ROZDZIAŁ 1

7.6K 208 6
                                    


  Ryan's POV:

-Szatynka?- zapytałem stając samochodem niedaleko szkoły. Zerknąłem na chłopaków.
-Nie! Ona ma być przeciwieństwem Carli.
-Blondynka?- Zapytał
-Yhym- Mruknąłem, podpierając ręką, która była na drzwiach od samochodu, głowę. Patrzyliśmy na ludzi wychodzących ze szkoły. Ta cała akcja trwała dłużej niż myślałem. Zaczynało mnie już to nudzić.
-Stary, może ta?- Chris pokazał palcem, pełen nadziei.
-Jest idealna- uśmiechnąłem się zbyt entuzjastycznie- do burdelu- dokończyłem swoją wypowiedź na temat tej laski. Jest idealna ale tylko na jedną noc. Boże! Rodzice jej nie widzieli rano, wychodzącej do szkoły, czy jak?
-A ta?- Zapytałem chłopaków. Zaczęli się ze mnie śmiać. Zmarszczyłem brwi.- No co? Nie jest zła, Justinowi by się spodobała.
-Ta...Chyba z reklamówką na głowie- nadal się śmiali, czym mnie zaczęli irytować.- Ryan, nie szukaj fiutem, tylko oczami!- teraz już wszyscy się śmiali.
-Skurwiele!- ruszyłem samochodem przed siebie, a oni przestali się śmiać.
-Stary! Co ty robisz? Tam są foczki.- Nathan wskazał ręką w przeciwną stronę, kiedy ja tylko dodałem gazu. Skręciłem w jakiś zauk.
-Tylko się nie popłacz kicia, bo wypadek spowodujesz- zaśmiał się Chris na moje zdenerwowanie.
-Ale ty dziś śmieszny kurwa jesteś- burknąłem. Po jakimś czasie zatrzymałem samochód, będąc w jakimś pustkowiu i wysiadłem.
-Kicia strzela focha!- Znów wszyscy się śmiali a ja oparłem się plecami o samochód. Z jakimi mi przyszło debilami się zadawać. Słyszałem jakieś ich rozmowy, ale nie za dużo z tego rozumiałem, siedzieli w samochodzie. Patrzyłem na swoje buty i zastanawiałem się jak akcja ma przebiec zgodnie, skoro nie mamy żadnej na oku. Już miałem wsiadać do samochodu...
-Halo?.. Wracam już, tak..-Z zamyśleń wyrwał mnie ledwo słyszalny głosik dziewczyny, która znajdowała się niedaleko nas. Nathan wyszedł z samochodu.
-Stary, jedźmy już, bo...- dotknąłem palcem moich ust na znak ciszy. Nathan spojrzał na mnie zdezorientowany, aż w końcu usłyszał ten sam głosik co ja i spojrzał się za jego źródłem. Staliśmy tak tam, patrząc się na nią, by po chwili spojrzeć się na siebie z przebiegłym uśmiechem. Dziewczyna stała w miejscu, chyba nas nie widziała i nadal rozmawiała przez telefon. Lekko zapukałem w szybę, na znak, aby Chris wyszedł.
-Co jest?- zapytał, a ja uniosłem jedną brew nadal z uśmiechem na twarzy.
-No to pierwszy kotek za płotek. To się dopiero nazywa w złym miejscu o złej porze.


Lea's POV:


-Tak, już ci mówiłam..Widzimy się jutro.- Rozłączyłam się i poszłam w stronę powrotną do domu.
-Hej!- Odwróciłam się i zobaczyłam grupkę jakiś facetów.- Słuchaj, bo my się trochę zgubiliśmy i nie wiemy jak dojechać do..- Potarł kark z zakłopotania i spojrzał na drugiego faceta.
-Nie pamiętam nazwy, ale w samochodzie mamy mapę to może ci pokarzemy?- trochę ich nie rozumiem, jak można zapomnieć. 


Zaczynam się lekko bać.


-Em, spieszę się trochę do domu, może ktoś inny wam...- Poczułam szarpnięcie od tyłu i rękę na buzi z jakimś materiałem. Zaczęłam się rzucać i piszczeć na ile było to możliwe. Jeden złapał mnie za nogi, a mi powoli zaczął zamazywać się obraz przed oczami. Nagle zaczęłam tracić kontrolę nad moim ciałem i odpłynęłam.




Coś wstrząsnęło moim ciałem, nie wiem co to było ale nie było to przyjemne. Za chwilę znowu. Wysiliłam się żeby otworzyć oczy.
-AAAA!-zaczęłam krzyczeć, piszczeć i się wiercić, bezskutecznie.


Boże! Gdzie ja jestem? Czyj to samochód? Co to za Ludzie?


W samochodzie było ogółem trzech mężczyzn. Jeden prowadził samochód, drugi i trzeci siedzieli ze mną z tyłu trzymając mnie na dole, unieruchomioną.
-Nathan, ucisz tą małą, bo nie dość, że dziury na drodze, to jeszcze piski.- Kierowca spojrzał się na mnie na chwilkę, a potem uśmiechnął zadziornie.
-Idealna dla niego.


Dla kogo?! Boże... Chcę do domu!!


-Błagam, zostawcie mnie! N-nikomu nie powiem! Przysięgam!- Zaczęli się śmiać, po prostu chamy zaczęli się śmiać!


Wszyscy jednak ignorowali moje nieustanne krzyki i błagania. Po jakimś czasie przestałam się "próbować" wyrywać i szarpać, ponieważ to było na nic. Mam nadzieję, że się nie poddałam, tylko to nawet po wyglądzie każda osoba stwierdziłaby, że nie mam szans. Moje małe, drobne ciałko, szarpiące się z dwoma silnymi dorosłymi facetami. Byłam od razu na przegranej pozycji. Jedyne co robiłam, to coraz głośniej płakałam, coraz częściej zapowietrzając się. Moje policzki i część materiału mojej sukienki były mokre od łez. Oparłam głowę o siedzenie samochodu, gdzie normalnie się siedzi, z bezsilności.


-P-prooszę, zzostawcie mn-nie- wydukałam przerażona z płaczem, kompletnie nieświadoma gdzie mnie zabierają. 


................................................................................................................

Jak wam się podoba? Mam nadzieję, że zostaniecie tu na dłużej.

Kidnapped for Him [JB] (Porwana dla niego)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz