ROZDZIAŁ 11

5.3K 153 41
                                    

~ 3 tygodnie później ~



Lea's POV:



-Wstawaj mała. -Poczułam, że ktoś mnie odkrył i pogłaskał po ramieniu. Otworzyłam oczy i ujrzałam bruneta. Przetarłam ręką oczy. Wstałam i zasłałam łóżko, podczas gdy Justin wybrał dla mnie ubrania, które będę dziś nosić.


-Co zjemy dziś na śniadanie? -Zapytał i wręczył mi stanik oraz białą bluzkę razem z jeansową spódniczką.

-Może tosty?

-Mogą być -Powiedział. Trzymając ubrania poszłam do łazienki wykonać poranne czynności.



...............................



Obydwoje byliśmy zajęci przygotowaniami na imprezę, która ma rozpocząć się za parę godzin. Ja mieszałam sos natomiast Justin krzątał się po kuchni i zajmował się innymi przekąskami. Nie wtajemniczył mnie w szczegóły imprezy. Wiem tylko, że mają być kierowca i reszta. Od razu humor mi się poprawił, że coś w tym domu się zadzieje. Justin powiedział, że jak będę grzeczna to będę mogła zejść na dół, gdzie wszyscy będą się bawić. Obiecał mi też, że będę mogła poucinać parę kwiatów z ogrodu i jakoś przystroić wnętrze domu. Teraz jednak jedyną rzeczą na mojej głowie miał być ten pysznie pachnący sos.


Gdy stwierdziłam, że już jest gotowy podeszłam do chłopaka, który pisał z kimś przez telefon.

-Czy mogę już iść do ogrodu? -Zapytałam pełna nadziei biorąc do ręki nożyce ogrodowe. Justin schował telefon do kieszeni, po czym spojrzał na mnie zamyślony.


-Lea, nie wiem czy to jest dobry pomysł. -Powiedział, zabierając z mojej ręki narzędzie. -Ty wybierzesz kwiaty, które chcesz a ja Ci je utnę. Popatrzyłam na niego zawiedziona. Pokiwałam głową na znak zgody. -To chodź. -Szłam za nim szczęśliwa na myśl o wyjściu na dwór. Sięgnął klucze z kieszeni a ja uważnie patrzyłam, które to klucze. Włożył klucz do zamka. Zanim jednak przekręcił popatrzył mi głęboko w oczy, intensywnie, jakby czując, że coś się kroi. Wyraz jego twarzy spowodował nieprzyjemny dreszcz na moim ciele. Moja podświadomość mówiła mi, aby wziąć grzecznie kwiaty i wrócić do środka. Justin otworzył drzwi. Chciałam być na tej imprezie. Zawsze jest to szansa dla mnie. Wyszłam na zewnątrz i poczułam chłód na moim ciele spowodowany wiatrem, który dzisiejszego dnia był bardzo wyczuwalny. Justin usiadł w altance między kwiatami a ja nie wiedziałam gdzie spojrzeć. Ten ogród był wyjątkowy. Na pewno ktoś tutaj przychodził, aby go pielęgnować. Nigdy nie widziałam Justina zajmującego się tą częścią domu czy chociażby w rękawicach. Złapałam za kwiat, który bardzo mi się spodobał. Powąchałam go i stwierdziłam, że chcę go zabrać do domu. Justin chyba domyślił się, że kwiat mi się spodobał, gdyż wstał i podszedł do mnie z zamiarem cięcia. Odwróciłam się do niego łapiąc za nożyce. Zaśmiałam się na jego niezadowoloną minę. Złapałam obiema rękoma za nożyce i ucięłam w połowie łodygi. Dałam kwiata chłopakowi. Popatrzył na mnie znudzony co mnie jeszcze bardziej rozbawiło. Ucinałam kwiat po kwiecie a chłopak robił mi za koszyczek. Stwierdzając, że tyle ile mam wystarczy ruszyłam w stronę drzwi tarasowych. Wracając nie mogłam oprzeć się pokusie zdobycia kolejnego kwiatka, który chyba spodobał mi się najbardziej. Zabrałam się za cięcie.

Kidnapped for Him [JB] (Porwana dla niego)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz