Mężczyzna spojrzał na mnie z przerażeniem w oczach. Podbiegł do mnie szybko i wziął delikatnie na ręcę.
-Haniu weź kurtkę. Jedziemy do weterynarza - powiedział do dziewczynki. Kiwnęła ze zrozumieniem i prędko zeszła na dół po drewnianych schodach. Mężczyzna pogłaskał mnie po karmelowym futrze. Po chwili zeszliśmy do holu. Hania wzięła kurtkę i wyszliśmy z domu. Mężczyzna otworzył auto. Otworzył tylne drzwi i bardzo delikatnie wsadził mnie do środka. Sam usiadł za kierownicę i ruszyliśmy. Hania była smutna. Mi też było smutno kiedy jej. Nie chcę żeby była w złym humorze. Po 15 minutach dojechaliśmy. Tak jak poprzednio mężczyzna wyjął mnie delikatnie z auta i wziął na ręcę. Hania wysiadła i szła za nami. Dziewczynka otworzyła drzwi i weszliśmy do środka. Pomieszczenie było oświetlone lampami które były przyczepione na ścianie. Natomiast ściany była biało-szare. Po prawej stronie znajdowała się recepcja a po lewej poczekalnia. Było tam parę krzeseł kraz półka gdzie były czasopisma. Podeszliśmy do recepcji. Za ladą siedziała starsza kobieta o miłym wyrazie twarzy. Popatrzyła na nas ze swoich grubych oprawek.
-Dzień Dobry. W czym mogę służyć? - spytała ciepło
-Dzień Dobry. - odpowiedział mężczyzna. Nadal nie wiem jak ma na imię. Czy pani doktor ma pacjenta? - spytał
-Gabinet jest wolny a pani doktórka wypełnia ważne dokumenty. Czy to coś bardzo pilnego? - zapytała
-Tak. Naszemu psu coś się stało - odpowiedział
-Dobrze. Proszę podać imię,nazwisko adres zamieszkania - powiedziała
-Marcin Malinowski ulica Drogowa 84 -powiedziałA więc ten mężczyzna nazywa się Marcin. Zapamiętam to sobie.
-Dobrze - odpowiedziała - Proszę poczekać zawołam panią doktor - powiedziała,po czym wyszła zza lady i skierowała się do białych drzwi i zapukała w nie. Po usłyszeniu cichego proszę weszła. Zza drzwi słychać było głosy rozmówców. Po 5 minutach kobieta wyszła z pomieszczenia i spojrzała na nas mówiąc:
-Mogą państwo wejść
Skierowaliśmy się do drzwi i zapukaliśmy w nie.
-Proszę - usłyszeliśmy
Hania chwyciła za klamkę i otworzyła drzwi. Pomieszczenie miało biało- niebieskie ściany. Przy ścianie stało duże białe biurko. Po lewej stronie znajdowało się łóżko lekarskie,aparat do mierzenia ciśnienia oraz obrotowe krzesło. Za ladą biurka siedziała zawalona papierami pani doktor. Kobieta miała czerwone kręcone włosy które upięte miała w kucyka. Miała niebieskie oczy i okulary z których spoglądała na nas spod nich.
-Co się stało pieskowi? - spytała
-Nie wiemy odrzekł pan Marcin - ma coś chyba stłuczone
-Mhm - pokiwała ze zrozumieniem głową i wstała zza blatu. Proszę go bardzo delikatnie położyć na łóżku lekarskim - powiedziała wskazując na nie - Przebadamy go.* W tym samym czasie w schronisku*
Byłem taki szczęśliwy. Rodzice zgodzili się żebym miał psa! Oczywiście nie obyło się bez rad i przestrog taty który nie był tym pomysłem uradowany. Szedłem do wejścia w skowronkach. Wszedłem do pomieszczenia i skierowałem się do recepcji.
-Dzień Dobry - powiedział mężczyzna który stał za ladą biurka. W czym mogę służyć? - spytał
-Chcieliśmy przygarnąć do siebie tego karmelowego psa którego widzieliśmy ostatnio - powiedział tata
-A-Ale tego psa już nie ma. Został przygarnięty przez kogo innego - powiedział smutno mężczyzna
-C-co? Nie ma go? Jak to? - spytałem i zacząłem łkać by po chwili zacząć płakać. Przysiadłem na podłodze i oparłem się o ścianę recepcji. Nie ma mojego psa. "Został przygarnięty przez kogoś innego". To zdanie krążyło po mojej głowie. Nie ma go. Nie ma. Bez niego świat dla mnie nie istnieje. Schowałem twarz w dłoniach i nadal płakłem. Było mi przykro. Straciłem mojego przyjaciela. Jedynego.Powracam z rozdziałem 7 tej oto książki. Komu się podoba nowa okładka. Mi tak sobie ale nawet ładna. Biedny pies i Ethan. Dlaczego ja tak ich krzywdzę?! Sama nie wiem. Następny rozdział już jutro. Jeśli dobijecie tutaj 3 gwiazdki i 2 komentarze zastanowie się nad maratonem. To zależy od was. To tyle z mojej strony. Papa 😊😁☺❤😙😘😀😍
CZYTASZ
Był Sobie Pies [Moja Historia] W TRAKCIE KOREKTY
AdventureRocky - Pies, który w swoim życiu przeszedł bardzo dużo. Można być rzec, że aż za wiele. Zwierzak nie miał łatwego i spokojnego życia. Codziennie walczył, aby przetrwać i nie zginąć. Aby nikt go nie złapał i nie próbował zrobić mu krzywdy. Pies rozp...