Rozdział 3

538 39 3
                                    

Weszłam do jego gabinetu i od razu napotkałam jego wściekłe spojrzenie.

Cholera! Będzie ciężko!

-Siadaj. - wskazał krzesło naprzeciw, a gdy usiadłam kontynuował. - Teraz mi wyjaśnisz, co to do cholery było.

-Jak już ci mówiłam miałam kilka nieprzyjemnych incydentów i nie lubię dotyku. Więc z łaski swojej nie pytaj, w zamian ja nie pytam o twoich przyjaciół.

-Pracujesz dla mnie, a najważniejszych rzeczy o tobie nie wiem. - Jego złość dosięgła zenitu. - Co się działo z twoimi oczami? Dlaczego zaczęły być fioletowe!?

No to czas na taktykę defensywną. Zrobiłam zdziwione oczka.

-Co z moimi oczami nie tak? I jak to fioletowe? Przecież mam niebieskie oczy. Chyba coś ci się wydawało.

Nie łyknął.

Ale nie pytał dalej.

Zaufanie zdobywa się bardzo długo, a można je stracić w jednej chwili.

-Wracając do poprzedniej sprawy, mógłbyś mi dać te papiery? Zaniosę je teraz do Ito.

-Proszę.

Uśmiechnęłam się słodko i wyszłam z gabinetu.

Szłam w kierunku biura Rity, ale spotkałam ją po drodze.

-Levi kazał ci to dać.

-Dzięki. - To chyba cud! Ona mi za coś podziękowała! - Ale mów mi per "pani".

-Nie wyglądasz jakbyś miała 70 lat. - dało się słyszeć chichot na korytarzu. - Pani to zwracam się do staruszek. Ale jak chcesz. Do widzenia, proszę pani.

Szkoda, że się nie odwróciłam, żeby zobaczyć jej minę. Wróciłam do Levi'a.

-Potrzebujesz czegoś jeszcze? - zapytałam.

-Przynieś mi kawę i możesz iść do domu. - chyba mu ten wkurw przeszedł. Dobrze.

Przyniosłam mu kawę i miałam już wychodzić gdy jeszcze usłyszałam jego głos.

-Akira, dasz się zaprosić jutro do kawiarni naprzeciwko?

-W sumie, czemu nie? Nie mam planów, więc chętnie. To po pracy, okej? Do zobaczenia jutro. Jakbyś czegoś potrzebował to dzwoń.

-Pasuje mi. Do zobaczenia.

Wyszłam. Ludzie znów krzywo na mnie patrzyli – bo kto wychodzi 3 godziny przed swoim szefem z roboty. Odpowiedź jest prosta – ja. Wsiadłam na swój motor. Kochana maszynka. Towarzyszy mi odkąd zdobyłam prawko. Skierowałam się w stronę blokowiska. Mój ojciec miał kasy jak lodu, ale po co ją marnować? Sknera.


Weszłam do domu. Od razu w drzwiach pojawiła się moja siostra.

-Akira! - podbiegła żeby mnie przytulić.

-Cześć Ayu. Co tam w szkole? - zapytałam z uśmiechem.

Moja siostra ma 155 cm wzrostu. 

Czemu muszę być taka niska. :'(

-Dobrze. Dostałam 5 z fizyki.

-Widzisz twoja siostra coś potrafi, w przeciwieństwie do ciebie. - usłyszałam głos ojca z drugiego pokoju.

-Ciebie też miło widzieć, ojcze. - mój głos wręcz ociekał jadem. Co się dziwić? Nienawidzę go.

-Co na obiad? - zapytałam Fumi – bo tak ma na imię moja macocha, a ojciec – Shougo. Stała przy kuchence.

-To co sobie zrobisz. - odpowiedziała nie odwracając się do mnie.

Tak chcesz pogrywać? No to uderzę tam gdzie boli najbardziej.

-Ayu. - jej głowa pojawił się w drzwiach. - Jaką chcesz pizzę?

Ta niedowierzająca mina Fumi. Jak ja to kocham.

-A mama nie robi obiadu?

-Ja znowu muszę sobie sama zrobić. Więc chcesz czy nie?

-Pewnie. Zamów dużą z kurczakiem.

-Co do pizzy mamy ten sam gust. - poszłam zadzwonić.

Gdy wróciłam niedowierzanie zmieniło się w złość. Nie dałam rady powstrzymać złośliwego uśmiechu cisnącego się na usta.

-To jak coś jestem u siebie.

Skierowałam się w stronę swojego pokoju – swojej twierdzy. Jak już mówiłam byłam Krukiem, a to była moja forteca. Na pozór zwykły pokój dorosłej. Łóżko, biuro i kilka innych najpotrzebniejszych pierdół. Do pokoju było przyłączone małe pomieszczenie – dla postronnych garderoba, dla mnie baza operacyjna. Ukryłam to tak żeby nikt nie mógł znaleźć. Za przejściem przez ścianę, którego prawie nie widać. Tam znajdują się moje komputery i ubrania, a także broń. Jestem bardzo dobrym hakerem. Od kilku lat mam dostęp do bazy danych Zwiadowców i nikt mnie jeszcze nie nakrył, ale wiem że to tylko kwestia czasu. Czuję to. Jeśli chodzi o ubrania w jakich chodzi Kruk są to czarne glany, obcisłe czarne spodnie czarna koszulka oraz bluza – oczywiście czarna –z obszernym kapturem, aby mogła ukryć moją twarz w cieniu. Na plecach bluzy są wyszyte skrzydła potępienia, takie jak u Zwiadowców, z tą różnicą że zwiadowcy jedno skrzydło mieli niebieskie, a moje było czerwone. U nas obydwóch drugie skrzydło było białe. Co do broni były to wszelkiego rodzaju noże, sztylety i pistolety. Trochę tego było. Ale najbardziej dumna jestem ze sprzętu do trójwymiarowego manewru. Został on stworzony dla Zwiadowców – nie wiem po co – a ja taki jeden zestaw sobie zwędziłam. Nie powiem, to draństwo jest bardzo pomocne. Można w bardzo krótkim czasie przemierzyć długie odległości.

Siadłam do kompa aby sprawdzić czy coś nowego jest u Zwiadowców. Miałam dostęp do ich całej bazy danych. No, może nie całej. Nie mogłam odblokować danych kaprala. Ciekawi mnie dlaczego trzymają je w aż pod takimi zabezpieczeniami.

Gdy już wiedziałam, że nic nie uaktualnili usłyszałam jak Ayu mnie woła. Wyszłam z pokoju, by zapłacić za pizzę. Siadłyśmy w pokoju Ayu i byłyśmy tam 2 jak nie 3 godziny. Czas nam bardzo szybko minął. Wróciłam do pokoju, aby sprawdzić czy nikt znowu nie uprowadził dziecka. Zwiadowcy czasami nie mogli znaleźć dzieci. Ja to potrafiłam. Zauważyłam miganie na pulpicie. Jakiś kutas próbował namówić dziewczynkę do pójścia z nim do jego domu, zaczął ją szarpać. 

Nie znoszę takich ludzi. Pora się nim zająć.


Nie słyszałeś o Kruku? To źle. Ona o tobie wie i zna twe przewinienia.

Trzeba było tego nie robić. Warto było? Nie ma już dla ciebie ratunku.



Nasza historia-SnK [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz