Motywy

1K 77 64
                                    

Siedziałam przy dużym, okrągłym stole, na którym znajdowały się naręcza ksiąg i różne dziwne narzędzia, które widziałam pierwszy raz na oczy. Sabrina krzątała się po pokoju, znosząc coraz to nowe rzeczy. Nic nie chciała mi powiedzieć, co strasznie mnie irytowało. Kazała mi siedzieć i czekać. Na co? Na kogo? Nie miałam pojęcia. Więc siedziałam, jak mi kazała. Nie odzywałam się do niej ani słowem, nie patrzyłam, a najlepiej starałam się w ogóle nie oddychać. Nie istnieć.

- Daj rękę- odezwała się nagle, wyrywając mnie z zadumy.

- Po co? Już raz ci ją dałam i skończyło się tak, jak się skończyło. Co tutaj robię?! Gdzie jest Geralt i Triss? Powiesz mi w końcu cokolwiek?

Westchnęła i przysiadła obok mnie.

- Niedługo powinni się zjawić. Nie zostawią cię. Za silna więź się między wami wytworzyła. Triss prosiła mnie o pomoc, więc jej udzielam. Muszę przeprowadzić pradawny rytuał. Znając twojego wiedźmina, pewnie by się na to nie zgodził. Jest dość niebezpieczny i potrzeba do niego krwi. Dlatego proszę cię, byś podała mi rękę. Tylko tego mi brakuje.

- K-krwi?- zająknęłam się.

Kiwnęła głową.

- Dobrze myślisz, że Geralt by się na to nie zgodził.- Poruszyłam się nerwowo.- Wspominałaś, że niedługo tu będą...

- Tak. Wytropią mnie. Dlatego, proszę, pośpiesz się. Daj mi rękę.

- Nie.- Odsunęłam się od niej i wstałam.- Nie wiem na czym polega ten cały rytuał. Możesz chcieć mnie po prostu zabić.

- Jakbym chciała, już dawno bym to zrobiła. Poza tym wtedy nie zostawiłabym śladów prowadzących tutaj- odparła sucho.

- Zostawiłaś ślady? Jawne ślady?

- Tak. Nie chodziło mi o to, żeby cię nie znaleźli, ale żeby ich trochę opóźnić, by móc przeprowadzić rytuał.

Wzięłam głęboki oddech.

- A na czym ma polegać ten rytuał?- zapytałam niepewnie.

- Jest bardzo silny i pradawny. Triss wykryła w tobie moc. Rytuał pomoże określić skąd się wzięła. Czy jest pierwotna czy nabyta.

- Pierwotna? Czyli co? Moja babka i tak dalej była czarownicą?- zapytałam z osłupieniem.

- Być może- odparła powoli.

Otworzyłam szeroko buzię. Byłam w szoku.

- P-przecież w moich czasach nie ma czarownic.

- Na pewno są. Magia tak łatwo nie zanika. Dlatego musimy się dowiedzieć czy w twoich żyłach płynie moc.

- W takim razie, dobrze.- Przełknęłam ślinę i podałam jej rękę.

- Nakłuję ci dłoń sztyletem. Trochę zaboli. Krew ma spaść dokładnie po środku kręgu.- Wskazała na namalowany na podłodze pentagram i ustawione wokół niego świece.
Wstałam i podeszłam do niego. 

- Gotowa?

- Gotowa.

Sabrina przesunęła ostrzem sztyletu po wewnętrznej stronie mojej dłoni. Poczułam jak ostry metal przecina skórę. Skrzywiłam się. Pierwsze krople gorącej, krwistej cieczy spadły na deski. Plamiły podłogę i białe linie znaku. Czarodziejka odsunęła się gwałtownie, nakazując mi się nie ruszać i pozostać w środku pentagramu. Zaczęła coś mruczeć pod nosem, podchodząc po kolei do każdej świecy, która rozjarzała się czerwonym blaskiem. Poruszała się przeciwnie do ruchu wskazówek zegara. Nagle poczułam jak coś mnie oplata. Jakby niewidzialne macki. Zamknęłam oczy. Moje plecy wygięły się w nienaturalny łuk. Nigdy nie byłam w stanie tak się rozciągnąć.  Jak to możliwe, że nie złamałam się w pół?! Otworzyłam mimowolnie usta. Czułam jakby ktoś miażdżył mi klatkę piersiową, dusił. Nie mogłam złapać oddechu. Uniosłam ociężałe powieki, ale zobaczyłam tylko mrok, spowijającą mnie ciemność. Jakby czarny dym. Spróbowałam się ruszyć. Byłam całkowicie sparaliżowana. Można by to porównać do paraliżu sennego. Zaczęłam się szamotać, starając się nabrać powietrza. Byłam zawieszona w nicości. Zmarzłam. Jakim cudem, skoro znajdowałam się w pomieszczeniu otoczona świecami?! Ogarnął mnie irracjonalny strach. Strach, że już nie wrócę, nie wydostanę się z tej pustki. Jednak po chwili, która wydawała mi się wiecznością, usłyszałam w oddali głosy. Wydawało mi się znam jeden z nich bardzo dobrze... za dobrze.

Wiedźmin - nowa przeszłość Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz