardziej przerażona. - Telefon!

- Co? To jakiś przyrząd magiczny?

- Nie, chciałam tylko sprawdzić godzinę lub datę. Cokolwiek.

- To, to jest zegarek?

- Też. Znaczy... Pieprzyć to! Który jest rok?! - zapytałam, nie panując już nad sobą.

- 1271.

- Co?! Jak to możliwe?! Nie! To tylko popaprany sen! - Uszczypnęłam się w ramię, jak najmocniej potrafiłam. Nic to nie dało, oprócz bólu. Wpadałam w coraz większą histerię. Wbiłam paznokcie jeszcze raz. Nic. Ponownie, tym razem przebijając skórę. Dalej nic. Wpatrywałam się w lekko zakrwawioną koszulę z otępieniem. - To niemożliwe, że przeniosłam się w czasie. Niemożliwe... Albo jestem na jakiś ostrych dragach... Nie to nie ma sensu. - mamrotałam pod nosem. - Jestem z przyszłości, rozumiesz?! Z PRZYSZŁOŚCI! - wrzasnęłam nagle, gwałtownie odwracając się w jego stronę.

- Spokojnie! Ciszej - syknął mężczyzna, zakrywając mi usta dłonią, odzianą w rękawicę z grubej skóry.

- Puszczaj! - Zaczęłam się wyrywać, jednak Geralt mocno mnie trzymał.

- Puszczę cię, jak się uspokoisz. Jeśli mówisz prawdę, sam jestem w szoku. Pierwszy raz spotykam się z takim przypadkiem. Wrzaski i panika nic tu nie da. Słyszysz?!

Jęknęłam i zawisłam bezwładnie w jego ramionach. Miał rację. Trzeba było do tego podejść na spokojnie. Jak obiecał, po chwili mnie puścił. Wytarłam pokryte własną śliną usta.

- Skoro już się uspokoiłaś, to może powiesz mi coś więcej? Skoro ty podobno wiesz o mnie wszystko.

- Rosallie - odparłam. - Mam na imię Ross. I jeśli ty mówisz prawdę, to przeniosłam się o ponad siedemset lat. Możesz mi powiedzieć jak to, do cholery, możliwe?

- Wiem tyle co ty. Myślę, że najlepszym pomysłem jest udanie się po radę do kogoś, to się na tym zna.

Przygryzłam wargę, intensywnie myśląc. Bałam się. Cholernie się bałam. Ale czy był sens tu zostawać? Miałam wielkie szczęście, że trafiłam akurat na Geralta... Wzdrygnęłam się, wyobrażając sobie, co by było gdyby mnie nie znalazł.

Wiedźmin - nowa przeszłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz