Rozdział 13

57 10 3
                                    

Dziewczynka ściskała mnie w swoich ramiomach. Gdy wypuściła mnie ze swoich malutkich rączek pogłaskała mnie po głowie.

-Bardzo za tobą tęskniłam piesku - powiedziała głaszcząc mnie za uchem tym razem
-Haniu - odedzwał się poważnym tonem mężczyzna - pamiętasz,że mieliśmy jechać na zakupy?
-Sami? - spytała z nadzieją. Nie wiedziała,że to przez jej "mame" byłem w szpitalu. Niestety nie miałem jak jej o tym powiedzieć.
-Tak - rzekł - bądź gotowa za pięć minut - wyszedł z pokoju

O nie,nie,nie! Znowu chcą mnie zostawić z tą wredną babą,która próbuje mnie skrzywdzić na każdym kroku? Nie pozwole na to! Podbiegłem do dziewczynka i wziąłem między  zęby skrawek jej koszuli.

-Charlie puść ją - usłyszałem za sobą przesłodzony ton. O nie. To była ona.
Puściłem skrawek jej ubranie,po czym polizałem ją po twarzy.
-Haniu zejdź na dół. Ja zajmę się psem -podkreśliła słowo "ja". To nie wróży nic dobrego. Dziewczynka nieświadoma niczego założyła skarpetki i wyszła głaskając mnie. Gdy po chwili usłyszeliśmy trzask zamykanych drzwi zwróciła się do mnie.

-No więc zostaliśmy sam na sam co kundlu? - spytała szyderczym głosem. Za sobą coś kryła. -O jak widzę naszego gościa interesuje co mam za sobą? - mówiąc to wyciągnęła zza swoich pleców... kaganiec. Czerwony duży kaganiec. Wróg każdego psa.

Jednym susem znalazła się przy mnie jednym ruchem zapinając mi to ohyctwo. Przypięła do mojej obroży czarną długą smycz. Tego już za wiele. Mimo,iż jestem spokojnym psem,potrafię zaleźć komuś za skórę. Rzuciłem się na nią. Ona zaskoczona upadła ze swoich długich czerwonych szpilek. Zawarczałem. Chciałem w ten sposób przekazać jej,że nie zadziera się z takim psem jak ja. Z moich krtani wydobył się wściekły warkot. Mam jej dość.

-Ty głupi kundlu! - krzyknęła - Myślisz,że się ciebie boję?! Jesteś tylko zwykłym,durnym psem ze schroniska. Wiele innych psów było ładniejszych od ciebie! Nie wiem dlaczego Hania wybrała ciebie!

Te słowa trafiły do mnie jak nóż w serce. Miała rację. Jestem tylko zwyłym durnym nic nie znaczącym kundlem ze schroniska. Zostałem rozdzielony z rodziną przez ludzi. To wszystko ich wina. Gdyby nas nie znaleźli byłbym z mamą,braćmi i siostrami. Jestem do niczego. Zaskamlałem cicho. Nagle zostałem gwałtownie szarpnięty i pociągnięty do przodu. Upadłem. Natychmiast wstałem i podążałem za kobietą. Zacząłem się jej bać. Wyszliśmy z domu. Prowadziła mnie do garażu.

-Głupi pies będzie mną żądził - mruknęła pod nosem.

Otworzyła drzwi garażu a moim oczom ukazał się srebrny Lamborghini. Otworzyła kluczykiem pojazd i rzuciła mnie do pojazdu. Sama włożyła kluczyk do stacyjki,i ruszyła z podjazdu z piskiem opon. Po 5 minutach byliśmy w miejscu gdzie było dużo zielonych drzew. Znajdowała się też tam kamienista dróżka. Było słychać ćwierkot ptaków.

-Wysiadamy - rzuciła w moją stronę. Czuć tutaj było świeży zapach natury. Wysiadłem z pojazdu zachwycając się tym miejscem. Jednak po chwili znowu zostałem przyciągnięth do przodu. Szliśmy przez tą dróżkę. A raczej ciągnięto mnie. Kobieta zatrzymała się przed dużym drzewem. Popatrzyłem na nią  pytająco. Ta jednak nie wytłumaczyła mi o  o chodzi. Przywiązała  smycz do pnia i powiedziała machając mi;

-Żegnaj kundlu.

I odeszła. Zostawiła mnie. A raczej zostawili. Musieli na początku mieć wspólny plan by mnie zostawić. Nie wierzę. Ufałem im jak nikomu. Panu Marcinowi,Hani. A oni mnie wystawili. Moje oczy się momentalnie zaszkliły. Ludzie to zło. Ludzie to nieufne istoty. Nie mogłem powstrzymać łez. Zacząłem płakać i skamleć. Próbowałem się wydostać. Nic z tego. Zapadł wieczór. Robiło się zimno. Kobieta nawet nie zdjęła kagańca. Na moim futrze znajdowały się zaschnięte łzy. Cały czas płakałem. To tak boli. Moje serce w jednej sekundzie przestało istnieć. Nie jestem już tym psem,który jest szczęśliwy ze swoją rodziną. Nie ma opieki,miłości,rodziny nie ma psa. Nie będę chciał już istnieć na tym świecie. W końcu nikt mnie nie znajdzie i umrę z głodu i pragnienia. Życie nie ma już dla mnie sensu.

Komu podoba się rozdział? 😍

Był Sobie Pies [Moja Historia] W TRAKCIE KOREKTYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz