Rozdział 41

343 33 10
                                    

Zabrali mnie do podziemi bazy. Erwin wepchnął mnie do jednej z cel i przypiął do ściany. Zrobił to, żeby nie ryzykować, że im ucieknę. Nie miałam zamiaru, nie miałam już do czego wracać. Nie posiadałam już nic.

Zapiął mnie i zostawił samą, z przytłaczającymi myślami. Oparłam się o ścianę i zamknęłam oczy, przed twarzą miałam załamaną twarz Levi'a. Pozwoliłam cicho spływać łzom smutku i nienawiści, nienawiści do samej siebie.


Levi


Wróciliśmy do bazy. Erwin poszedł zamknąć dziewczynę, a ja udałem się do swojego pokoju. Opadłem na krzesło i zasłoniłem oczy przedramieniem. Siedziałem tak, dopóki nie poczułem, że mam mokry rękaw. Odsunąłem rękę i dotknąłem policzka, moje palce były mokre.

-Dlaczego ja płaczę? Ta szmata na to nie zasługuje! - warknąłem.

Muszę z nią porozmawiać.


Akira


Kilka godzin później

Siedzę tu od kilku godzin, zdążyła się już zrobić noc. Siedziałam w ciszy, gdy usłyszałam zgrzyt zamka. Odwróciłam się w stronę drzwi. Stał w nich Erwin.

Skierował się w moją stronę i kucnął przy mnie , aby móc spojrzeć mi w oczy. Spojrzałam na niego znudzona.

-Zadowolona jesteś? - spytał. - Zabiłaś tylu ludzi, żeby uratować dzieci. Nie można było ich oszczędzić?

-Zrobiłam to, czego wy nie potrafiliście zrobić. - Spojrzałam na niego z kpiną. - Jak ty to powiedziałeś? "Czasem trzeba poświęcić kogoś, w imię większego dobra". Skoro ty tak sądzisz, to dlaczego ja miałabym się do tego nie stosować?

Złapał mnie za włosy i przyciągnął do siebie. Syknęłam z bólu.

-Powiedziałem ci te słowa dzisiaj, więc dlaczego mówisz, że stosujesz się do nich?

-Błąd. Powiedziałeś mi te słowa 13 lat temu. Powiedziałeś to 8-letniej dziewczynce, której, wy skurwysyny, nie uratowaliście, bo tak było łatwiej.

Spojrzał na mnie z niedowierzaniem.

-To ty byłaś...

Mój wzrok stężał, jego tak samo.

-To i tak nieważne. Jutro zostaniesz osądzona i dostaniesz dożywocie.- powiedział, wstając.

-O ile mnie wcześniej nie zabijesz. - mruknęłam.

-Mówiłaś coś? - Odwrócił się.

-Nie. - posłałam mu słodziutki uśmiech.

Odwrócił się i wyszedł. Znowu zostałam sama. Zamknęłam oczy i zaczęłam myśleć jakby uciec z tej beznadziejnej sytuacji. Po chwili ponownie usłyszałam chrzęst zamka, stał tam Levi. Spojrzałam mu w oczy, były obojętne.

-Cześć kochanie. - Uśmiechnęłam się.

-Nie nazywaj mnie tak. Jesteś obrzydliwa. Mordowałaś ludzi z zimną krwią, a potem szłaś w moje ramiona. Nie chcę cię znać. - warknął. - Ale chcę cię spytać o jedną rzecz.

-Pytaj o co chcesz...Póki możesz.

-Dlaczego?

-Kiedy tylko rozprawa się skończy twój szef się mnie pozbędzie. Ale nieważne, o co chciałeś zapytać?

Nasza historia-SnK [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz