Rozdział 47

410 32 24
                                    

Od 3 godzin siedzimy i czekamy, Akira została zabrana na salę operacyjną. Towarzyszą mi Erwin, Hange, Jaeger, Arlert, Ackermann i reszta naszych najmłodszych nabytków.

-Wiesz, że mało prawdopodobne, żeby przeżyła, skoro dostała kulkę w pierś. - powiedział Erwin, stojąc przede mną.

-Zamknij się! - warknąłem.

-Erwin, daj mu spokój. Dziewczyna jest jedną z nas, powinieneś się o nią martwić. - powiedziała Hange, siadając obok mnie.

-Nie jest jedną z nas, jest potworem. Nie będę się martwił o potwora.

-Skoro nie dbasz o jednego potwora, drugi też nie powinien cię interesować. - rzekłem.

-O czym ty mówisz?

-Mówię, że odchodzę od Zwiadowców. - powiedziałem, nie patrząc na niego.

-Chyba nie mówisz poważnie.

-Ja zawsze mówię poważnie.

Wstałem i oparłem się o ścianę przy drzwiach. Po chwili z sali operacyjnej wyszedł lekarz, od razu do niego podszedłem.

-I jak doktorze? Co z nią?

-Kula minęła serce, ale rozerwała jedną z aort. To cud, że to przeżyła. Udało nam się wyciągnąć kulę, ale jest w bardzo niestabilnym stanie. Powinna odpoczywać.

-Mogę ją zobaczyć?

-Tylko na chwilę, nie powinniśmy zakłócać jej spokoju.

Kiwnąłem głową i wszedłem do sali. Leżała na łóżku podpięta do respiratora. Usiadłem koło niej na łóżku i chwyciłem jej dłoń. Zacząłem ją głaskać kciukiem po zewnętrznej stronie. Powoli otworzyła powieki i spojrzała na mnie. Jej oczy wydawały się być wyblakłe, jakby bez życia.

-Jak się czujesz?

-Tak jak wyglądam, chujowo.

-Jednak humor wciąż się ciebie trzyma. - Posłała mi mały uśmiech, który odwzajemniłem. - A tak mniej ogólnikowo?

-Chyba okej, ale mam problem z wzięciem oddechu i klatka cholernie mnie boli.

-To przejdzie. Za kilka tygodni wrócisz do formy, a nasze życie wróci do normalności. Wciąż jesteś moją dziewczyną, nigdy nie zerwaliśmy.

-Levi. - Zobaczyłem jak po jej policzkach spływają łzy. Sięgnąłem i starłem je dłonią.

-Co się stało? Dlaczego płaczesz?

-Nie mów, że nie wiesz. Ja umieram. Cud, że w ogóle przeżyłam operację. Jestem w bardzo złym stanie. Wiem, że nie przeżyję, ale ja tak bardzo nie chcę cię opuszczać. - Po jej policzkach zaczęło spływać więcej łez. Przysunąłem się i przytuliłem ją mocno. Wtuliła się we mnie i ukryła twarz w zagłębieniu mojej szyi. Zacząłem ją gładzić po włosach, aby ją uspokoić.

Kiedy już oderwała się od mojej szyi, spojrzała mi w oczy, a następnie przeniosła wzrok na moje usta. Spełniłem jej niemą prośbę i złączyłem nasze usta w długim, namiętnym pocałunku. Z każdą sekundą czułem, że opiera się o mnie coraz bardziej, a po chwili usłyszałem przeciągły pisk.

Spojrzałem w prawo na respirator, na którym widniała ciągła linia. Poczułem jak w moich oczach zbierają się łzy. Złapałem ją mocno i objąłem.

-Akira, nie umieraj! Słyszysz! Obiecałaś zginąć z mojej ręki! Nie opuszczaj mnie dzieciaku! - zacząłem krzyczeć, a po moich policzkach spływały łzy.

To nie może być koniec, ona nie może umrzeć! Nie może! 

[ehehehe! Ale ja jestem zła XD]

Nasza historia-SnK [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz