Kwiecień 1847 roku, zamek Possenhofen, Bawaria
Piękna, wiosenna pogoda zawitała w Bawarii na początku kwietnia. Wielobarwne kwiaty cieszyły swoim pięknem starszych ludzi, którzy z utęsknieniem czekali na wiosnę. Rozpoczął się czas wędrówek nad jezioro Starnberg i na pobliskie łąki. Także dziesięcioletnia Elżbieta wybiegła z zamku wraz ze swoją trzynastoletnią siostrą, Heleną. Poszły w stronę stajni konnej. Osiodłały klacze. Helena zapytała dziewczynkę, gdzie chciałaby pojechać.
— Może nad jezioro Starnberg?
— Z chęcią się tam przejadę. Co powiesz na szybką jazdę konną?
Widząc błysk w oczach siostry, Elżbieta zgodziła się na jej propozycję. Nie zwlekając dłużej, dała znak swojemu wierzchowcowi i galopem pognała w stronę jeziora, zostawiając w tyle zaskoczoną Helenę.
Dziewczynka oddychała świeżym powietrzem, a jej długie włosy rozwiewał wiatr. Popatrzyła się za siebie i dostrzegła śmiejącą się siostrę, która zdecydowanie przyspieszyła. Widząc to, młodsza dziewczynka również nie pozostawała jej dłużna. Brzeg jeziora był już bardzo blisko.
Będąc prawie u celu, dziesięciolatka usłyszała pisk. Zatrzymała swoją klacz i zeskoczyła na trawę. Podeszła pod rozłożysty dąb. Okazało się, że niewielkie gniazdko spadło z drzewa. Dziewczynka zobaczyła, że siostra podąża w jej kierunku.
— Co tam masz? — zagadnęła trzynastolatka. Po chwili ujrzała małe ptaszki.
— Musimy je wziąć do domu — rzekła stanowczo Elżbieta.
— Rodzice nam nie pozwolą — mruknęła Helena.
— Ukryjemy je — powiedziała młodsza dziewczynka. Wtedy zobaczyła podążającego w ich kierunku chłopaka. Sissi spojrzała znacząco na siostrę, więc ta również odwróciła się i zerknęła na przybysza.
Helena poczuła się nieswojo. Brązowowłosy chłopak przypadł jej do gustu, wstydziła się jednak, dlatego ponagliła siostrę, żeby udały się w drogę powrotną. Zrobiła to jednak zbyt późno, bo jej rówieśnik (wyglądał na trzynaście lat) był już na miejscu.
— Cześć — odezwał się po krótkiej chwili milczenia. — Jestem Karl. Coś się stało z nimi? — zapytał, patrząc na pisklaki.
— Chyba wypadły z gniazda — odparła Elżbieta zauważając, że starsza siostra ma rumieńce na policzkach. — Skąd jesteś?
— Mieszkam niedaleko — rzekł chłopak i popatrzył na dziewczyny. — Chyba nigdy was tutaj nie widziałem. Jak się nazywacie?
— Mam na imię Helena, a to moja siostra Elżbieta — powiedziała starsza z dziewczyn. — Właściwie musimy już wracać do domu — zwróciła się do Sissi i zajęła miejsce w siodle.
— W porządku — zgodziła się księżniczka bawarska, nieco ze zdziwioną miną. — Mam nadzieję, że się jeszcze spotkamy — dodała, po czym również wsiada na konia.
— Również mam taką nadzieję — pożegnał się Karl i zwrócił wzrok na znajdującą się już nieco dalej Helenę.
Dziewczynka dogoniła starszą siostrę. Miała zamiar zapytać się jej, dlaczego nie chciała rozmawiać z chłopakiem.
— Czemu mu powiedziałaś, że musimy wracać do domu? — zapytała nieco głośniej, niż zamierzała. — Przecież miło nam się rozmawiało.
Siostra nie odpowiadała.
— Nie mów mi, że nie widziałaś, jak Karl się na ciebie patrzył — zaznaczyła Elżbieta. — Coś mi się wydaje, że wpadłaś mu w oko, siostrzyczko. — Na te słowa druga z dziewczyn przewróciła oczami. Przyspieszyła, więc Sissi zrobiła to samo.
Po krótkiej przejażdżce siostry ukryły pisklaki w stajni, która znajdowała się za zamkiem. Później wróciły do budynku, gdzie mama zajmowała się dwumiesięczną córką, Zofią. Była wyraźnie zmęczona, gdyż zajmowała się całą książęcą posiadłością i dziećmi. Ojciec Elżbiety nie przywiązywał wagi do starań swojej żony – rzadko przebywał z rodziną, a kiedy był w Possenhofen, przeważnie kłócił się ze swoją małżonką.
— Chodźcie na obiad! — zawołała Ludwika. — Sissi, Heleno!
Dziewczyny posłuchały matki i usiadły do stołu, gdzie czekał na nie posiłek. Nagle do domu wpadł Maksymilian, z łoskotem opadając na krzesło. Wyczerpana kobieta przyniosła mu zupę, ale ten odsunął talerz, który z trzaskiem rozbił się po posadzce.
Sissi była niezadowolona z zachowania ojca. Razem ze starszą siostrą odniosły własne talerze do kuchni, gdzie ich matka ukradkiem ocierała łzy. Przytuliły ją, na co ta uśmiechnęła się i również otoczyła je ramionami.
Dziesięciolatka wyszła na zewnątrz, aby zobaczyć, co słychać u ptaszków, które uratowała razem z siostrą. Potem patrzyła się na leżące w oddali jezioro Starnberg, którego tafla wody błyszczała w świetle zachodzącego słońca.
Sissi pobiegła w kierunku brzegu. Usiadła na trawie i zamoczyła rękę w wodzie. Była ona zimna, więc Elżbieta szybko odsunęła dłoń, którą wytarła do sukienki. Siedziała tak jeszcze przez chwilę, wpatrując się w górskie szczyty, na których śnieg jeszcze nie stopniał. Zaczęła myśleć o dzisiejszym spotkaniu z Karlem i o dziwnym zachowaniu siostry. Ostatnie promienie słońca oświetlały jej twarz. Wkrótce zaszło już całkiem.
„Kocham to miejsce", myślała Elżbieta. „I zawsze chciałabym tutaj mieszkać". Nie spodziewała się jednak, że za kilka lat jej życie zmieni się nie do poznania i nie będzie piękne tak jak teraz.
*
Elżbieta była bardzo wrażliwa na piękno natury. Na zdjęciu widnieje zamek Possenhofen.
Do następnego rozdziału 😉😊
~~~Rozdział po wydłużeniu – 30 stycznia 2019 roku.
CZYTASZ
Sissi. Jedna z ikon XIX wieku ✔
Historical Fiction„Ja, Dziecko Szczęścia, Słonecznego Łona, Na złotym tronie słońca posadzona, Z złotych promieni misternie spleciona, Lśni na mych włosach słoneczna korona" wiersz cesarzowej Elżbiety Bawarskiej * Elżbieta Ama...