XV - Rozmowa, szczerość - Jacon

4.1K 146 2
                                    

Ja nie wiem, co ona mogła przeżywać, tą Samante to bym stłukł, ale ona nie żyje i dobrze tej suce. Nie lubiłem ją, ale nie tylko ja, bo mój syn Mike też i Perrie oczywiście, że też.

Rozmawialiśmy z nim, ale powiedział wtedy, że nie będzie wybredny, że nie chce być samotny. Ale do zdrady się nie przyznał nam. Muszę z nim przeprowadzić męska rozmowę. Zauważyłem, że Sophia siedzi zamyślona, porozmawialiśmy z 4 godziny i usnęła. Wziąłem ją na ręce i poszedłem do jej sypialni i wróciłem na dół.

6 godzin później
Obudziło mnie trzaśniecie drzwiami uhhh zabije tego kogoś.
- Ciszej - krzyknąłem, a on zrobił zdziwioną minę.

- Co ty tu robisz ? - zapytał zaciekawiony moją obecnością.

- Siedze tu już od 8.00 i sie przekimałem, a twoja dziewczyna śpi na górze w sypialni, a my musimy pogadać cymbale - powiedziałem poważnie.

- Nie mów, że będę miał kolejnego siostrzeńca albo siostrzenice - powiedział rozbawiony, ale dlaczego nie to jest dobry pomysł muszę pogadać z Perrie.

- Nie, ale może- mam taką nadzieję, że się zgodzi - musimy pogadać o was, czyli o tobie i Sophia parę lat temu - jegl twarz teraz wyrażała ból.

- Dobrze chodź, bo na trzeźwo tego nie przetrawie - widziałem, że po tylu latach wreszcie tryskał radością był to nie codzinny widok, a ta radość miała jeden powód: Sophia i jego dzieci. Cieszę się, że stało się tak i są razem. Nalał nam whisky.

- Wiem o wszystkim - spojrzał ne mnie nie zrozumianie - o tragedii i waszym synu - na jego twarzy był widoczny ból. Ból po stracie syna nie ważne, że stracił go już dawno i o tym nie wiedział.

- Ja-aa - zająkał - to cholernie boli on powinien żyć, powinien pierwszy raz chodzić, powinien powiedzieć swoje pierwsze słowo, powinien powiedzieć tata i mama, powinien mieć wszystko co najlepsze - wziął butelkę z alkoholem i nalał sobie i wypił. On płakał - on powinien być tu teraz - usiadłem koło niego i go przytuliłem w braterskim stylu - on powinien być moim pierworodnym i co najważniejsze żywym - teraz to się rozbeczał, jak baba no nie pierwszy raz widzę go w takim stanie.

- Zayn - zacząłem powoli - on zawsze tu będzie, w twoim sercu nie wyobrażam sobie, aby stracić dziecko i nie chce tego doświadczyć, ale pamiętaj, że twój syn żyje, żyje, ale w twoim sercu. Teraz pomyśl o teraźniejszości o tym, że masz teraz swoją kobietę, która śpi od 11 godzin nie wiem co robiliście w nocy, ale chyba była bardzo zmęczona- zaśmialiśmy się - za 8 miesięcy albo prędzej zostaniesz ojcem, ojcem bliźniaków musisz teraz o tym myśleć, rusz dalej zostaw tamten rozdział zamknięty, a otwórz nowy z Sophi i dziećmi - powiedziałem i nalałem sobie bursztynowego płynu.

- Dziękuję ci, a teraz pijemy za moją przyszłość, nowy rozdział w życiu- powiedział stanowczo i napiliśmy się i później normalnie rozmawialiśmy. Z góry usłyszeliśmy, że schodzi Sophia zdziwiła się moją nadal obecnością i obecnością alkoholu

- Cześć mała - powiedział już najebany chłopak. Podszedł do niej i chciał pocałować, ale ona się nie dała.

- Śmierdzisz i nawet nie próbuj mnie całować - powiedziała z oburzeniem - zadzwonię po Perrie to po ciebie przyjedzie - powiedziała stanowczo i poważnie ehhh będę miał przerąbane. Zayn wziął butelke i nalał nam i wypiliśmy jeszcze z 4 kolejki zanim przybyła Perrie.

- Koch.. - czkawka - anie zrobimy sobie dzidzi ? - zapytałem z nadzieją i tak jutro pewnie nie będę tego pamiętał. Usłyszałem parsknięcie Sophia.

- Nie nie zrobimy mamy już Mike - powiedziała, a moja nadzieja wygasła.

- No - człek (👈 to będzie czkawka xd) - proszę będę niegrzeczny - zagroziłem, a Sophia się śmiała, ale nie wiem dlaczego - i wtedy będziemy mieli dzidziusia, jak nasza pozostała rodzinka - położyłem się na ramieniu mojego towarzysza i zasnąłem nawet nie wiem, kiedy.

Kocham Cie Debilu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz