Rozdział 3

213 15 1
                                        

Leżałem ponad 3 dni nie jedząc nic i nie pijąc bo myślałem o tej małej,biednej,bezbronnej dziewczynce która chciała mnie do siebie przygarnąć.Byłem odwrócony tyłem i patrzyłem się na ścianę.Ktoś podszedł i otworzył drzwiczki mojej klatki.To ten mężczyzna.
-Czemu nic nie jesz piesku? Martwisz się bo ta dziewczynka nie wzięła cię do ciebie i nie przygarnęła?Nie martw się jej matka to straszna zołza.-o dziwo lecz wypowiedział te słowa z...troską? Martwił się o mnie?
-A nie powiedziałem ci jak mam na imię-powiedział-mam na imię Chris-przedstawił się.
Chris włożył rękę do mojej klatki i zaczął mnie głaskać po karmelowym futrze.Jednak gdy dotknął mojego brzucha jego dłoń zastygła w bezruchu.Odwróciłem wzrok na niego i zobaczyłem w jego zielonych tęczówkach zmartwienie,żal,troskę, wściekłość i inne nieznane mi uczucia.
-Jedziemy do weterynarza-powiedział-bo zdaje mi się że masz skurczony brzuch
Odwróciłem wzrok a on poszedł.To był chyba jakiś bardzo bardzo kiepski żart z tym weterynarzem bo ja zostaję tutaj i kropka.Chris wrócił się położył coś na ziemi i wziął mnie(znowu) ale delikatnie jakbym był szkłem za brzuch a drugą dłoń wziął na moje plecy.Nie wiedziałem o co chodzi.Bawić się chce?Nie.Tego stanowczo odmawiam.Nagle uniósł mnie w powietrzu i zaciągnął do drugiej klatki.No nie!Zabije cię!Zamknął drzwiczki i powiedział:
-To dla twojego dobra
Wziął rączkę klatki i otworzył kluczykiem auto.Wsadził mnie do środka ale z przodu.Hurra!Chociaż tyle.Wsiadł zapiął pasy i pojechaliśmy.Droga była wspaniała lecz nie mogłem się nacieszyć,wystawić łba i wystawić języka chociaż było bardzo ciepło,ponieważ wciąż myślałem o Hani.Moje myśli krążyły wokół niej.
-Jesteśmy maleńki-powiedział
I kogo ty tu nazywasz maleńkim co,koleś?Ja jestem psem alfa i nie jestem żaden "mały".Zaszczekałem na niego pokazując małe zęby.
-Tak stary,ja ciebie też kocham-powiedział uśmiechając się do mnie ciepło.To w końcu ja jestem mały czy stary?Bo mój mały łebek tego nie pojmuje wogóle​.Chris zamknął samochód i ruszył w stronę drzwi na których było napisane"Przychodnia Weterynaryjna Zdrowy Pupil".Fajna nazwa.Mężczyzna otworzył drzwi i wszedł.Podzedł do recepcji i powiedział do pani:
-Czy pani doktor jest zajęta?
-Tak.Bada małego kotka który ma zapalenie.Za 15 minut skończy proszę poczekać w poczekalni-powiedziała kobieta uśmiechając się do Chrisa.
Usiadł na krześle i otworzył drzwiczki klatki i zaczął mnie głaskać po futrze.Patrzyłem na niego​ moimi czarnymi oczyma.
-Tylko niech pani pamięta żeby rozpuszczać mu Pyralgine-powiedziała-pani weterynarz do pani która trzymała na rękach kotka.
-Dobrze,dziękuję-odpowiedziała
Kobieta uśmiechnęła się i zapytała recepcjonistke:
-Mamy jeszcze klienta?
-Tak to ten pan z psem-odpowiedziała
-A dzień dobry proszę wejść-powiedziała uśmiechając się do Chrisa
Chris zamknął drzwiczki od klatki i wszedł do środka.
-Więc...-zaczęła pani weterynarz-co mu dolega?
-Pewnego dnia przyszła do schroniska dziewczynka z rodzicami bo chcieli psa-zaczął-i zobaczył jego i chciała go lecz jego matka się nie zgodziła i pojechali a on ich gonił.Dogonił ich na czerwonym świetle ale zmieniło sie a ja zbrałem go do schroniska a potem zmętniał-mówił Chris jednym tchem
-Mhm-zamyśliła się
Chris spojrzał na nią pytająco.
-A jakieś inne objawy?-spytała
-Mam bardzo chudy brzuszek-powiedział
-Proszę go przenieść na blat i odwrócić na plecy-powiedziała
Mężczyzna wykonał jej polecenie i już po chwili leżałem na plecach.Doktórka ściskała mój brzuch a mnie strasznie to bolało więc skomlałem.
-Mhm ma skurczony brzuszek bo nie jadł nic-powiedziała-Jak pan wróci z nim do schroniska proszę mu dać jeść
-Dobrze,dziękuję-powiedział i włożył mnie do klatki.
Chris wziął klatkę i wyszedł z budynku.Otworzył kluczykami samochód i włożył mnie do środka.Pojechaliśmy i po 5 minutach byliśmy na miejscu.Ponownie wziął klatkę i weszliśmy do schroniska.Mężczyzna włożył mnie do mojej klatki i dał jeść a ja ruszyłem trochę.
-Chris zwiedzający-powiedział jeden mężczyzna
No nie! Zwiedzający! Nie chcę już!Odwróciłem się na bok.
-Nie martw się może to ktoś inny niż ta kobieta-mówił do mnie Chris
Zaskomlałem cicho.Zwiedzający znowuż weszli przez drzwi.Byłem zmuszony się odwrócić.Wstałem na cztery łapy i prezentowałem się jak najlepiej umiałem.W końcu podszedł do mnie jakiś chłopiec.Brązowe włosy jak i oczy.Wydawał się być miły.Szczeknąłem a on zaśmiał się.Miedzy nami zastała chemia.Chyba go pokochałem.

Ten rozdział...Nie podoba mi się.Nuda.Nastepny już jutro.Do zobaczonka!
Gwiazdki,komentarze=jest
😀😍😘😇🙌🙋🙆

Był Sobie Pies [Moja Historia] W TRAKCIE KOREKTYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz