Rozdział 5

499 36 0
                                    

Jestem wykończona. Musiałam wracać ulicą, bo jaka ułożona kobieta szwęda się po zakamarkach o takiej porze. Po drodze napotkałam 5 samochodów. Znowu była koronka, że tak kobiecie nie przystoi, ale mnie nie rozpoznali. Weszłam do domu najciszej jak mogłam, żeby nie obudzić Ayu - gdy jej nie ma to walę w drzwi z całej siły. Co ja będę dawała dziadom się wyspać. Jednak moja siostra wciąż nie śpi.

-Znowu na mnie czekałaś. Nie wyśpisz się do szkoły.

-Ty jesteś ważniejsza. Czemu znowu cię nie było tak długo?

-Miałam pilną sprawę do załatwienia.

-A co?

-Nie bądź taka ciekawska bo dostaniesz kociej mordy. - zrobiła nadąsaną minę. - A teraz idź spać. Chyba, że mam ci poczytać do snu. - na moich ustach wykwitł złośliwy uśmiech. Kocham ją, ale także lubię drażnić.

-Już z tego wyrosłam. Jesteś okrutna. - przytuliła mnie i skierowała się do swojej sypialni. Ja poszłam się wykąpać. Odłożyłam ubranie do specjalnego kosza. Jak będzie takich więcej to dopiero coś z tym zrobię.

Nie robię tego w domu bo nie chcę żeby znali moją drugą twarz. Gdyby Ayu się o tym dowiedziała i mnie znienawidziła, nie przeżyłabym tego – jest dla mnie wszystkim. Zasnęłam mając przed oczami piękne kobaltowe oczy i zacięty wyraz twarzy. Nie spodziewałam się, że ukrywasz taką tajemnicę.

***

Czas wstawać. Wyspałam się jak nigdy – a mówią, że wyśpisz się dopiero po śmierci. Spojrzałam na zegarek. 8.30. O cholera, spóźnię się. Wyskoczyłam z łóżka i w ekspresowym tempie się przebrałam. Wbiegłam do łazienki i uczesałam włosy. Niestety nie zdążę zjeść śniadania. Skoczę do subway'a po coś i zjem w pracy. Levi raczej nie będzie miał mi tego za złe. Ayu już dawno była w szkole więc nie musiałam się martwić o język. Wkładając buty krzyknęłam do tych idiotów gapiących się w telewizor. Może jakieś porno oglądają, że tak są w to wpatrzeni

- Nie mogliście mnie kurwa obudzić?!

-Panuj nad swoim językiem w naszym domu. - odezwał się ojciec. - Nie nasz obowiązek cię budzić.

-Oddaję wam część mojej pensji, więc moglibyście ruszyć swoje tłuste dupska i chociaż mnie obudzić.

Zanim cokolwiek odpowiedział, złapałam kluczyki i wybiegłam z domu. Biegiem do motoru. Nagle usłyszałam jak ktoś mnie woła. W czarnym pickup'ie siedział nie kto inny jak czarnowłosy krasnal.

-Skąd się tu kurwa wziąłeś? Śledzisz mnie? - spojrzałam na niego sceptycznie.

-Kobiety nie powinny kląć.

-Tak, tak. Bo to brzydko i nie ładnie. Coś jeszcze? Odpowiedz na pytanie.

-Może cię śledziłem. Wsiadaj. Jak ze mną przyjedziesz będą się mniej czepiać.

-Po pierwsze: będą się czepiać jeszcze bardziej, a po drugie: jak chcesz żebym z tobą jechała to musimy wstąpić do subway'a. Nie miałam śniadania.

-Zgoda.

Po śniadaniu w subway'u jechaliśmy dalej. Kilkaset metrów przed firmą przypomniałam sobie coś.

-Zaparkuj. Dalej idę sama.

-Nie. Mówię, że jak przyjedziemy razem to się będą mniej czepiać.

-Ta, mniej czepiać. Tylko będą myśleć, że jestem kolejną kurwą, która z tobą sypia. - warknęłam. Po chwili doszło do mnie co powiedziałam. Dlaczego ja cholera nie mogę trzymać języka za zębami? - Przepraszam, nie to miałam na myśli.

Zjechał na pobocze.

 - Nic się nie stało. Nie martw się tym. - jego głos był lodowaty.

Nie mogłam tego tak zostawić. A może nie chciałam?

-Naprawdę przepraszam. Wszyscy źle o tobie mówią, a ja ilekroć wchodzę do ciebie jakaś baba siedzi ci na kolanach. Nie znam cię na tyle, żeby cię osądzać. Przepraszam.

Widziałam,że trochę mu ulżyło, ale wciąż czuł żal.

-Zazdrosna?

-Nie. - może.

-Mówiłem ci, że każda chce się dobrać do mojego portfela, a według nich to najprostsza droga. Odkąd tutaj jesteś ratujesz mnie od większości niekomfortowych sytuacji. I zmniejszyła się też ilość "napadów". Jestem ci za to wdzięczny.

Nieśmiały uśmiech wykwitł na mojej twarzy i oblałam się rumieńcem. Chyba pierwszy raz ktoś mnie pochwalił. Musiał zauważyć mój rumieniec bo lekko się uśmiechnął.

-Dzięki, że mi to wytłumaczyłeś. W takim razie postaram się bywać u ciebie częściej, żeby było mniej takich "incydentów".

-Wtedy to na pewno pomyślą, że coś nas łączy. - w jego głosie słyszałam smutek. Pewnie myśli, że znowu bym odwaliła coś takiego jak przed chwilą.

-Co mnie to obchodzi? Niech sobie myślą co chcą. Nigdy mnie to nie obchodziło i nie będzie obchodzić. - wzruszyłam ramionami. - Nie powinieneś się tym martwić. Są ważniejsze rzeczy.

-Mówisz to po tym jak jęczałaś, że wezmą cię za kurwę.

-Zapomnij o tym. A w towarzystwie damy się nie przeklina.

-Jak widzę odwracasz karty. Dzięki. Na pewno zastosuję się do twojej rady.

Dalsza droga minęła nam w ciszy, ale tej miłej. Gdy chciałam wysiąść, Levi otworzył mi drzwi. Uśmiechnęłam się na ten gest, a jego oczy zaczęły błyszczeć. I pomyśleć, że kilkanaście godzin temu był zwiadowcą gotowym skrócić mnie o głowę. Po chwili jego oczy znowu wyrażały obojętność.

-Jesteś pierwszą osobą, która traktuje mnie w ten sposób. To naprawdę miłe.

-Przyjemność po mojej stronie.

Wjechaliśmy na swoje piętro, a chwilę potem zadzwoniła do mnie Rita.

-Znowu to babsko. - westchnęłam. - Tak... tak, to ja prze pani... Nie, przyjechałam z Levi'em... A co doskwiera ci reumatyzm czy rwa kulszowa? A może oba na raz, że nie możesz ich zanieść? Ile ty masz lat, 50? Dobra, przyjdę za chwilę.

-Kto śmie zabierać moją pracownicę?

-Ito. Przepraszam, że muszę cię opuścić. Wrócę najszybciej jak się da.

-Tylko szybko. Nie mam ochoty na ciebie czekać.

-Tak, tak. Uważaj bo się obrażę. - oboje się uśmiechnęliśmy.

Skierowałam się do gabinetu wiedźmy, ale usłyszałam szepty, więc wyostrzyłam słuch.

-Uśmiechnął się do niej... Kim ona jest?... pewnie następna dziwka.... Jak on śmiał się uśmiechnąć do niej... Do mnie się nigdy nie uśmiechnął... Przyjechała z nim, pewnie spędziła z nim noc.

Uśmiechnęłam się złośliwie i wyciszyłam zmysły. Niech sobie myślą co chcą. Musieli dostrzec mój uśmiech bo się zamknęli. 

Trzeba przeżyć kolejny cholerny dzień.

Nasza historia-SnK [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz