Biegłam korytarzem jakiegoś francuskiego szpitala i patrzyłam się na lewo i prawo by tylko znaleźć moi bliskich.Byłam na dwóch piętrach i wjeżdżałam windą na trzecie na tym znajdowały się różne pracownie tomograficzne i inne.Aż nagle zobaczyłam jak z jednej sali wychodzi pielęgniarka i wiezie na wózku moje tatę,w tej chwili mi tak ulżyło,od razu do niego podbiegłam.
-Tato-powiedziałam i się do niego przytuliłam
-Amelia-mówi i odwzajemnia uścisk-Co z mamą?co z resztą?
-Później Ci powiem
-Dobrze,leżę w sali 112
-Okej znajdę ciebie
Pożegnałam się i poszłam szukać mojej mamy i mamy Biebera i oczywiście jego samego.Spytałam się lekarza czy wie gdzie mogę ich szukać ,ale ten nie gadał po angielsku więc musiałam czekać aż jakiś mądrala tu przyjdzie.Po 10 minutach,tak 10 minutach przyszedł jakiś pan Khaled i powiedział,że moja rodzicielka znajduje się w sali 123b ,nie wiem co to te 'b' oznaczało,ale boje się.
-Mamo,Pattie-powiedział gdy otworzyłam drzwi i podbiegłam do pierwszej kobiety -Boże jak ja się cieszę
-Amelko,tak bardzo nam przykro,że tu w ogóle przyjechaliśmy
-Spokojnie nic się nie dzieje
-Amelia ,a co z reszta?-zapytała Pattie,i serio!?znów te pytanie
-Od nas nie żyją 3 osoby-odpowiadam
-Chryste
-Kto?
-Scott,jego żona i no yyy nie wiem jak to powiedzieć-zaczęłam się zastanawiać jak mam im to oznajmić
-Córeczko proszę powiedz
-I Jeremy
-O boże nie-powiedziała brunetka i zaczęła płakać,wstałam z łóżka mamy i do niej podeszłam -Będzie dobrze
-A co z Justinem?
-Szukam go,dali nam listę zmarłych,ale gdzie kto leży to już łaskawie nie powiedzieli
-Jest dzielny przeżyje
-Wiem-mówię
-A gdzie tato ?-pyta mama
-W sali 112
Porozmawiałam z nimi i poszłam szukać dalej,został tylko on i znów miałam te cholerne myśli.A co jak miał jakieś rany i jak tylko przyjechał do szpitala no ten tego,zmarł?I go nie wpisali tam?Szłam w storę oddziału intensywnej opieki medycznej,nie mam z tym oddziałem dobrych wspomnień.Wspomnienia w Polski wróciły to jak Justin leżał nieprzytomny to jak byłam przy nim.Bałam się spojrzeć przez szybę ,ale nigdy się nie dowiem czy on tam na pewno jest.Spojrzałam i żałowałam.On leżał tam ,znów na tym samym oddziale tylko w innym szpitalu w innym mieście,państwie.Weszłam tam od tak i podeszłam do niego.Tym razem wyglądał gorzej bardzo źle.Te maszyny pikające i sprawdzające jego funkcje życiowe,transfuzja krwi.Lewa i prawa ręka,a na nich wenflony.Jego twarz nie był taka jak kiedyś pełna uśmiechu,zainteresowania czy zdenerwowania,jego humor zmieniał się gorzej niż kobiecie w ciąży,ale teraz nic nie pokazywała.Widziałam wyłącznie poparzenia,gips na nodze i to coś chyba intubacja czy jakoś.
Usiadłam przy jego łóżku i płakałam chyba z kilka minut,a później wyciągnęłam telefon i weszłam na facebook'a,zaczęłam pisać post na grupę
"Justin jest w śpiączce jego tato nie żyje tak jak jego menadżer i jego żona.Cały świat nie wie,ale dzięki temu postu wiecie.Nie róbcie nic głupiego,Justin by tego nie chciał.Będzie walczył dla was,dla mnie i dla swojej matki.Nie wiem po co są te zamachy tylko tracimy bliskich"
publikuj
****************
Hejka^_^
A więc tylko jeszcze epilog i koniec
Kiedy chcecie epilog?
Piszczcie w komentarzach co sądzicie
SNAPCHAT----madziula1994j
Madzia:*
![](https://img.wattpad.com/cover/95456839-288-k899711.jpg)
CZYTASZ
Believe in us/J.B
FanficByłam przy nim od małego i od początku jego kariery,ale jak się stał wielką gwiazdą wyjechał i zostawił mnie samą...