Wywiad z Antyarktyka

798 133 50
                                    

Życie jak zwykle pędzi swoim nieustannym rytmem. Coraz więcej pracy, zadań i obowiązków, jednak zawsze jest czas na jedną rzecz – czytanie książek.

"Mallaroy" przeczytałam w jeden dzień, tak dla ścisłości była to niedziela. Mimo klimatu fantasy i otoczki tajemnicy, jaka towarzyszy temu opowiadaniu, to lektura wyjątkowo lekka i przyjemna. Niektóre momenty rozbawiły mnie do tego stopnia, że nie mogłam powstrzymać swojego typowego parsknięcia! Zdarzały się też takie, gdy miałam łzy w oczach, a to jak na mnie dużo, gdyż wyjątkowo rzadko płaczę. Zmierzając do meritum, bo jest to wywiad, a nie rozprawka tematyczna, opowiadanie zachwyciło mnie do tego stopnia, że musiałam, po prostu MUSIAŁAM, przeprowadzić wywiad z autorką. Także zapraszam Was na, przeprowadzony już dłuższy czas temu, wywiad z naszą wspaniałą artystką.

Na profilu Antyarktyki nie znajdziemy wielu informacji o niej. Trzeba nieco bardziej się postarać, aby dotrzeć do naszej tajemniczej autorki, ale co to za problem dla Zołzy Dark?

Jedyne, czym raczy nas Antyarktyka, to jedno zdanie, które i tak praktycznie niczego nie rozjaśnia. "Czasem, wieczorami, przy zgaszonym świetle, lubię otwierać okno i wdychać ciemny świat."

Nie wiem jak Was, ale mnie bardzo zaciekawiła osoba autorki. Stała się niejako zagadką, którą po prostu musiałam rozwiązać. Czy mi się to udało? Przekonajcie się sami.

Poprosiłam kiedyś Antyarktykę, aby napisała coś na swój temat. Oto co od niej dostałam: "Mam dwadzieścia lat (obecnie prawie dwadzieścia jeden), ścisły umysł, duszę artysty i serce pisarki. Oznacza to tyle, że w liceum byłam w klasie matematyczno-fizycznej, na studia poszłam na Akademię Sztuk Pięknych, a gdyby ktoś zapytał mnie, z czego chcę się utrzymywać, odpowiedziałabym, że z wydawania książek.
Jestem niska, wredna i piję za dużo alkoholu. W życiu napędza mnie głównie upór i potrzeba samowystarczalności. Mam obsesję na punkcie języka angielskiego, ale wydukam też ze trzy zdania po niemiecku, hiszpańsku i japońsku."

Zanim jeszcze poznałam Antyarktykę, wiedziałam, że jest wyjątkową osobą. Obecnie, kilka przeczytanych książek później, po czterech miesiącach współpracy, wiem, że nie pomyliłam się, co do jej osoby.

: W opisie na profilu, gdzie zazwyczaj pisarze – amatorzy rozpisują się na temat swojej osoby/twórczość, Ty zamieściłaś o sobie dokładnie jedno, rozbudowane,  zdanie. Moje pytanie, może banalne, to: dlaczego? Dlaczego tak niewiele?

Antyarktyka : Cóż, w pewnym sensie jestem minimalistką. Piszę też poezję, sama dla siebie, i zawsze uważałam, że o wiele większe wrażenie zostawia kilka przemyślanych zdań, niż esej, którego nikt nawet do końca nie przeczyta. Poza tym traktuję pisarza jako kogoś za kulisami. Chcę, żeby czytelnicy skupiali się na moich historiach, a nie na mnie. Może to po prostu potrzeba prywatności, trudno powiedzieć.

Katherine_Dark: Od razu można zauważyć, że jesteś innym typem pisarki. Nie takim, który reklamuje się na każdy możliwy sposób, lecz takim, co grzecznie zaczeka, aż czytelnicy sami odkryją jego fenomen

Antyarktyka: Haha, siedzę i złudnie liczę, że ktoś sam niechcący wpadnie na moje wypociny. Wiadomo, jak każdy marzę o tysiącach czytelników, ale uważam przy okazji (bardzo bardzo naiwnie), że dobry tekst sam się obroni. Wychodzę więc z założenia, że jeśli czytelników nie przybyło, to wina jakości mojego tekstu, nie braku reklamy. Oczywiście, można też tekst reklamować, choć sam w sobie jest dobry. Ja mam jednak na wszelkiego rodzaju reklamy alergię. Poza tym, czuję znacznie większą satysfakcję, kiedy ktoś znajduje to, co napisałam, bez mojej pomocy. Łatwo mi jednak tak mówić, bo na Wattpada przyszłam z bloga i powitało mnie od razu kilkoro czytelników.

Because I'm happy #4Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz