Na weselu siedzę obok mojej mamy, a z drugiej strony siedzi Liam. Widzę, że czuję się niepewnie, będąc tak blisko małżonków. Łapię go za rękę pod stołem i pocieram kciukiem jego szorstką dłoń. Uśmiecha się do mnie i opiera głowę na moim ramieniu.
— Mogę cię przedstawić mamie? — pytam. Boję się, że nie chce tego, dlatego zadaję to pytanie.
— Nie lepiej poczekać, aż będzie pijana? — żartuje, a ja chichoczę.
— Nie będzie pijana. Ma dobrą głowę do alkoholu, a powiedziała, że nie będzie piła dziś dużo. Miała z tym problemy, więc bardzo go siebie ogranicza — tłumaczę i kładę dłoń na jego policzku. Delikatnie nachylam się, aby go pocałować, ale on kręci głową i kątem oka spogląda na wściekłą Gigi.
— G jest dla mnie jak kuzynka, ale czasem chciałbym ją teleportować w inną galaktykę — mruczę zirytowany. Liam chichocze cicho, a mnie robi się cieplej na sercu, słysząc to. Wstaję i ruszam w kierunku Hadid.
— Czego chcesz, zła wiedźmo? — żartuję. Szturcha mnie łokciem w ramię i również śmieję się.
— Czemu nie przedstawiłeś mi swojego chłopaka? — krzyczy oburzona, a ja szybko przykładam jej dłoń do ust.
— To nie mój chłopak — szepczę. Robi mi się wstyd, że jeszcze nie zapytałem go o to, tak oficjalnie. Wiem, że czymś jesteśmy, ale nie wiem czy na pewno on chce być dla mnie chłopakiem.
— Co? W podskokach mi tam pytać go o związek! Ja tu już ślub planuję, a oni nawet razem nie są. Co za ludzie.- narzeka Gigi. Śmiejąc się z jej zachowanie, zostaje pchnięty, oczywiście przez nią, do Li. Łapię go za rękę, drugą nerwowo drapie się po karku. Przystępuję z jednej nogi na drugą.
— Zostaniesz moim chłopakiem? — pytam w końcu. Czuję, jakby ktoś przywiązał mi do serca kowadło i się na nim chuśtał.
— Jejku, już myślałem, że to ja będę musiał o to pytać — wybucha śmiechem. — Oczywiście, że tak.
Ogromny ciężar spada mi z serca. Ha! Smaż się w piekle, ty który go tam umieściłeś!
Biorę jego twarz w dłonie i przyciskam swoje usta do jego ust. Całujemy się powoli i leniwie. W końcu, na salę wchodzi moja mama w innej sukience niż wcześniej, bo ta jest beżowa i sięga jej ud. Nie ma ramiączek. W pasie przewiązana delikatną, pudrową wstążką, a na plecach kończy się kokardką. Jak sukienka to i buty inne. Musiała być zmęczona pieciogodzinną zabawą w szpilkach, bo teraz jej stopy zdobi para pudrowych baletek z ozdobnymi kamyczkami na czupkach. Za nią idzie Patrishia oraz ciocia Belinda. Wygląda pięknie. Facet ma szczęście, że może być z kimś takim jak moja mama. Nie pozwolę by ktoś znów ją skrzywdził.
Biorę głęboki wdech i spoglądam na Liama. Moja rodzicielka siada na swoim miejscu. Pomagam Li wstać i razem idziemy w jej kierunku. Spogląda na mnie uśmiechnięta od ucha do ucha. Jest naprawdę szczęśliwa.
— Mamo, chciałbym Ci coś powiedzieć — mówię, nerwowo pocierając czupkiem buta o podłogę.
— Słucham, skarbie — oznajmia spokojnie i uśmiecha się do mnie przyjaźnie. Dodaje mi to odwagi.
— Jestem gejem, mamo. A to mój chłopak, Liam — mówię spokojnie, ale w środku nerwy mnie rozrywają.
— Miło mi cię poznać, Liamie — wita się ciepło i wyciąga rękę w jego kierunku.
— Mi również, pani Malik — mówi zdenerwowany.
— Oh, proszę cię. Mów mi mamo — śmieje się, a on razem z nią. — A Teraz poważnie. Skarbie, mów mi Trisha — chichocze.
— Kocham Cię, mamo — tulę się do niej.
— Ja ciebie też, skarbie — odwzajemnia uścisk. Przyciągamy do siebie Li, a potem nowego męża mamy.
Jest idealnie.
Hej hello!
Stacja druga: zostanie parą
Uwaga! Uwaga! Robię reklamę! Zapraszam do siebie na Imagify z gwiazdami!
A tak to wgl zbliżamy się powoli ku końcowi, niestety 😿
Ciężko będzie się rozstać z tym ff, ale nic nie jest wieczne
lots of hugs xx
CZYTASZ
12:12; ziam✔
FanfictionJest sobie dwójka chłopaków. Jeden pisze do drugiego by kogoś poznać. Banalne? Cóż, można by było tak powiedzieć, gdyby nie ich sytuacja, pomieszanie z zagmatwaniem, numer 12 i zupa, które towarzyszą im całą historię. "Nieznany: 12:12 Nieznany: Ktoś...