19 rozdział

134 14 2
                                    

Nic nie czułam. Czy to tak wygląda śmierć? Czy tego chciałam? Tak. Ale czy na pewno? No.. Może nie dokońca. Ale czasu nie da się cofnąć.
Biała śmierć. Dosłownie biala bo widze tylko biały obraz... Chwila biały?!

Perpekstywa Karola

Jestem taki głupi! Karciłem się w myślach. Jak mogłem ja zostawić! Nie pisać nie dzwonić. Nawet jej nie widzieć! Miałem tyle obowiązków i zadań! Dziś ją przeprosze i dam jej bransoletkę z pazurem wilka. Prawdziwym pazurem.

Wstawiłem jeszcze do kwaciarni po kwaty dla niej i udałem się autobusem pod jej blok. Zadzwoniłem do dżwi i nim mi nie otwierał. Nacisnąłem na klamkę. Były otwarte. Poszłam do jej pokoju ale tam też jej nie było. Zobaczyłem że dużej od łazienki były zablokowane.
Postanowiłem poczekać aż wyjdzie i zrobić jej (*.*)

Niespodziankę ( uff...)
Czekałam 30 minut. Dobra pukam. Nic. -Bo wyważe dżwi!!-
Raz dwa trzy!

I ramieniem udeżyłem w dżwi. Jeden z zawiasów pękł a ja moglem wejsć. To co tam zobaczylem. Ona. Klaudia. Moja kochana teraz leżała zalana krwią. Miała rany z żyletki która leżała rzucona na drugim końcu łazienki zakrwiawilny nóż w ręce. Szybko wziąłem ręcznik i przyłożylem do rany z noża. Zadzwonilem po pogotowie.

- jakie ja jestem głupi!- to przeze mnie!- i zacząłem płakać.
- jestem okropny. Przeze mnie nie wiem czy nawet żyjesz!-mówiłem przez łzy.

W szpitalu

Chodzilem we wszystkie strony. Jak tylko było można pytałem się lekaży co z nią.

- a jest pan kimś z rodziny?- zapytał lekaż.

-narzeczonym- odpowiedzialnej lekkim ukuciem w sercu. Może powinienem powiedzieć chłopakiem? O zrnowu to kłucie! Czy ja ją kocham? Najbardziej na świecie!

- może pan wejść. - zawołał lek aż z sali w ktorej była. Jak wiary popędziłem do sali i usiadlem na krześle obok Klaudi.

Perspektywa Klaudi
Światło się ściemnia. Widzę już normalnie. Ale mam biale plamy. A nie to lampy. Lampy!? Ja żyję?! Popatrzyłam się na lewo. Obandażowana mocno ręka. Popadszałam w drugą. Był tam Karol. Trzymał mnie za rękę. A jednak o mnie nie zapomniał.

- widzę że wstałaś- powiedział dwlikatnie zamyślany.- chciałbym cię najmocniej przeprosić za to że nie było mnie przy tobie. Że myślałeś że o tobie zapomnialem. Przepraszam. Miałem tyle na głowie. Zadań. Wiem.-

- Karol- przerwała

- tak. Możesz mi nie wybaczyć. Uważć na największe zło. Za zupka ktory cię pożucił i prawie doprowadził do twojej śmierci.- kontynułował

- Karol-

-no przepraszam! Nawet nie musisz mi wybaczyć! Mogę już nawet wyjść! Ale wisz że zawsze cię kochalem i będę ko...!!!-

- Karol! Nigdy cię nie puszczę i wybaczam ci- pocałowałam to na co on szybko to oddał. -.też cię kocham- szybko odpowiedziałam pomiędzy pocałunkami.

Ileś tam potem

Właśnie otrzymałam wypis po 4 dniach obserwacji. Tego czasu znów założyłam się bardzo z Alienem. Wziął moje rzeczy i poszedł już do auta. Do szpitala przyszedł mnie odwiedzić ronież mój brat i wypytywał się czemu ale ja mu nie powiedzialam.
Karol zaproponował mu jeszcze spacer po nowym lesmym parku. Podobno jest dużo wytrzymałych drzew a ja kocham się po niech wspinać!

W parku chazaliśmy sobie ścieszkami. Postanoqilismy się na chwilę oddalić w.głąb lasu. Szlismy już dobre 10 minut gdy usłyszłam jak by warczenie psa czy wilka.
Nagle 3 wilki żuciły się na mnie a ja szybko się zmienilam ale byłam trochę nie poręczna i zszokowana. Karol znikną. To może lepiej bo nie chce żeby przede mnie mu się cis stało.

Z krzaków wyskoczył jeszcze jeden wilk.- No to po mnie- pomyślalam ale zdziwiłam się Kiedy ten wilk maczał się szarpać z innymi.

Wilki uciekły. Podobno jak tajwmniwczy wilk tylko w drugą stronę. Z krzaków wyszedł Karol cały zdyszany i z powiększonymi źrenicami.
-Karol!- Żuciłam mu się na szyję delikatnie całując to w nos.
-już...-

XD

##########
Wiem że spóźnione ale doceńcie to że wżucam to o 2 a pisze od 1! 600 słów jest! Mam nadzieję że doceniciw gwiazdką i miłym komentarzem. Papa!

Tygrysica Alfa// Alien i MandzioOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz