- Możecie mi wytłumaczyć, co tu się właśnie stało?! - wydukał dalej zszokowany. - Ja tylko przykryłem was na chwilę kocem, na Boga! D-długo to trwa?
Jak najszybciej wyplątałam się z objęć wiedźmina, próbując wstać, ale uniemożliwiły mi to moje trzęsące się nogi, dlatego po prostu usiadłam obok niego na podłodze.
- Jaskier, to... - Geralt zająknął się, również siadając. - To nie trwa długo. - Położył dłoń na moim ramieniu. - Nigdy wcześniej nie miało miejsca.
- Ja wiedziałem, że wyzwalam w ludziach emocje, ale nie przypuszczałem, że aż tak - odparł bard, drapiąc się po karku. Wziął głęboki oddech. - Rozumiem, że ma to pozostać między nami?
- Tak. Bardzo bym cię o to prosił.
- A to taki świetny materiał na balladę... - jęknął Jaskier.
Geralt posłał mu ostrzegawcze spojrzenie.
- Spokojnie. To nie wyjdzie poza mury tego pokoju - zaczął się bronić, unosząc ręce w poddańczym geście. - Choć aż szkoda marnować tak cudowny temat. - Zrobił taką minę, jakby miał się zaraz rozpłakać.
- Jaskier! - upomniał go wiedźmin.
- Dobrze, już dobrze. Nikt nigdy się o tym nie dowie. Nie pisnę nic, nawet jak się upiję.
- Cóż za poważna przysięga - odparł z sarkazmem białowłosy, na co poeta przewrócił ostentacyjnie oczami.
- M-może was zostawię? Skoro nigdy wcześniej nie miało to miejsca... Pogadacie... - Bard wycofał się z pokoju, przymykając drzwi.
Obawiałam się tego. Wzięłam głęboki wdech.
- Geralt, ja... - przerwałam, bo mężczyzna dał mi znać ręką, bym zamilkła.
- Nie podsłuchuj Jaskier!
Zza drzwi dało się słyszeć westchnienie i wreszcie kroki po schodach. Pokręciłam głową, uśmiechając się pod nosem.
- Tak, więc ja...
- Nic nie mów - przerwał mi łagodnym zachrypniętym głosem. Podniósł się z podłogi. - Nie musisz nic mówić. - Westchnął. - Chodź. - Podał mi dłoń, za co byłam mu bardzo wdzięczna, bo sama nie dałabym rady wstać. - To wyłącznie moja wina. Nie powinienem... To w ogóle nie powinno się zdarzyć.
- Wiem. Wiem to Geralt. Ale nie mów, że to twoja wina, bo to bzdura! Oboje tego chcieliśmy... Oboje jesteśmy winni.
Chciał coś powiedzieć, bo otworzył usta, ale ostatecznie tylko pokiwał głową, na znak zgody.
- Jaskier obiecał, że zostanie to między nami. I to najważniejsze. Triss jednak miała rację - stwierdziłam.
- Rozgryzła to - mruknął pod nosem i dał mi do zrozumienia gestem, żebym się przytuliła. Mocno mnie objął.
Ale co tu było w sumie do rozgryzania? No właśnie, co było między nami? Pociągaliśmy się wzajemnie? Potrzebowaliśmy kogoś? Byliśmy ze sobą naprawdę blisko i dogadywaliśmy się nadzwyczaj dobrze, ale on dopiero co zarzekał się, że jestem dla niego jak Ciri... No chyba jednak nie do końca. Byłam dla niego ważna, sam mi to powiedział, ale czy było coś jeszcze? Czy powinno być coś jeszcze? Nie miałam zielonego pojęcia. Był starszy. I to nie o 10, 20 lat, ale o jakieś 90! Dziewięćdziesiąt pieprzonych lat! A co ja czułam? Czy moje uczucia w ogóle powinny mieć znaczenie?
Oderwałam się od niego, przeczesując włosy palcami. Jedyne, co na ten moment wiedziałam, to to, że mam mętlik w głowie. Bardzo duży mętlik w głowie. I w sercu chyba też, choć sama przed sobą nie chciałam się do tego przyznawać. Wzięłam głęboki oddech i spojrzałam mu w oczy.
CZYTASZ
Wiedźmin - nowa przeszłość
FantasíaNastolatka przenosi się w czasie do Średniowiecza znanego z baśni, legend i podań. Czy sobie poradzi? Jakie tajemnice odkryje? Okładkę wykonał @Hateday