Jestem wykończona. Musiałam wracać ulicą, bo jaka ułożona kobieta szwęda się po zakamarkach o takiej porze. Po drodze napotkałam 5 samochodów. Znowu była koronka, że tak kobiecie nie przystoi, ale mnie nie rozpoznali. Weszłam do domu najciszej jak mogłam, żeby nie obudzić Ayu - gdy jej nie ma to walę w drzwi z całej siły. Co ja będę dawała dziadom się wyspać. Jednak moja siostra wciąż nie śpi.
-Znowu na mnie czekałaś. Nie wyśpisz się do szkoły.
-Ty jesteś ważniejsza. Czemu znowu cię nie było tak długo?
-Miałam pilną sprawę do załatwienia.
-A co?
-Nie bądź taka ciekawska bo dostaniesz kociej mordy. - zrobiła nadąsaną minę. - A teraz idź spać. Chyba, że mam ci poczytać do snu. - na moich ustach wykwitł złośliwy uśmiech. Kocham ją, ale także lubię drażnić.
-Już z tego wyrosłam. Jesteś okrutna. - przytuliła mnie i skierowała się do swojej sypialni. Ja poszłam się wykąpać. Odłożyłam ubranie do specjalnego kosza. Jak będzie takich więcej to dopiero coś z tym zrobię.
Nie robię tego w domu bo nie chcę żeby znali moją drugą twarz. Gdyby Ayu się o tym dowiedziała i mnie znienawidziła, nie przeżyłabym tego – jest dla mnie wszystkim. Zasnęłam mając przed oczami piękne kobaltowe oczy i zacięty wyraz twarzy. Nie spodziewałam się, że ukrywasz taką tajemnicę.
***
Czas wstawać. Wyspałam się jak nigdy – a mówią, że wyśpisz się dopiero po śmierci. Spojrzałam na zegarek. 8.30. O cholera, spóźnię się. Wyskoczyłam z łóżka i w ekspresowym tempie się przebrałam. Wbiegłam do łazienki i uczesałam włosy. Niestety nie zdążę zjeść śniadania. Skoczę do subway'a po coś i zjem w pracy. Levi raczej nie będzie miał mi tego za złe. Ayu już dawno była w szkole więc nie musiałam się martwić o język. Wkładając buty krzyknęłam do tych idiotów gapiących się w telewizor. Może jakieś porno oglądają, że tak są w to wpatrzeni.
- Nie mogliście mnie kurwa obudzić?!
-Panuj nad swoim językiem w naszym domu. - odezwał się ojciec. - Nie nasz obowiązek cię budzić.
-Oddaję wam część mojej pensji, więc moglibyście ruszyć swoje tłuste dupska i chociaż mnie obudzić.
Zanim cokolwiek odpowiedział, złapałam kluczyki i wybiegłam z domu. Biegiem do motoru. Nagle usłyszałam jak ktoś mnie woła. W czarnym pickup'ie siedział nie kto inny jak czarnowłosy krasnal.
-Skąd się tu kurwa wziąłeś? Śledzisz mnie? - spojrzałam na niego sceptycznie.
-Kobiety nie powinny kląć.
-Tak, tak. Bo to brzydko i nie ładnie. Coś jeszcze? Odpowiedz na pytanie.
-Może cię śledziłem. Wsiadaj. Jak ze mną przyjedziesz będą się mniej czepiać.
-Po pierwsze: będą się czepiać jeszcze bardziej, a po drugie: jak chcesz żebym z tobą jechała to musimy wstąpić do subway'a. Nie miałam śniadania.
-Zgoda.
Po śniadaniu w subway'u jechaliśmy dalej. Kilkaset metrów przed firmą przypomniałam sobie coś.
-Zaparkuj. Dalej idę sama.
-Nie. Mówię, że jak przyjedziemy razem to się będą mniej czepiać.
-Ta, mniej czepiać. Tylko będą myśleć, że jestem kolejną kurwą, która z tobą sypia. - warknęłam. Po chwili doszło do mnie co powiedziałam. Dlaczego ja cholera nie mogę trzymać języka za zębami? - Przepraszam, nie to miałam na myśli.
Zjechał na pobocze.
- Nic się nie stało. Nie martw się tym. - jego głos był lodowaty.
Nie mogłam tego tak zostawić. A może nie chciałam?
-Naprawdę przepraszam. Wszyscy źle o tobie mówią, a ja ilekroć wchodzę do ciebie jakaś baba siedzi ci na kolanach. Nie znam cię na tyle, żeby cię osądzać. Przepraszam.
Widziałam,że trochę mu ulżyło, ale wciąż czuł żal.
-Zazdrosna?
-Nie. - może.
-Mówiłem ci, że każda chce się dobrać do mojego portfela, a według nich to najprostsza droga. Odkąd tutaj jesteś ratujesz mnie od większości niekomfortowych sytuacji. I zmniejszyła się też ilość "napadów". Jestem ci za to wdzięczny.
Nieśmiały uśmiech wykwitł na mojej twarzy i oblałam się rumieńcem. Chyba pierwszy raz ktoś mnie pochwalił. Musiał zauważyć mój rumieniec bo lekko się uśmiechnął.
-Dzięki, że mi to wytłumaczyłeś. W takim razie postaram się bywać u ciebie częściej, żeby było mniej takich "incydentów".
-Wtedy to na pewno pomyślą, że coś nas łączy. - w jego głosie słyszałam smutek. Pewnie myśli, że znowu bym odwaliła coś takiego jak przed chwilą.
-Co mnie to obchodzi? Niech sobie myślą co chcą. Nigdy mnie to nie obchodziło i nie będzie obchodzić. - wzruszyłam ramionami. - Nie powinieneś się tym martwić. Są ważniejsze rzeczy.
-Mówisz to po tym jak jęczałaś, że wezmą cię za kurwę.
-Zapomnij o tym. A w towarzystwie damy się nie przeklina.
-Jak widzę odwracasz karty. Dzięki. Na pewno zastosuję się do twojej rady.
Dalsza droga minęła nam w ciszy, ale tej miłej. Gdy chciałam wysiąść, Levi otworzył mi drzwi. Uśmiechnęłam się na ten gest, a jego oczy zaczęły błyszczeć. I pomyśleć, że kilkanaście godzin temu był zwiadowcą gotowym skrócić mnie o głowę. Po chwili jego oczy znowu wyrażały obojętność.
-Jesteś pierwszą osobą, która traktuje mnie w ten sposób. To naprawdę miłe.
-Przyjemność po mojej stronie.
Wjechaliśmy na swoje piętro, a chwilę potem zadzwoniła do mnie Rita.
-Znowu to babsko. - westchnęłam. - Tak... tak, to ja prze pani... Nie, przyjechałam z Levi'em... A co doskwiera ci reumatyzm czy rwa kulszowa? A może oba na raz, że nie możesz ich zanieść? Ile ty masz lat, 50? Dobra, przyjdę za chwilę.
-Kto śmie zabierać moją pracownicę?
-Ito. Przepraszam, że muszę cię opuścić. Wrócę najszybciej jak się da.
-Tylko szybko. Nie mam ochoty na ciebie czekać.
-Tak, tak. Uważaj bo się obrażę. - oboje się uśmiechnęliśmy.
Skierowałam się do gabinetu wiedźmy, ale usłyszałam szepty, więc wyostrzyłam słuch.
-Uśmiechnął się do niej... Kim ona jest?... pewnie następna dziwka.... Jak on śmiał się uśmiechnąć do niej... Do mnie się nigdy nie uśmiechnął... Przyjechała z nim, pewnie spędziła z nim noc.
Uśmiechnęłam się złośliwie i wyciszyłam zmysły. Niech sobie myślą co chcą. Musieli dostrzec mój uśmiech bo się zamknęli.
Trzeba przeżyć kolejny cholerny dzień.
CZYTASZ
Nasza historia-SnK [PL]
FanfictionOto historia mojego życia. Nazywam się Akira. Moje życie nigdy nie miało sensu, aż poznałam pewnego, wyjątkowego mężczyznę. Zmienił mnie, a ja jego. Odkąd go spotkałam nic nie było takie samo. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Momentami sceny nie dla osób...