V - Jawy ? - Ona

5.8K 212 2
                                    

Ale boli mnie głowa. Rozglądam się po pokoju i rozpoznałam go. Byłam w mojej sypialni u Nialla. Zeszłam na dół pamiętam tylko, że przyjechałam do nich i zobaczyłam swojego byłego i jego kochankę, Mike i rodziców tego gnojka i pustka. Znalazłam nich siedzących w salonie wszyscy.

- Możecie mi powiedzieć dlaczego znalazłam się u ciebie w mojej sypialni ? - odezwałam się, bo nikt mnie nie słyszał, jak wchodziłam.

- Byłaś senna i poszłaś spać- odpowiedział jakby to było najłatwiejsze pytanie jakie mogłam mu zadać, ale jedno mnie zastanwia.

- Ok w takim razie, gdzie jest Samanta ? - nie spojrzeli na mnie żadne no i odpowiedzi się chyba nie doczekam - Niall chodź na chwilę- kurwaa, a jak miałam znowu atak ? O boże, ale wstyd - miałam znowu atak ? - miałam nadzieję, że nie.

- Nie spokojnie nie miałaś - powiedział ze spokojem ulżyło mi.

- Ufff to dobrze - uśmiechnięta wróciłam do salonu miałam ochotę podroczyć się z Zayn'em - gdzie twoja dziewczyna Zayn ? - zapytałam z ciekawości.

- Musiała wyjść ska.. Sophia - zdziwiła mnie jego odpowiedź był najwyraz spokojny.

- Co ci się stalo ? - podniósł brwi z niezrozumieniem - zawsze dawałeś jakieś riposoty, a dzisiaj nic ? - posłałam mu ironiczny uśmiech, prowokując go.

- A co ty taka ciekawska ? - zapytał ze sztucznym uśmieszkiem wiedziałam, że jest coś nie halo.

- Chodź pogadamy - czułam na sobie wzrok wszystkich zebranych - idziemy na spacer weźmiemy dzieciaki - uśmiechnęłam się do Pattie.

- Niall spokojnie będzie ze mną Zayn - powiedziałam mu na ucho - dzieciaki idziecie z nami na spacer ?! - krzyknęłam i po chwilii usłyszałam bieg dzieciaków.

- Tak - krzyknęły radośnie.

- No to chodźcie - powiedziałam do nich wzięłam ich za rękę i podszedł do nas Zayn i wziął drugą rączkę Mike i kierowaliśmy się na plac zabaw. Poczułam się jak w rodzinie, gdyby nie ten cholerny wypadek poczułam mocniejsze uciśnięcie Alice i wzięłam ją na ręce.

- Wuja ja też chce - powiedział chłopczyk, a Zayn na mnie spojrzał spod byka, a ja się zaśmiałam.

10 minut później
Jesteśmy już na placu zabaw, a my usiedliśmy na ławce. Na przeciwnej ławce siedziała kobieta z dzieckiem było w wózku maluszek. Nie mogę usiadłam bokiem abym nie widziała tego wózka żeby się nie popłakać.

- No więc co się zmieniło przez te parę lat ? - zapytał, a ja się spiełam.

- Emm trochę tego było - zaśmiałam się nerwowo wyczuł, że jest coś nie tak zawsze wiedział.

- Mamy dużo czasu maluchu - powiedział, przyciągając do siebie oparłam się o jego ramię i odpłynąłam zanim coś odpowiedziałam.

Kocham Cie Debilu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz