Akira
-Czekam na wyjaśnienia, młoda damo.
Ciotka jest nieźle wkurwiona. Przecież miały samochód.
-No wiesz...koleżanka miała problem, więc musiałam do niej podjechać, żeby ją pocieszyć. -Chyba kopię sobie grób.
-A co takiego się stało, że wyleciałaś stamtąd bez słowa? - Kurwa, wiedziałam.
-Zerwała z chłopakiem i potrzebowała pocieszenia. - Oj Akira, ty nie potrafisz kłamać.
-A jak ją pocieszałaś?
-A co to kurwa, przesłuchanie jest? - wkurwiłam się. - Jestem dorosła. Nie muszę się tłumaczyć ze wszystkiego co robię.
Wszyscy patrzyli na mnie z wytrzeszczem, a ja wyszłam z pokoju bez słowa, włożyłam trampki i wyszłam z domu.
-Brawo, idiotko. Jest noc, a ty popierdalasz w T-shircie i shortach. Tylko pogratulować inteligencji.-mruknęłam do siebie.
Jestem wściekła. Na siebie, na ciocię, na wszystko. Nagle zadzwonił telefon.Odebrałam nie patrząc na wyświetlacz. Pewnie dzwoni, żeby mnie ściągnąć do domu.
-Czego?! - warknęłam do słuchawki.
-Ciebie też miło słyszeć. -Kurwa Levi, ty to wiesz kiedy zadzwonić.
Wzięłam dwa głębokie wdechy,żeby się uspokoić.
-Co chciałeś?
-Czemu zerwałaś się tak szybko w restauracji?
-Mogłabym cię o to samo zapytać.
-Byłem pierwszy.
-Dobra, koleżanka wysłała SMS'a, że chłopak chce jej coś zrobić.
-Dlaczego nie chciałaś jechać do niej?
-Bo musiałam zabrać coś ważnego z domu. Dobra, twoja kolej.
-Było wezwanie. Musiałem pojechać. - Przynajmniej jest szczery.
-A o co chodziło?
-Nie mogę powiedzieć. Ściśle tajne przez poufne. A poza tym to co z ciocią? Jak zniosła twoją ucieczkę?
-Właśnie, że nie zniosła. Tylko wróciłam, zrobiła mi przesłuchanie, a potem się pokłóciłyśmy. Teraz wrócę i będę słuchać wykładu.
-To powodzenia.
-Levi?
-Słucham?
-Mam prośbę. - cisza w słuchawce sygnalizowała, że mogę mówić dalej. - Mogę u ciebie przenocować?
-Coś będę z tego miał? -Złośliwiec.
-Tak. - wstrzymał oddech. To dobrze.- Zrobię ci rano śniadanie.
Zaczął się śmiać, a to niezwykle rzadkie zjawisko.
-Zgoda.
-Jaki ty masz piękny śmiech...
-Co?
Cholera.Ja to powiedziałam na głos?-Nieważne. Podaj mi adres.
-Nie znasz go? Przecież już u mnie byłaś.
-Aleś mnie wtedy zagadał. - Zaczęłam się dąsać. - Powiedz.
-Nie. Jestem niedaleko, zaraz podjadę.
-Wiesz,nie prowadzi się, rozmawiając przez telefon. A poza tym, coś za często mnie wozisz.Słuchaj, ja też chcę jeździć swoim motorkiem.
-Nadarzą ci się jeszcze okazję. Czekaj, zaraz będę.
Rozłączył się. Siadłam na chodniku i oparłam się o blok, zamknęłam oczy. Po chwili usłyszałam klakson i podniosłam wzrok na czarnego pick up'a. Wstałam i wsiadłam do samochodu. Zmarszczył brwi.
-Tak wiem. Nie powinnam wsiadać ci do samochodu po tym jak siedziałam na chodniku, Pedanciku.
-Tch. Możesz sobie oszczędzić?Nie mam na to humoru.
-Co się stało? Coś z pracą?
-Tak. Mój przełożony jest wściekły, że puściłem zbrodniarkę wolno. A obiecałem, że to zrobię jeśli powie prawdę. Co byś zrobiła na moim miejscu?
Zastanowiłam się. Nigdy nie myślałam o postawieniu siebie pod drugiej stronie barykady. Powoli otworzyłam usta.
-Gdyby cię oszukała albo próbowała zaatakować jednego z was lub uciekać, złamałabym słowo, tak samo jak ona. Ale jeśli stała i cierpliwie czekała na rozwój wydarzeń, słowa bym dotrzymała nie zwracając uwagi na konsekwencję.Skoro dałeś słowo, a i ona swojego dotrzymała, to dobrze, że zrobiłeś to samo. A skoro twój przełożony nie rozumie tego, to znaczy, że jest pajacem. Ja myślę, że postąpiłeś słusznie.
-Dzięki. - mały uśmiech zagościł na jego ustach.
-Nie dziękuj. Powiedziałam tylko to co sądzę.
-Miło słyszeć.
W ciszy dojechaliśmy do jego domu. Tym razem nie byłam taka głupia. Zapamiętałam drogę, aby w razie czego, wiedzieć gdzie szukać pomocy.
-Witam w moich skromnych progach.
-Ta, dzięki.
-Co, humorek nie dopisuje? -uśmiechnął się złośliwie.
-Dopisuje jak cholera. -skierowałam się na taras. Zapaliłam fajkę i mocno się zaciągnęłam.
Tego mi było trzeba.
-Co cię ugryzło?
-Nic, tylko pokłóciłam się z ciotką. Dlaczego ja muszę odstraszać wszystkich, których kocham?- przeczesałam włosy ręką.
-Mnie tak łatwo nie odstraszysz. - oparł rękę na moim ramieniu.
Wszyscy mnie kiedyś opuszczą.
-Dzięki. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
-Każdy traci czasem fason.
-Tylko, że mnie zdarza się to nadzwyczaj często.
Zapadła między nami cisza, ale nie ta niezręczna. Dopaliłam fajkę, a Levi wszedł do domu. Po chwili wrócił z bluzą, którą zarzucił mi na ramiona. Uniosłam pytająco brew.
-Lepiej, żebyś mi się nie rozchorowała, zanudzę się tam bez ciebie.
Mimowolnie się uśmiechnęłam. Fajnie, gdy ktoś się o ciebie martwi. Staliśmy tak jeszcze przez chwilę.
-Chyba czas się zbierać. -powiedziałam patrząc w gwiazdy. Kochałam je oglądać. Przypominały mi wolność, którą posiadam.
-Jestem za.
Wróciliśmy do domu.Skierowałam się do łazienki i zanim weszłam usłyszałam jego głos.
-Śpisz tam gdzie ostatnio.
Stanęłam pod prysznicem. Był długi i ciepły, ponieważ chciałam się uspokoić, ale także pomyśleć.
Dlaczego on mi pomógł? Dlaczego się tak martwi? Najpierw nienawidzi, a później się troszczy.
Pierwszy raz kogoś obchodzę. Szczerze mówiąc, jest to naprawdę miłe uczucie. Uśmiechnęłam się na tą myśl. Wyszłam i skierowałam się do sypialni. Po drodze zastałam Levi'a w kuchni.
-Dobranoc. - uśmiechnęłam się do niego.
-Dobranoc.
Nie miałam się w co przebrać,więc położyłam się w tym czym byłam. Nawet nie zauważyłam,kiedy zasnęłam.
CZYTASZ
Nasza historia-SnK [PL]
FanfictionOto historia mojego życia. Nazywam się Akira. Moje życie nigdy nie miało sensu, aż poznałam pewnego, wyjątkowego mężczyznę. Zmienił mnie, a ja jego. Odkąd go spotkałam nic nie było takie samo. ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ Momentami sceny nie dla osób...