XII. Krok dwunasty

192 13 0
                                    

Zapamiętaj:
Życie nie jest bajką, potrafi dać pożądnego kopniaka w tyłek.
( Zwłaszcza jeżeli chodzi o zraniona kobietę..)

Rada nr XI:

Sygin tu, Sygin tam - wszędzie. Gdzie się nie obejrze tam jest ona. O co tej kobiecie chodzi?
Nic jej nie zrobiłam a chodzi za mną i grozi, że jeżeli nie oddam jej męża to mnie zniszczy.

Spojrzałam na Lokiego, który bawił się z moim kuzynem Dannym.
Słodko razem wyglądali. Malowali pluszakowi Kapitana Ameryki wąsy a Loki dał małemu swój hełm. Zaśmiałam się i poszłam do siebie.

Ana: Nath ma racje.. byłby dobrym ojcem.

Nagle pojawiła się Sygin i zaczęła mnie dusić. Nie mogłam złapać tchu, powietrza. Bałam się.
I wtedy znowu to zdarzenie.

Zobaczyłam mała dziewczynkę samą pośród tłumu. Strażnik trzymał na rękach tak, by nie widziała tego co dzieje się za jej plecami.
Jednak dziewczynka była mądra i sprytna. Trzymała w ręce lusterko. Ustawiła je pod takim kątem, tak że widziała wszystko. Widziała egzekucje. Dziewczynka krzyknęła a ja wraz z nią. Wtedy odepchnęłam Sygin, a Loki przybiegł słysząc mój krzyk.

Ana: Widziałaś śmierć swoich rodziców?! To dlatego tak obsesyjnie chcesz mieć Lokiego tylko dla siebie?! Bo chcesz by ktoś cie kochał, prawda?!

Sygin patrzyła na mnie z przerażeniem w oczach a ja nadal próbowałam złapać oddech.

Sygin: Skąd..

Ana: Zobaczyłam to! Nie wiem, nie wiem dlaczego! Czułam twój ból, czułam wszystko.

Sygin znikęła a Loki mnie przytulił. Wtuliłam się i rozplakałam. Tak bardzo się boje...

Loki: Już wszystko dobrze Anabeth, nic ci już nie grozi..

Ana: Loki.. ona nie daje mi żyć, tak bardzo się jej boje. Boje się tego co zobaczyłam.

Loki: Ci... spokojnie.. - głaska mnie po głowie. - obiecuje, że już nic ci nie zrobi.

Wybacz Loki... nie potrafię ci uwierzyć.

Asgard

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Asgard. Komnata Sygin

Ta mała smarkula nie ma prawa zaglądać mi do wspomnień! Nie ma prawa dotykać mojego ukochanego. Loki jest mój i tylko mój!
Muszę go odbić...

Do mojej komnaty wszedł Odyn. Ukłonilam się nadal szargana emocjami.

Sygin: Panie...

Odyn: Zamilcz. Dostałaś wyraźny zakaz zbliżania się do Lokiego i Anabeth. Zlekcewarzyłaś mnie, zostaniesz ukarana.

Sygin: Ja?! - wstaje. - To nie ja odbijam cudzego męża. To nie ja właże ludziom do głowy i grzebie w ich wspomnieniach, to nie ja...

Odyn: Dosyć! Od dziś masz zakaz korzystania z Bifrostu, a jeżeli jeszcze raz zbliżysz się do Anabeth lub kogokolwiek z jej otoczenia...

Sygin: To co?! Zabijesz mnie?!

Odyn: Twoich synów.

Ziemia. Znowu.

Gdy Anabeth zasnęła poczułem ulgę. Oddychała już równomiernnie.
Siedząc przy niej poczułem czyjąś obecność.

Kogoś kogo nie powinno tu być.

X: Jesteś pewien, że to ona?

Loki: Jak nigdy.

Rada nr XII brzmi:
Niektóre sprawy same się rozwiąrzą.
Innym będziesz musiał stawić czoła sam.

Witam znowu :D
Wow, naszła wena to i szybciej rozdział.
Nieznajomy to bardzo ciekawa postać, tyle podpowiem :v
Mam nadzieję, że się spodoba :D
Widzimy się w następnym rozdziale :3

Jak "zdobyć" kobietę → Loki Laufeyson [zakończone] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz