Dziewczyna o imieniu Rose przeprowadza się wraz z rodzicami z Anglii do USA.W pierwszy dzień szkoły spotyka na swojej drodze pewnego chłopaka ,typowego BAD BOY'A.Czy między nimi coś będzie? Będą wrogami czy może przyjaciółmi..? Może pojawi się ktoś...
Po wejściu do domu od razu odrobiłam lekcje,ponieważ miałam trochę czasu,a nie chciałam zostawiać sobie lekcji na weekend. Jest aktualnie 18:00,a impreza jest o 19:00,więc mam jeszcze godzinę. Postanowiłam zacząć się szykować. Założyłam jeansowe shorty,które były poprzecierane,szary T-shirt z nadrukiem oraz miętowe trampki. Włosy związałam w luźną kitkę. Co prawda nie byłam ubrana jakoś elegancko,lecz wygodnie. Chociaż w sumie to impreza,a nie wesele! Zrobiłam dość mocny makijaż,co nie jest do mnie zbyt podobne,ale no cóż.. jak szaleć to szaleć! Była właśnie 18:50,a ja byłam już gotowa.
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Wyszłam przed dom i zadzwoniłam po Julie. Julie wraz ze swoim szoferem po 5 minutach byli już pod moim domem. Gdy podjechali ruszyłam w ich stronę,a już po chwili byłam w aucie.
-Dzień dobry! Hej mała.-przywitałam się najpierw z szoferem,a później z Julie cmokając ją w policzek.
-Gotowa na imprezę??-spytała moja przyjaciółka.
-Jak nigdy dotąd!
**** Po 10 minutach byłyśmy już u Patty. Od razu ruszyłyśmy w stronę stołu z trunkami. Tak mam 17 lat i nie powinnam pić,ale kto mi zabroni. Mam dzisiaj wyjątkowo ochotę więc napije się trochę,może z jeden kubeczek...
Hmm... mówiłam kubeczek? Chyba pomyliło mi się z 10 kubeczkami,po których byłam już nieźle ścięta. Tańcząc z moją przyjaciółką zauważyłam Alex'a i jego elitę,oraz stojącego koło nich Justin'a. Postanowiłam do niego podejść. Co prawda chwiejnie,ale podejść.
-Heej Justin.
-Oo hej mała. Jak tam zabawa? Widzę,że już trochę wypiłaś,haha.
-Bawimy się wraz z Julie wręcz świetnie. A co do alkoholu to.. to miałam ochotę się trochę napić.
-Jasne rozumiem,hej! Alex może zrobisz nam zdjęcie,to będziesz mógł gapić się jeszcze dłużej na nas.
-Wal się Justin,nie patrzyłem się na was.
-Mhm właśnie widać.
Alex trochę się zdenerwował,ale nic nie odpowiedział i oddalił się w jakimś kierunku. Było mi mega gorąco,więc postanowiłam wyjść na taras. Było tam cicho,brak ludzi i przede wszystkim chłodno. Wchodząc na taras ujrzałam jakiegoś chłopaka,który palił papierosa. Postanowiłam do niego podejść.
-Mogę jednego?-zapytałam niepewnie.
-Rose? Ty palisz? Ahahahah!! -odpowiedział chłopak,który okazał się być Alex'em. Szlag! Akurat na niego musiałam trafić.
-Dasz mi,czy będziesz tak szczerzył ryja?
-O,jak groźnie,trzymaj.-powiedział,po czym dał mi papierosa,którego po chwili mi odpalił. Usiadłam koło niego i siedzieliśmy,paląc w ciszy. Po wypaleniu rzuciłam na ziemię papierosa i zadeptałam go. Po czym powiedziałam -dzięki i poszłam do środka. Stałam właśnie przy ścianie i mega się nudziłam,nie mogłam nigdzie znaleźć przyjaciółki,więc postanowiłam jej poszukać. Wchodząc do któregoś z kolei pokoju na górze,ktoś nagle popchnął mnie na ścianę. Był to jakiś chłopak koło 18/19. Był nieźle pijany i chyba naćpany.
-Myszeczko wolisz rozebrać się sama,czy z małą pomocą?-zapytał z szyderczym uśmiechem,a mnie zamurowało. Nagle zaczął się do mnie dobierać. Zaczęłam krzyczeć,płakać i próbowałam się wydostać z jego objęć. Nagle ktoś odepchnął chłopaka ode mnie,a ten zaczął uciekać. Uratował mnie Alex. Właśnie ten Alex z elity. Gdy przypomniały mi się wydarzenia sprzed kilku sekund,aż zamarłam i momentalnie zaczęłam płakać. Usiadłam przy ścianie i płakałam jak dziecko,któremu zabierze się ulubioną zabawkę. Alex widząc to,usiadł obok mnie i mnie objął ramieniem. Następnie szepnął mi do ucha:
-Nie martw się,już wszystko dobrze. On nie wróci. Nic ci się nie stanie.. Nie pozwolę na to.
Po tych słowach momentalnie wtuliłam się w jego ramiona i wciąż płakałam. W sumie to sama nie wiem czemu się do niego przytulałam,jeszcze po tym co mi zrobił.. Może i jestem głupia,ale przy nim czuje się bezpiecznie. Chciałabym zostać w jego ramionach już całą wieczność.
-Odwioze Cię do domu,co Ty na to?
-Nie musisz,pójdę na nogach.
-Jest już 2:00 w nocy. Nie puszczę Cię samej do domu o tej porze. Odwioze Cię do domu,spokojnie. Tylko podaj mi adres.
Zrobiłam to co kazał i ruszyłam z nim do jego samochodu. Po chwili byliśmy już w środku. Bardzo dręczyło mnie jedno pytanie i wręcz musiałam się o nie zapytać.
-Alex,dlaczego mi pomogłeś i jesteś taki miły? Przecież Ty mnie nawet nie lubisz.
-Każdy by pomógł,gdyby coś się komuś działo. To normalne.
-Yhm.. okej. Dzięki za pomoc.
******** Po dość niezręcznej ciszy wreszcie znaleźliśmy się pod moim domem. W ramach wdzięczności i grzeczności zaproponowałam Alex'owi wejście do domu. Nie wiem jak to możliwe,ale chyba coś do niego poczułam. O cholera! Czy ja sie właśnie zakochałam w TYM Alex'ie!? Jestem nieźle porąbana.
- Hmm,Alex. Chciałbyś wejść? I tak nikogo nie ma w domu,a jeszcze trochę się boje..
-Yhm,bardzo chętnie.
Weszliśmy do domu,zaproponowałam chłopakowi coś do picia. Chciał iść do łazienki,więc powiedziałam mu gdzie się znajduje,a sama poszłam do kuchni nalać nam picia. Nagle ktoś złapał mnie od tyłu, a ja odruchowo się odwróciłam. Był to Alex.
-Przepraszam za wszystko Rose.-powiedział po czym zaczął mnie namiętnie całować..
●■●■●■●■●■●■●■●■●■●■●■●■●■●
Cześć wszystkim,oto 2 część maratonu. Mam nadzieje,że rozdział się podoba. Dzięki za każdą ☆ , komentarz oraz wyświetlenia. Pozdrawiam i do następnego!! 💟